aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Zawirowania na rynkach są wynikiem osłabienia strefy euro

3 grudnia 2015
Skala zawirowań na rynkach finansowych w ubiegłym tygodniu była tak duża, że ekonomiści na razie nie potrafią tego wyjaśnić, jest to zapewne wynik znacznego osłabienia strefy euro - głosi poniedziałkowy raport instytutu Bruegel.
Według "Financial Times" taka zmienność rynku jest złowieszcza.

Zmienność rynku w ubiegłym tygodniu była dla wszystkich zaskoczeniem, a inwestorzy uciekali do bezpiecznych aktywów w takim stopniu, że "po prostu nie można tego zjawiska zamieść pod dywan", ponieważ ostatni raz działo się to na taką skalę w 2008 roku - pisze specjalizujący się w makroekonomii komentator "FT" Gavyn Davies.

Określa on tę zmienność jako "złowieszczą". W jego opinii rynki zaczęły reagować tak, jakby "świat miał się stoczyć w recesję".

Jeden z dyrektorów inwestycyjnych zarządzającej aktywami firmy Amundo Gestion Loic Becue przyznaje w rozmowie z dziennikiem finansowym "Les Echos", że rynki finansowe "otarły się o katastrofę, gdy zaczęły się masowe wyprzedaże". Trudno jednak - jego zdaniem - przewidzieć, czy ten tydzień przyniesie "zdecydowaną ulgę" i koniec zawirowań.

Gwałtowna huśtawka zaczęła się w środę, gdy w ciągu kilku godzin rentowność amerykańskich obligacji 10-letnich (tzw. treasuries), uznawanych za najbardziej płynne i najbezpieczniejsze papiery świata, spadła z 2,21 proc. do 1,86 proc. Taka zmienność i "ucieczka ku aktywom +wolnym od ryzyka+ zdarza się zazwyczaj podczas gwałtownych spadków najważniejszych indeksów", co towarzyszy niepokojącym wydarzeniom geopolitycznym, albo jest oznaką nachodzącej recesji - wyjaśnia Davies.

W piątek, po dwóch "czarnych dniach" na giełdach - jak je określił "Le Figaro" - członek rady Europejskiego Banku Centralnego Benoit Coeure powiedział, że publikowane ostatnio dane makro z regionu nie są dobre, ale zapewnił, że EBC w ciągu najbliższych dni rozpocznie skup aktywów i jest zobowiązany do podejmowania dodatkowych działań, jeśli będzie to konieczne.

Zdaniem analityków sygnały takie pomogły rynkom, które w piątek odrobiły nieco straty; jednak w poniedziałek przed południem notowania na europejskich giełdach znów zaczęły spadać.

Brytyjski indeks FTSE spadł o 1 proc., niemiecki DAX o 1,4 proc. a francuski CAC 1,3 proc.

Wyprzedaż w ubiegłym tygodniu była wyrazem obaw inwestorów o kondycję europejskiej gospodarki, zbyt niską inflację w strefie euro i negatywny wpływ tych zjawisk na rynek amerykański właśnie w tym niefortunnym momencie, gdy bank centralny, czyli Fed zapowiedział, że wycofuje się z operacji masowego skupowania aktywów (luzowania ilościowego) i zamierza - w przyszłym roku - podnieść stopy procentowe.
"FT" wylicza też inne niepokojące sygnały - inwestorzy skupują niemieckie 10-letnie Bundy, których rentowność spadła do 0,84 proc., a rentowność obligacji Grecji od kilku dni utrzymuje się na niebezpiecznym poziomie ok. 8 proc.

Zdaniem Daviesa rynek reaguje też na bardzo znaczny spadek popytu w światowej gospodarce, zwłaszcza poza Stanami Zjednoczonymi; dobrze notowane są w związku z tym akcje tzw. spółek defensywnych, czyli takich, w które inwestuje się, by uciec od ryzyka.

Według ekspertów Bruegela, brukselskiego think tanku specjalizującego się w gospodarce, nie tłumaczy to jednak skali zawirowań na rynkach. "Gwałtowność tej korekty jest zastanawiająca" i może oznaczać, że na rynkach nie ma takiej płynności jak oczekiwano. Również "FT" podkreśla, że nawet dane o spowolnieniu niemieckiej gospodarki nie tłumaczą reakcji rynku.

"Les Echos" przypomina, że słabszy wzrost Niemiec jest pochodną kryzysu na Ukrainie oraz napiętej sytuacji w relacjach z Rosją i trudno przewidzieć, kiedy ta gospodarka przyspieszy; tym niemniej gwałtowna wyprzedaż z ostatnich dni oznacza, że inwestorzy "stracili z pola widzenia oceny fundamentalne" w oczekiwaniu na jakieś optymistyczne sygnały z Niemiec. "Dane makroekonomiczne nie są takie złe" - mówi Loic Becue.

"Teraz, gdy nabraliśmy już trochę dystansu możemy łatwiej wytłumaczyć to, co się stało(...). To przede wszystkim wynik złych informacji na temat niemieckiej gospodarki" - tłumaczy on niedawną panikę.

Widoczne jest też to, że inwestorzy nie oczekują, że uda się powstrzymać spadek inflacji - uważa Davies. EBC ustaliło cel inflacyjny na poziomie tuż poniżej 2 proc., a szef Banku Mario Draghi obiecał nawet dostosowywać politykę monetarną do takiego celu, ale "inwestorzy są w tej sprawie bardzo, bardzo sceptyczni i o ile EBC nie uda się szybko zmienić tej percepcji" to stopniowe pogrążanie się strefy euro w deflacji może być "trudne do odwrócenia" - prognozuje Davies.

"A może ta wyprzedaż oznacza, że rynki rozpoznają oznaki stagnacji, która ogarnia globalną gospodarkę?" - kontynuuje ekspert "FT", podkreślając jednocześnie, że tym razem system finansowy jest bardziej solidny niż podczas ostatniego kryzysu.
Becue podkreśla, że skoro niemiecka gospodarka jest kołem zamachowym gospodarki europejskiej, a dane o jej kondycji są niepokojące, to rynek bardzo potrzebuje teraz "upewniających sygnałów od banków centralnych" oraz "dobrych wiadomości". "Dobrą wiadomością dla niemieckiej gospodarki byłoby np. rozwiązanie kryzysu ukraińskiego" - wyjaśnia Becue.

Zawirowania na rynku w ubiegłym tygodniu nazwał Reuter oznakami "globalnego przerażenia". Inwestorzy pozbywali się bardziej ryzykownych aktywów na rzecz obligacji rządowych USA, złota i gotówki.


POWIĄZANE

Projektowanie ogrodów to piękna pasja, a jednocześnie cenna umiejętność. Pozwala...

Jak na razie, jedynym dokumentem pod którym podpisała się strona rządowa są usta...

Parlament UE przyjął nowe przepisy, które sprawią, że opakowania staną się bardz...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę