Choć gospodarze ekologiczni z Pomorza i Kujaw nie stanowią tak licznej grupy jak rolnicy z Podkarpacia, to należą do krajowej czołówki. Tutejsze przetwórnie też działają prężnie.
- Kujawsko-pomorscy rolnicy ekologiczni są bardzo aktywni - twierdzi Danuta Pilarska, przewodnicząca zarządu głównego stowarzyszenia Ekoland, prowadząca gospodarstwo w Retkowie, koło Szubina. - Są bardzo widoczni nie tylko na jarmarkach, targach ale i innych rolniczych imprezach. Nawet tych organizowanych poza naszym krajem.
Podobnie uważa Mieczysław Babalski, rolnik z Pokrzydowa (koło Brodnicy): - Przodujemy w kraju pod względem produkcji. Co prawda w naszym regionie nie ma tak wielu gospodarstw ekologicznych jak na południu Polski, ale towary z naszych gospodarstw są dostępne w całym kraju.
Z danych Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego wynika, że gospodarstw ekologicznych w naszym województwie ciągle przybywa. Pod koniec 2009 roku 194 gospodarstwa miały certyfikat ekologiczny a 85 były w okresie przejściowym (przestawiały się z produkcji konwencjonalnej na ekologiczną). Rok wcześniej tych certyfikowanych było 158, zaś 100 dopiero przestawiało się na produkcję w zgodzie z naturą.
Od kilku lat w naszym województwie działa też 14 przetwórni ekologicznych. - To nie jest duża liczba, ale te przetwórnie rzeczywiście działają i sporo produkują - dodaje Babalski.
Zdaniem rolników, tych przetwórni powinno być więcej. - Brakuje na przykład mleczarni przerabiających ekologiczne mleko - mówi Teresa Kołodziejczyk, rolniczka z Gogolina (gm. Grudziądz). - Ekologiczny surowiec z naszego gospodarstwa trafia do zakładu, w którym mieszany jest z mlekiem wyprodukowanym metodami konwencjonalnymi.
I w ten sposób niektórzy rolnicy ekologiczni tracą część dochodów. Bo żywność wytwarzana w ich gospodarstwach (chociażby ze względu na wyższe nakłady) musi być droższa. Niektórzy gospodarze, szczególnie ci mieszkający w pobliżu dużych miast, ratują się sprzedażą bezpośrednią.
9534022
1