Bydgoskie kasztanowce zostały ponownie zaatakowane przez motyla szrotówka kasztanowcowiaczka. Palenie liści nie zniszczyło szkodnika, więc bydgoscy urzędnicy zwrócą się o pomoc do kolegów z Torunia – informuje "Gazeta Pomorska".
Palenie liści tylko częściowo pomogło. Szkodników jest mniej. W Bydgoszczy to
na razie jedyna zastosowana metoda zwalczania motyla. Tymczasem w Toruniu z
plagą szrotówka walczą też nawiercając w drzewach otwory i wstrzykując specjalny
żel. Substancja, która dostaje się do liści, zabija owada – pisze
dziennik.
Nawiążemy kontakt z Toruniem i postaramy się
wykorzystać także ich sposób – zapowiedział dyrektor Wydziału
Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM Ryszard Łebek. Trzeba ratować te
piękne drzewa. W niektórych rejonach Polski, gdzie walkę z motylem podjęto zbyt
późno, wiele kasztanowców uschło – przypomina "Gazeta
Pomorska".