Przez dwa dni hiszpańscy przetwórcy ryb i lekarze weterynarii uczyli w Darłowie polskich kolegów, jak maksymalnie wykorzystać czas do konfrontacji z unijną konkurencją w przyszłym roku.
Spotkanie właścicieli przetwórni ryb i lekarzy weterynarii z całego kraju
zorganizowało Polskie Stowarzyszenie Przetwórców Ryb. - Poprosiliśmy o pomoc
hiszpańskich kolegów, bo mają też 40 milionów mieszkańców, a ich branża rybna
miała te same problemy, co nasza, kiedy wstępowali do Unii Europejskiej -
mówi nam Jerzy Safader, prezes PSPR.
Gośćmi specjalnymi konferencji byli:
wiceminister rolnictwa, Jerzy Pilarczyk, główny inspektor jakości handlowej
artykułów rolno-spożywczych - Józef Śliwa, oraz zastępca głównego inspektora
weterynarii, Andrzej Rudy.
Najlepsi w "żywnościówce"
- Przetwórstwo rybne to nasz najlepszy subsektor żywnościowy - uważa
wiceminister Pilarczyk. Przerobem ryb zajmują się 324 firmy w Polsce. 58 z nich
ma już dzisiaj uprawnienia eksportowe (tzn. spełniają międzynarodowe standardy
weterynaryjno-sanitarne), więc one spokojnie mogą czekać na 1 maja 2004 roku,
czyli na dzień formalnego przystąpienie Polski do Unii Europejskiej.
- Nie
jest to dużo, ale jeżeli idzie o ilość przetwarzanych przez nie ryb, to odsetek
jest tak wysoki, że nie musimy się martwić o zachowanie poziomu eksportu tej
branży - twierdzi wiceminister.
Ponad setka do likwidacji?
Co do losów reszty zakładów przetwórstwa ryb, to sprawa jest otwarta. - 39 firm otrzyma decyzje o przyznaniu im tak zwanego okresu przejściowego, w którym będą musiały swoje zakłady przystosować do unijnych wymogów sanitarnych i weterynaryjnych. 89 przedsiębiorstw jest w grupie zakładów "dopuszczonych”. Firmy te poinformowały nas, że do 1 maja 2004 roku zdążą z realizacją harmonogramów dostosowawczych do norm wymaganych w Unii. Co się dzieje w pozostałych 130 firmach - nie wiemy - informuje Pilarczyk. Te ostatnie mogą znaleźć się za pół roku w niezłych tarapatach, bo nie dość, że nie będą mogły eksportować swych przetworów do krajów Piętnastki, to nie będzie wolno im także produkować na rynek polski. - Tam, gdzie jeszcze żadnych dostosowawczych działań nie podjęto, nie należy spodziewać się cudu. Otrzymają decyzję o wstrzymaniu produkcji - zapowiada wiceminister rolnictwa.
Rząd zachęca
Mimo że czasu do akcesji mało, rząd w dalszym ciągu namawia producentów żywności do podjęcia próby dostosowania swoich zakładów do norm UE. - Oprocentowanie kredytu branżowego na modernizację zakładów obniżyliśmy do jednego procenta w skali roku - zachęca wiceminister Pilarczyk. Zgodnie z sektorowym programem operacyjnym dla rybołówstwa (w tym - dla przetwórstwa ryb) na lata 2004-2006, branża ta otrzyma na restrukturyzację i modernizację aż 338 mln euro.
W tej chwili Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i Departament Rybołówstwa w resorcie rolnictwa przygotowują się do "skonsumowania” przewidywanej pomocy finansowej. Rząd chciałby bowiem z kredytami wspierającymi branżę wystartować już od pierwszego dnia akcesji.