aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Lepiej późno niż wcale

1 lipca 2004

Od dłuższego czasu media głośno sygnalizowały problem zaciągania przez Polaków kredytów w systemie argentyńskim. Przedstawiano historie osób zrujnowanych, bezlitośnie okradzionych, naciągniętych nieraz na olbrzymie sumy pieniędzy. Pokazywano sylwetki zdesperowanych ofiar, które często, nie mogąc dojść swoich praw, same zaczynały wymierzać sprawiedliwość (pobicia, próby zabójstw). Polskie prawodawstwo, jako jedno z niewielu w Europie, zezwalało jeszcze do końca zeszłego tygodnia na istnienie tzw. systemu kosorcyjnego (potocznie zwanego "argentynką"), a Sejm przez lata pozostawał głuchy na lawinową serię nadużyć, wyłudzeń i oszustw.

Co to jest system argentyński? W uproszczeniu polega na tym, że tworzy się grupy, w których każdy z uczestników płaci raz na jakiś czas (miesiąc, kwartał) ratę. Gdy uzbiera się odpowiednia suma, kilka osób z grupy dostaje pożyczkę lub określoną rzecz (np. samochód, pralkę). Część z pieniędzy jednak trafia do firmy (opłaty manipulacyjne), a dopiero pozostała kwota jest przeznaczana na pożyczki dla członków systemu. Oznacza to, że osoby, które otrzymują pożyczki, same je sobie finansują. Zaletą systemu jest niskie oprocentowanie rat, wadą - długi okres oczekiwania na przydział.

Początkowo nie było żadnego problemu. System ten na początku lat '90 skutecznie zaczęły wykorzystywać koncerny "Fiat" i "Daewoo". Pamiętam dobrze reklamy telewizyjne Autotak i zachwycone opinie na jego temat. Wystarczyło wpłacać comiesięczną ratę i liczyć na łut szczęścia w losowaniu. Niestety zawsze ktoś musiał być ostatni...ale była to po prostu część ryzyka, na którą decydowali się uczestnicy tej "gry". Nie było w tym żadnego oszustwa.

Nie żyjemy jednak w społeczeństwie idealnym. Wprost przeciwnie, Polacy słyną ze swoich niezwykłych umiejętności kombinowania. Nic zatem dziwnego, że bardzo szybko ktoś wpadł na pomysł jak wykorzystać istniejące prawo do robienia wielkich pieniędzy, niestety kosztem nieświadomej reszty obywateli. Jak grzyby po deszczu zaczynały powstawać fundusze, korporacje, towarzystwa, o nazwach łudząco podobnych do tych, jakich używają szacowne instytucje. Dawały pieniądze. Prawie za darmo! Pieniądze, których klienci mieli jednak nigdy nie zobaczyć. Złodzieje w białych kołnierzykach działali prawie bezkarnie. Namawiali ludzi na pierwsze wpłaty, a potem najzwyczajniej na świecie zamykali działalność. Często tylko po to... by ją rozpocząć pod nowym szyldem w innym mieście.

Mnie jednak zastanawia co skłaniało ludzi korzystania z usług takich firm? Beznadziejna sytuacja ekonomiczna i brak perspektyw na kredyt bankowy? Budzący zaufanie wygląd pracowników -"eleganckich panów w nieskazitelnych garniturach"? Czy też po prostu chęć życia na pewnym poziomie? Dziwi mnie naiwność kolejnych ofiar "argentyny".

Na szczęście Sejm w końcu położył kres temu nieprzerwanemu strumieniowi ludzkiej głupoty, uchwalając praktycznie jednomyślnie ustawę zakazującą działania firm w "argentynce". Oznacza to, że każdy, kto zawrze umowę w tym systemie, po wejściu w życie ustawy, naraża się na karę 8 lat więzienia. Stare umowy będą jednak kontynuowane, aby osoby, które wpłaciły pieniądze mogły liczyć na ich odzyskanie.Ustawa wprowadza również definicję systemu argentyńskiego, dzięki czemu klienci będą mogli dochodzić swoich praw przed sądem. Dotychczas prokuratura często umarzała śledztwa właśnie z powodu braku w polskim prawie definicji tego systemu.

Lepiej późno niż wcale. Chwała naszemu Sejmowi!


POWIĄZANE

- Usprawnione prace legislacyjne: mniej konfliktów kompetencyjnych i lepsze mech...

Metan: Parlament przyjmuje nowe prawo mające na celu ograniczenie emisji z sekto...

Eurodeputowani opowoedzieli się wczoraj na sesji plenarnej Parlamentu Europejski...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę