Skocz do zawartości
mateusz1575m1

Co chodować trzode chlewną czy bydło mleczne?

Rekomendowane odpowiedzi

Mam dylemat zajmuje się hodowlą trzody chlewnej i zastanawiam się czy nie zająć się hodowlą bydła mlecznego ponieważ cena żywca spada i nie za bardzo się opłaca więc co wybrać? PISZCIE I DORADZAJCIE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasne że bydłem mlecznym bo im mniej trzodziaży tym leprzą cenę będziemy uzyskiwać za żywiec

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trudno tak jednoznacznie powiedziec

mi np wydaje sie ze przy świniach jest mniej roboty, natomiast krowy musisz karmic i jeszcze doic.

Jeśli patrzeć tylko na ceny surowca w obydwu hodowlach no to mleczarstwo chyba nieznacznie bardziej sie oplaca, ale tak jak ci mowie musisz duzo wiecej kolo tego robic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bydło mleczne od zera oooo masz poczucie humoru, albo poprostu sprzeliłeś na ślepo policz koszty rozpoczęcia tej hodowli tak na szybko zakup: oczywiście jałowice cielne szt. ok 4-5tys., dojarka i zbiornik na mleko +budowa lub modernizacja istniejących budynków, kwota mleczna i co najważniejsze znalezienie odbiorcy bo z tym dziś nie jest łatwo i na deser spadająca cena mleka średnio ok90gr brutto z tendencją spadkową i życzę powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hoduję krowy i zastanawiam się nad przejściem na świnie. Będzie mniej pracy, robota czystsza, mniej czasowa i kłopotliwa i niewątpliwie bardziej opłacalna. Co widać u mieszkańców okolicznych wsi. Najbogatsze obejścia i wyposażenie mają ogrodnicy-foliarze i świniarze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

teraz na swiniach faktycznie nie jest zle ale co z tego ze przez pol roku jest ok a pozniej 2 lata sraczka.............

A ze zmiana produkcji - bydlo - trzoda to tez nie jest tak latwo..........

Jezeli nie bedzie to zrobione w systemie pusto -pelno to masz gwarancje ze potencjalny zysk zostawisz u weta.

Na dzisjaj 50 loch jest ok ale myslac perspektywistycznie potrzeba 100loch

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opłacalność staje się wyłącznie kwestią skali produkcji. Przy malejącym zysku jednostkowym / żywiec wieprzowy, wołowy, mleko/ dochód satysfakcjonujacy producenta przynieść może tylko wzrost skali produkcji. Kto ma takie mozliwości na dzisiaj ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaka skale produkcji proponujesz dla bydła mlecznego?? Czy 15 sztuk dojnych wystarczy ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W opolskim Zott płaci ok. 1,15 brutto za litr - oczywiście nie kupuje od małych dostawców. 15 krów daje sprzedaz w roku ok. 100000 l mleka. Znajomy kalkulował sobie koszty jednostkowe - pasze 31 gr/l, robocizna 20 gr/l, usługi, leki, inseminacja - 16gr/l, energia, woda- 9 gr/l, transport 9 gr/l. Dolicz koszty inne ok. 15% co daje 12gr/l. Razem koszt 1 litra 97 gr. Zostaje prawie 20 gr co przy skali 100000 l daje 20000 zł w roku. Ale co maja powiedzieć sprzedajacy mleko ponizej złotówki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej na wsi się opłaci trzymać rencistów w domu, najlepiej na struktruralnej, do tego jeszcze z dwoje "dziadków" na krusowskiej z dodatkiem kombatanckim. Uwierzcie mi, znam kilka takich osób. Żyje im się dobrze, rolnictwo dla nich jest niczym hobby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
O pieniądze nie muszę się martwić. A hodowle chcę ustawić na dużą skale

to po jaką cholerę pchasz sie w rolnictwo chcesz stracic kase ktora masz pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też radzę - dobrze się zastanów w co się pakujesz. Od krów nie masz urlopu, święta, codziennie o tej samej porze rano wieczór musisz wydoić i nakarmić choćby się waliło i paliło, chyba że ma Cię kto zastąpić. No i znacznie więcej nakładów i roboty wymaga zapewnienie im paszy, kiszonek itd, nie wspominając o inwestycjach na starcie tego przedsięwzięcia.

