Zaczęło się. Koncerny cukrowe jeden po drugim informują, że są zmuszone do zamknięcie fabryk i przeniesienia produkcji do większych cukrowni. To pierwsze widoczne efekty reformy unijnego rynku cukru. Na szczęście jak na razie nikt nie zamierza sprzedać limitu produkcji Brukseli. Największy koncern w kraju zamierza nawet starać się o jego zwiększenie.
Po uchwaleniu pod koniec zeszłego roku reformy unijnego rynku cukru dla koncernów likwidacja produkcji to po prostu dobry interes. Każda tona cukru mniej to 730 euro rekompensaty. Cukrownia wytwarzająca 50 tysięcy ton cukru „za zwinięcie interesu” otrzymałaby, aż 36 milionów euro.
To może być bardziej opłacalne niż dalsze prowadzenie działalności przy cenach, które po reformie spadły o prawie 40%. Istniały obawy, że na taki krok zdecydują się niemieckie i brytyjskie koncerny kontrolujące ponad połowę rynku cukru w Polsce.
Ale reforma wymusza jakieś działania zmierzające do ograniczania kosztów. W przypadku Pfeifer und Langen zapadła decyzja o zamknięciu cukrowni w Górze Śląskiej i przeniesieniu produkcji do pozostałych 4 fabryk spółki. Na podobny krok zdecydował się inny koncern. British Sugar kontrolujący 11% rynku zapowiedział koncentrację produkcji w największych fabrykach i zamknięcie cukrowni w Dobrem.
O sprzedaży limitów na pewno nie myśli Krajowa Spółka Cukrowa. Co więcej firma będzie starać się o dodatkową kwotę produkcji cukru. Taką możliwość daje jej właśnie reforma. Polska będzie miała prawo zakupu 100 tysięcy ton dodatkowej kwoty.
Będzie ona rozdysponowana proporcjonalnie do udziałów w rynku między działające w kraju firmy. Toruński koncern uzyska prawo zakupu 40 tysięcy ton. Ale reforma oznacza także potrzebę przyśpieszenia procesu restrukturyzacji.
Jeszcze nie dawno koncern zapowiadał zamknięcie 7 cukrowni w ciągu dwóch lat. Teraz te plany się zmienią. Docelowo w Krajowej Spółce Cukrowej ma działać nie więcej niż 8-10 cukrowni.