Szkodliwe zapasy

Wzmagają się protesty przeciwko ustawie o nadmiernych zapasach. Zdaniem przetwórców mięsa, mleka i zboża doprowadzi ona do znacznego pogorszenia konkurencyjności polskich firm z branży spożywczej, a w efekcie nasze żywność nie tylko nie zawojuje unijnych rynków, ale zostanie z nich całkowicie wyparta.

To, co najbardziej przeraża polskich przetwórców żywności w tym dokumencie to jego ogromny zasięg. Na liście produktów, których zapasy Bruksela będzie mogła uznać za nadmierne znajduje się praktycznie całą produkowaną w kraju żywność. - Nie bardzo możemy zrozumieć dlaczego ten podatek jest nakładany na polski surowiec. Rozumiałbym ten podatek, gdyby to były zapasy zrobione przez import produktów mleczarskich dla celów spekulacyjnych. - mówi Stanisław Michalski - prezes KZSM. Niepokoi też wysokość zapasów, które będą uznane za nadmierne. Z informacji spółdzielni mleczarskich wynika, że podatek będzie można nałożyć już wtedy, gdy w magazynie znajdzie się ponad 5 ton artykułów mleczarskich. Przy dużej sezonowości produkcji mleczarskiej będzie on więc dotyczył wszystkich spółdzielni. Obawy mają też przetwórcy mięsa. Wszystko wskazuje na to, że podatek od nadmiernych zapasów będzie wynosił tyle ile teraz wynosi unijne cło na dany produkt. A to po prostu znacznie podwyższy koszty produkcji. - Uszczupla się szansa na obecność polskich producentów mięsa i jego przetworów na wspólnym rynku europejskim - uważa Stanisław Zięba - PZPEiIM.

Ciężki orzech do zgryzienia mają też firmy zbożowe. W ramach bezcłowego kontyngentu sprowadzają teraz z zagranicy duże ilości ziarna, którego w kraju po suszy brakuje. Kontyngent trzeba wykorzystać do końca kwietnia, bo dzień później wchodzimy do Unii, a stan zapasów z tego dnia będzie podstawą do stwierdzenia czy są nadmierne.

Obawa przed podatkiem może być jedną z przyczyn, dla których polskie firmy nie wykorzystały w pełni kontyngentu. Bez cła można było sprowadzić 600 tys. ton ziarna, tymczasem przedsiębiorcy wyrazili zainteresowani importem nieco ponad 400 tys.