 

Ja już od jakiegoś czasu myśle przeciwnie, o porzuceniu krów na rzecz świń lub opasów, albo w ogóle dam sobie spokój z hodowlą. Bo obecnie to już jest jak dla mnie na granicy opłacalności, wymagania stale rosną, a jak jeszcze wzrosną koszty produkcji, a cena mleka spadnie to będę dokładał do tego interesu.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze 3 lata temu sytuacja była odwrotna, wszyscy przerzucali się na krowy i produkcję mleka. Jak tak będziemy skakac z kwiatka na kwiatek to nigdy nie wyspecjalizujemy się w kokretnej produkcji. Czasami lepiej jest umieć robić mniej rzeczy dobrze, niż wiele powierzchownie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja część pieniędzy uzyskałem z gospodarstwa a po za tym moi rodzice biorą struktuarkę i mam jeszcze babek i dziadka którzy też biorą rentę więc grosza trochę jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To pielęgnuj rodziców swoich i dziadków z całego serca swego, z całałych myśli swoich i z całych sił swoich. Poddawaj im lekko strawne posiłki, zapewniaj ruch (czytaj: niech robią ile moga za Ciebie) na świeżym powietrzy. Darz ich miłością, szacunkiem i dobrocią, a oni Ci to sowicie wynagrodzą, pod warunkiem, że nie masz zbyt licznego rodzeństwa A Ty przygruchaj sobie jaką niewiastę, płodź dzieci, wszak dla rodziców i dziadków kolejny potomek to skarb na ziemi. I nie przejmuj się rolą, bo i tak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze w tym wszyskim jest to, że każde działanie w rolnictwie wymaga cholernie dużo czasu. W najlepszym wypadku rok (produkcja roślinna), przy hodowli to już są lata. Do tego każde rolne przedsięwzięcie wymaga sporych inwestycji, które mogą się zwrócić dopiero po co najmniej po kilku latach. A co od nas zależy ? PRAWIE NIC !!! [/b]Bo jeśli lepiej lub gorzej obrobię pole, albo lepiej lub gorzej utrzymam zwierzęta, to różnice w produkcie będę miał rzędu 20%, i na tym koniec. A dalej: Cena produktu nie zależy ode mnie, tylko od politryków i urzędników, którzy zawieszają lub odwieszają cła i decydują o skupie interwencyjnym, od spekulantów, od monopoli (lub oligopoli) przetwórczych,karteli cenowych itd. Przykłady z ostatniego roku: zboże w tym roku ponad połowe tańsze, wołowina pod kreską, mleko pod kreską, jabłka, wiśnie, tradycyjne świńskie cykle, itd.Żeby chociaż zależeć od normalnego wolnego rynku byłoby świetnie: normalny rynek jest +-przewidywalny, w przeciwieństwie do decyzji politycznych. Ceny środków produkcji - to samo: pełny dyktat sprzedawców, którzy w zmowie biorą wszystkie pieniądze, które chłop ma, plus to, co banki mu zechcą pożyczyć. Polityka temu sprzyja, np gdyby dopuścić dofinansowanie z "modernizacji" traktorów i maszyn starszych niż 5 lat, dyktat dealerów nowych maszyn by osłabł. Dopłaty, które stanowią w całej Europie znaczną część przychodów rolniczych są również (zwłaszcza u nas) nieprzewidywalne, często zmienia się reguły wstecz (to już polska specjalność, zaczął Lepper płatnością zwierzęcą, obecna ekipa to twórczo rozwija), nie mówiąc o tym że jutro niepewne, bo zmiany przepisów przychodzą z dnia na dzień. Też inne koszta (KRUS, podatki, obowiązkowe ubezpieczenia, obowiązkowe doradztwo (żeby uzyskać dopłaty), paliwo, telefon, cena i dostępność kredytu itd.) są kompletnie nieprzewidywalne. To wszystko powoduje, że nie mamy możliwości stworzyć racjonalnego biznesplanu na kilka lat naprzód, nawet przy najdokładniejszym planowaniu faktycznie gramy w ruletkę, podobnie, jak spekulanci z BCC. Tyle, że oni w okresie przewałów lub hossy giełdowej zarabiali nie kiwnąwszy palcem po 100% rocznie, a gdy bańka pęka dostają ogromną pomoc z budżetu (czytaj z naszych kieszeni), a nam w tej sytuacji próbuje się zabrać, co się jeszcze da. Byłem przez lata euroentuzjastą, teraz, gdy widzę do czego to prowadzi zaczynam wątpić, czy to dobra droga.

