Traktat Konstytucyjny UE jest historycznym osiągnięciem zarówno Polski, jak i całej Unii Europejskiej - przekonywał wczoraj w Sejmie szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz.
Zdaniem Cimoszewicza, powodzenie procesu ratyfikacji Traktatu będzie faktycznym sprawdzianem zaangażowania Polski i innych krajów na rzecz projektu europejskiego. Szef MSZ wyraził jednocześnie "głęboką nadzieję, że w duchu jak najlepiej pojętego interesu naszego kraju Traktat stanie się w Polsce przedmiotem porozumienia i zgody narodowej". Już po wystąpieniach przedstawicieli klubów minister nie krył rozczarowania.
Podczas debaty nad informacją Tadeusz Iwiński (SLD) bronił kompromisu w sprawie Traktatu i opowiedział się za ratyfikowaniem go w referendum połączynym z wyborami prezydenckimi.
Wtórował mu Marek Pol (UP) mówiąc, że "polscy negocjatorzy wrócili z
Brukseli z tarczą, a nie na tarczy".
Także dla szefa FKP Romana
Jagielińskiego, rząd podczas unijnej konferencji międzyrządowej osiągnął
maksimum z tego, co można było uzyskać.
Również Andrzej Celiński (SdPl) dziękował polskim negocjatorom. -Zyskaliśmy tyle, ile było możliwe, osiągnęliśmy kompromis, który daje nam silną pozycję w UE - ocenił.
Tymczasem Jan Rokita (PO) oświadczył: - Zrobimy wszystko, jeśli będziemy mieli na to wpływ, aby w 2009 r. rozstrzygnięcia zawarte w Traktacie Konstytucyjnym UE nie weszły w życie. Jego zdaniem, nie ma "niemal najmniejszej wątpliwości, że Traktat nie wejdzie w życie, zablokowanie tego dokumentu jest niemal pewne przy dzisiejszych nastrojach w UE".
Kazimierz Michał Ujazdowski (PiS) deklarował: - Prawo i Sprawiedliwość mówi "nie" projektowi Traktatu i powie "nie" w referendum w tej sprawie w imię interesów Polski i dobrej integracji europejskiej.
Rząd krytykował też Andrzej Grzyb (PSL). - Mając Niceę, mieliśmy ster i silnik, a teraz chwalimy się, że mamy hamulec - ironizował. PSL chce ratyfikacji Traktatu w referendum, ale sprzeciwia się połączeniu go z wyborami prezydenckimi i wykorzystywaniu do walki politycznej.
Samoobrona jest też krytyczna wobec Traktatu Konstytucyjnego. - Powrót z Brukseli nastąpił na tarczy, ale za parawanem zasłaniającym leżącego - mówił poseł tego klubu Jan Łączny. Postulował, by ratyfikacja Traktatu odbyła się w referendum.
Szef klubu LPR Marek Kotlinowski zgłosił wniosek o odrzucenie informacji rządu. Jego zdaniem, zgoda na projekt konstytucji UE oznacza, że nadal będzie obowiązywała w Polsce "polityka pełzania, polityka wmawiania sukcesu". Polska najbardziej traci, jeśli chodzi o projekt konstytucji UE - podkreślił.
Wzburzenie niektórych posłów wywołało opuszczenie Sejmu przez Cimoszewicza, w trakcie debaty nad przedstawioną przez niego informacją. W tej sprawie zebrał się nawet Konwent Seniorów, który krytycznie ocenił nieobecność ministra.