Jesteśmy jednym z dwóch najbiedniejszych krajów Unii. Dochód narodowy, jaki w ciągu roku wytwarza statystyczny Polak, to zaledwie połowa tego, co produkuje przeciętny mieszkaniec Wspólnoty - pisze "Rzeczpospolita".
Co gorsze, dystans dzielący nas od państw rozwiniętych zmniejszamy wolniej niż inne kraje naszego regionu. W 1996 roku przypadająca na każdego Polaka wartość produktu krajowego brutto odpowiadała 42 proc. średniego poziomu PKB w Unii, już po poszerzeniu do 25 państw. Przez dziesięć lat ta relacja poprawiła się zaledwie o 8 punktów procentowych. Estonia zyskała w tym czasie 22 punkty, Litwa i Łotwa po 17, Węgry 13, a Słowacja 10 punktów. Wolniej od nas doganiają Unię tylko Czesi, ale i tak są daleko przed nami - informuje "Rz".
Kraje bałtyckie, które startowały z niższego niż Polska poziomu PKB na osobę, rozwijały się w ostatnich latach tak szybko, że dwa z nich już nas pod tym względem prześcignęły. Trzeci, Łotwa, jest wprawdzie nadal najbiedniejszym krajem "dwudziestki piątki" ale, jak przewiduje Komisja Europejska, już w 2007 roku stanie się nim Polska. Uniknięcie tej sytuacji byłoby możliwe, gdyby nasza gospodarka rozwijała się w tempie 6 - 7 proc. rocznie. Ale na osiągnięcie tak szybkiego wzrostu nie ma raczej szans - zaznacza dziennik.