Prowadzę gospodarstwo rodzinne, niewielkie, lecz dostatecznie duże aby się utrzymać na rynku, czyli np. modernizować. W tym roku działania "biurowe" zajęły mi ok 30% czasu, segregatorów z koniecznymi papierami mam więcej niż krów, zresztą te krowy wobec aktualnej sytuacji rynkowej należy traktować jak kosztowne hobby. Każdą pracę na polu czy ze zwierzętami muszę wpisać do conajmniej kilku rejestrów. Wypełniam wspólnie z doradcami

tysiące rubryczek kompletnie nieistotnymi i często fikcyjnymi zapisami (np. jak można na wiosnę stworzyć dokładny plan wypasów, przecież to zależy od pogody !!!). Do tego kompletna ignorancja i wzrastająca arogancja urzędników z ARiMR i innych instytucji, które nas kontrolują (ekolodzy, urzednicy weterynaryjni, Urzędy Skarbowe i inne) , a których znajomość tematu kończy się na tym, że odróżniają ogon od rogów; już w przypadku krowy bez rogów mają kłopot... Taką cenę płacę za dopłaty, bez których żaden rolnik w UE nie ma szans. Ta cena ciągle rośnie.

Narastająca chłopska frustracja znowu znajdzie jakieś ujście; pojawi się nowy Jakub Szela lub inny Lepper, będą blokady, protesty. Ktoś zbije na tym kapitał polityczny, nazbiera popleczników i głosów, wejdą do Sejmu (obecni aspiranci czają się do skoku w Izbach rolniczych, fikcyjnych Kółkach Rolniczych, Związkach Hodowców Wszelkiej Maści Kanarków), po czym sprawę chłopską zdradzą, jak Olejniczak, Lepper, w tej chwili (nie po raz pierwszy, ale mam nadzieję że ostatni) PSL.

Nie wiem, jak temu zaradzić. Jak przerwać ten zamknięty krąg.

Powinniśmy się zorganizować, przełamać tradycyjną wzajemną chłopską nieufność. Konieczna jest dyskusja o przyszłości polskiego rolnictwa

Powinniśmy się zorganizować jakoś, poza polityką, która tak łatwo wszystkich korumpuje. Proszę, zabierajcie głos, na tym forum lub innych, piszcie.

baca56@gazeta.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odswierze temat mam pytanie niedlugo przejme 14 hektarowe gospodarstwo budynki poniemieckie ale dobrze utrzymane i zastanawiam sie co trzymac bydlo czy swinie bo na wieksza skale swin potrzeba wiecej ziemi a ornego mamy cos ok 10 ha a 4 lonek i chcialbym zainwestowac w obore na 25 sztuk krow mlecznych decyduje sie na to poniewaz u nas jest duzo lonek a z tych moich ornych to mozna by zasiac QQ teraz powiedzcie mi czy takie cos jest mozliwe zeby postawic jakies budynki oczywiscie chcialbym brac udzial w mlodym rolniku prosze o pomoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zależy jakie masz mozliwości, jakie ziemie i jaką powierzchnię pastwisk. Tutaj jest dużo o hodowli bydła mięsnego . Warto poczytać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mam dylemat zajmuje się hodowlą trzody chlewnej i zastanawiam się czy nie zająć się hodowlą bydła mlecznego ponieważ cena żywca spada i nie za bardzo się opłaca więc co wybrać? PISZCIE I DORADZAJCIE.

 

Stare przysłowie mówi " Co żyje i sro, dochodu nie do ". Nikt z Narodu Wybranego , hodowlą się nie zajmuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie że nie . Przysłowie mówi że:

"co żre i sro gówno do"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...