Nie będzie zakazu wstępu do lasów
Na mapie Polski, która pokazuje zagrożenie pożarowe lasów, teren zarządzany przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Krakowie wyraźnie odróżnia się barwą. W tym roku pożarów jest nawet mniej niż w ubiegłym, kiedy to zanotowano 15 przypadków i działo się to głównie wiosną, kiedy rolnicy wypalali trawy. W lipcu br. zanotowano tu jeden przypadek pożaru, w sierpniu, jak dotąd, nie zapaliły się żadne drzewa. Małopolskę oszczędziły bowiem huragany, które powaliły tysiące hektarów lasów w północnej i centralnej Polsce; teraz wysuszone wiatrołomy stanowią tam poważne zagrożenie. Przede wszystkim na terenie krakowskiej Dyrekcji przeważają lasy liściaste, znacznie mniej podatne na ogień. Coraz chłodniejsze noce i częste mgły powodują, że rankiem wilgotność ściółki leśnej sięga nawet 20 procent, a niebezpieczny poziom 10 procent pojawia się dopiero około południa. Dlatego też leśnicy nie przewidują na razie wprowadzenia zakazu wstępu do lasów. Nie oznacza to jednak, że zagrożenie pożarowe można bagatelizować. Są bowiem rejony - np. nadleśnictwa Krzeszowice, Miechów, Niepołomice, Brzesko, Dąbrowa Tarnowska i Dębica (woj. podkarpackie), na których znajdują się większe obszary lasów iglastych i tam możliwość pojawienia się ognia jest znacznie większa. Toteż leśnicy ciągle apelują o nie używanie w lesie otwartego ognia i pozostawianie samochodów poza obszarem zalesionym. Rozgrzane katalizatory mogą bowiem spowodować zapalenie się suchej ściółki, a dodatkową przykrością dla lekkomyślnego kierowcy będzie niemal pewne spłonięcie pozostawionego w lesie pojazdu.