To nierówna konkurencja - narzekają polskie mleczarnie, które z powodu rygorystycznych przepisów nie mogą wziąć udziału w unijnej interwencji. Podobnych problemów nie mają firmy z państw starej Unii Europejskiej. To głównie one korzystają z unijnej pomocy.
Wszystko wskazuje na to, że Polska nie wykorzysta sporej części pieniędzy na interwencję, które wynegocjowaliśmy z Unią Europejską. Teoretycznie już moglibyśmy skorzystać z interwencyjnego zakupu mleka w proszku i masła. Ceny tych towarów spadły bowiem na tyle, że działająca w imieniu Brukseli Agencja Rynku Rolnego już w marcu ogłosiła rozpoczęcie skupu.
W całej Unii Europejskiej do sprzedaży zgłoszono 25 tysięcy ton masła i 5 tysięcy ton mleka w proszku. Tymczasem wniosków od polskich producentów prawie w ogóle nie ma. Na mleko w proszku nie wpłynął, ani jeden. A w przypadku masła jest ich, 32, ale opiewają tylko na tysiąc sto ton. Tymczasem zdaniem mleczarzy interwencja jest konieczna.
Mleczarze domagają, aby rząd zajął się w Brukseli sprawą zmiany niekorzystnych przepisów. Twierdzą, że na tak wysokie zabezpieczenia stać tylko bogate zachodnioeuropejskie firmy i to tylko one z niej korzystają. Unijna interwencja na rynku mleka potrwa do końca sierpnia.