Pod pojęciem standardowego przelewu europejskiego rozumie się zwykły przelew między bankami mającymi swoje siedziby w krajach członkowskich Unii Europejskiej, który zawiera numery IBAN i oznaczenia SFIFT-BIC obu stron. Zgodnie z rozporządzeniem WE nr 2560/2001 z dnia 19 grudnia 2001 r., opłaty bankowe za takie przelewy nie mogą przekraczać wysokości opłat w krajach, w których siedziby mają dysponent przelewu i beneficjent oraz obsługujące ich banki. Rozporządzenie to nie jest dyrektywą, do której kraje członkowskie muszą dopiero dopasować swoje systemy prawne, lecz aktem prawnym obowiązującym w każdym kraju członkowskim Unii.
Niestety, polskie banki w większości nie stosują się do tego rozporządzenia i naliczają swoim klientom lichwiarskie opłaty, także za standardowe przelewy europejskie. Opłaty te są przez banki potrącane od razu z kwot przelewanych, bez względu na to, czy wypływają z Polski, czy wpływają na konto w polskim banku. W efekcie beneficjent otrzymuje kwotę niższą niż kwota zadysponowana.
Jeśli polski dysponent przelewu zaznaczy na poleceniu przelewu, że on pokrywa koszty obu banków (swojego i beneficjenta), to zadysponowana kwota dociera w całości, ale bank obciąża dysponenta kosztami, odpisując mu je po prostu z jego rachunku bez żadnego pytania. Jeśli polski dysponent zaznaczy, że ponosi tylko koszty swojego banku, a koszty banku beneficjenta ponosi beneficjent, to w większości przypadków zadysponowana kwota dotrze do beneficjenta również w całości, bo banki w tzw. starych krajach unijnych nie pobierają żadnych opłat za przelewy przychodzące. Tam banki szanują swoich klientów.
Jeśli zagraniczny, np. niemiecki, dysponent przelewu obciąży siebie na poleceniu przelewu kosztami własnego banku, a polskiego beneficjenta kosztami jego banku – co w kupieckich zwyczajach jest standardem – to mimo opłacenia kosztów przelewu przez niemieckiego dysponenta, polski beneficjent otrzymuje kwotę przelewu mocno okrojoną przez jego bank lub tzw. bank korespondencyjny.
I tu jest pies pogrzebany. W standardowych przelewach europejskich nikomu nie są potrzebne żadne banki korespondencyjne. Właśnie po to wprowadzono znormalizowane numery kodowe banków IBAN i oznaczenia SWIFT-BIC, żeby uprościć procedury międzynarodowych operacji bankowych. Banki pośredniczące (oczywiście tylko polskie banki uzurpują sobie ciągle jeszcze taką rolę) są teraz zbędne, bo ich wcześniejszą funkcję zastąpił ujednolicony w Europie system bezpośredniej komunikacji wszystkich banków, które mają wspomniany IBAN i SWIFT-BIC.
Tłumaczenia, że banki te muszą pośredniczyć ze względu na konieczność wymiany dewiz na polskie złote i odwrotnie, są wierutną bzdurą, bo każdy bank w Polsce ma prawo do samodzielnego wykonywania operacji dewizowych, oczywiście po uzyskaniu odpowiedniego zezwolenia, co nie jest dziś problemem dla żadnego banku. Polscy przedsiębiorcy mający rozbudowane kontakty handlowe z partnerami w innych krajach Unii płacą za każdy przelew, obojętnie w którą stronę, po kilkadziesiąt euro. Na podstawie rozporządzenia unijnego przedsiębiorcy ci mogą i powinni upomnieć się w swoich bankach o zwrot tych bezprawnie pobranych opłat. Jeśli opłaty pobrał bank pośredniczący, zwrotu należy żądać właśnie od niego.