MERCOSUR1
TSW_XV_2025

Padłe krowy do kontroli

13 sierpnia 2003

W powiecie ziemskim tarnowskim na 27 padłych w tym roku krów jedynie 15 zostało przebadanych pod kątem BSE. Według powiatowego lekarza weterynarii Jana Grudnika, rolnicy często nie zgłaszają informacji o padłych zwierzętach ze względu na koszty, które muszą z tego tytułu ponosić. Według powiatowego lekarza weterynarii, nie ma jednak powodu do obaw, jeśli kupujemy mięso wołowe z wiadomego źródła.

Wszystkie krowy, które trafiły do rzeźni, a miały ukończone ponad 2 i pół roku, są obowiązkowo poddawane w Polsce badaniom na BSE. Badaniom takim poddaje się także krowy padłe, a tu granica wiekowa jest nawet niższa. Badaniom na obecność prionów poddaje się bowiem padłe zwierzęta powyżej drugiego roku życia. Jak twierdzi powiatowy lekarz weterynarii w Tarnowie, Jan Grudnik, nie wszystkie jednak. 

Na przykład w powiecie tarnowskim od początku roku było 27 przypadków padłych krów, a przebadano z tego mniej więcej połowę, bo 15. O ile krów ubijanych w rzeźniach, tych, które mają powyżej 2 i pół roku, jest badane sto procent, o tyle wśród padłych krów zdarza się, że niektóre przypadki są poza systemem – powiedział nam wczoraj powiatowy lekarz weterynarii Jan Grudnik. – Z różnych powodów one nie są badane. Przy czym oczywiście nie ma żadnej pewności, że są to krowy podejrzane o BSE.

Monitorowanie mięsa wołowego zakłada badanie pod kątem BSE wszystkich przypadków padłych krów. Według lekarzy weterynarii powinno tak być, ale czasem nie dochodzi do badań z winy samych właścicieli bydła, którzy nie zgłaszają przypadków zdechnięcia krowy.

Dane te zbiera Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, bowiem zgodnie z przepisami, każdy rolnik jest zobowiązany zgłosić agencji każdą padłą sztukę bydła. Wypełnia w tym celu specjalny formularz, a informacja o nieżyjącej już krasuli wprowadzana jest następnie do systemu komputerowego. W praktyce bywa jednak z tym różnie właśnie z tego powodu, że rolnicy nie zawsze zgłaszają w ARiMR-ze swoje padłe zwierzęta. Choć według Jana Grudnika, nie tylko z tego powodu tak się dzieje.

Świadomość rolników to jedna rzecz, ale z drugiej strony to sprawa także systemu monitorowania – tłumaczy powiatowy lekarz weterynarii w Tarnowie. – Podejrzewam, że system zacznie działać prawidłowo dopiero od 1 stycznia 2004 roku, dotąd działa połowicznie. Od niedawna są też podpisane umowy między gminami a zakładami zbierającymi padłe zwierzęta. Koszt dowozu takiego zwierzęcia wynosi około 600 zł, więc rolnicy nie chcąc płacić, po prostu nie zgłaszają niektórych przypadków.

Według Jana Grudnika, laboratorium w Krakowie jest świetnie przygotowane, bo to właśnie ono wykryło dwa przypadki BSE u krów na sześć ujawnionych dotąd w Polsce. Ostatni przypadek wykrycia BSE pokazał, że przy zachowaniu prawidłowego systemu dowożenia krów, znakowania, badania i wykrywania już w ciągu kilku minut jest wiadomo skąd pochodziła krowa – mówi Jan Grudnik. – Nie ma obaw dla ludzi, jeśli będą kupowali mięso pochodzące z ubojni, które są do tego przygotowane.


POWIĄZANE

Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy Weterynarii wystąpił na początku września ...

W ciągu ostatnich dwóch tygodni Nigeria i Republika Południowej Afryki zgłosiły ...

  Jednym z kluczowych elementów rozporządzenia (UE) 2019/6 jest obowiązek gromad...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę