Zamierzamy udowodnić, że rozszerzona Unia może działać sprawnie - zapowiada holenderski premier Jan Peter Balkenende. 1 lipca Holandia objęła przewodnictwo Unii Europejskiej, przejmując pałeczkę od Irlandii.
Najtrudniejsze sprawy (porozumienie w sprawie europejskiej konstytucji oraz wybranie nowego szefa Komisji Europejskiej) załatwił irlandzki premier Bertie Ahern. Holendrzy zamierzają skoncentrować się na sprawach "bliższych obywatelom": gospodarce i bezpieczeństwie.
Jako główny priorytet sześciomiesięcznego przewodnictwa minister spraw zagranicznych Holandii Bernard Bot wymienia rozszerzenie UE. Zbliża się moment zakończenia negocjacji z Bułgarią i Rumunią, w grudniu Unia będzie musiała podjąć decyzję dotyczącą daty rozpoczęcia rokowań z Turcją. W najbliższych miesiącach przygotowywane będą negocjacje akcesyjne z Chorwacją, która uzyskała status kraju kandydującego do UE.
Z naszego punktu widzenia ważne będą rokowania na temat unijnego budżetu na lata 2007-2013. Mimo że Holandia była w grupie sześciu państw, które pod koniec ub.r. zażądały, aby ograniczyć wydatki Unii do poniżej 1 proc. PKB, minister ds. europejskich Atzo Nicolai zapowiada, że tamto stanowisko nie będzie miało wpływu na prowadzenie negocjacji budżetowych, a ich podstawą powinny być nowe propozycje Komisji Europejskiej.
Holendrzy zapowiadają także ściślejszą współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa i sprawiedliwości, co obejmuje walkę z terroryzmem, bliższe kontakty wywiadów, sąsiadów i policji, a także dalszą harmonizację polityki wizowej i imigracyjnej.
Szczególną wagę Haga przywiązuje do ograniczenia obciążeń administracyjnych dla przedsiębiorców (założenie firmy w Europie jest 11 razy trudniejsze niż w USA). Wskazuje, że wiele barier na rynku utrudnia rozwój sektora usług, dlatego jednym z celów holenderskiego przewodnictwa będzie również uproszczenie unijnego prawa.
W październiku Holandia zamierza zainicjować debatę na temat poprawy wizerunku Unii wśród szarych obywateli. To konsekwencja bardzo niskiej frekwencji w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz obaw o zapowiadane przez wiele krajów referenda w sprawie unijnej konstytucji.