Rośnie tempo życia polskiego społeczeństwa. Poszukujemy produktów szybkich i wygodnych w przygotowaniu. W związku z tym rynek mrożonek konsumenckich rośnie 3-4 proc. rocznie - tutaj swojej szansy wypatruje dystrybutor mrożonek, firma Jago SA, która szykuje się do giełdowego debiutu. Dzisiaj rozpoczynają się zapisy dla inwestorów w transzy indywidualnej.
Szacunkowo polski rynek mrożonek to około 1,3 mld zł. Udział firmy Jago z podkrakowskich Krzeszowic oscyluje pomiędzy 10 a 13 proc. Biorąc pod uwagę około 200 podmiotów z tej branży funkcjonujących w Polsce jest to udział znaczący.
Krzeszowice są z punktu widzenia Polski może nie najlepszą lokalizacją, z punktu widzenia Europy Środkowo-Wschodniej - doskonałą - tłumaczy Zbigniew Mendel prezes Jago SA.
Jago to m.in. centrum dystrybucyjne Mc KCain'a. Do minionego roku, kiedy Polska nie była w Unii, z Krzeszowic wychodził eksport do całej CEFTY. Dzisiaj są to kraje b. ZSRR - dystrybutorzy firmy przyjeżdżają do Krzeszowic i odbierają towar. Jago przygotowuje się także do dystrybucji żywności poza granicami kraju, zaczynając od Litwy.
Firma dostarcza towary do około 500 palcówek sieci handlowych (80 proc. przychodów spółki w 2004 r.) i do 1 500 punktów sieci lokalnych i detalicznych, a także 400 punktów gastronomicznych.
Mrożonka to nie tylko frytka
Polski rynek jest perspektywiczny, o spożyciu o wiele niższym niż na Zachodzie. Według różnych źródeł, jest to od 6,5 do 9 kg na osobę (w Niemczech 40 kg; w Wlk. Brytanii niemal 100 kg). Najwięcej mrożonek jedzą Skandynawi.
Polak patrzy na mrożonkę w kategoriach frytki, szpinaku i groszku, czasami pizzy i lodów. Na Zachodzie to przede wszystkim dania gotowe. Spożycie mrożonek przesuwa się obecnie w kierunku dóbr wysoko przetworzonych. To młodzi ludzie decydują o wzroście kategorii, a popyt generują właśnie przede wszystkim dania gotowe.
W Polsce znaczącą pozycję w mrożonkach zajmują lody. Nie znaczy to, że jemy ich dużo. Jemy ich mało i głównie latem.
Nie ma takiej sieci sklepowej, w której mrożonki stanowiłyby więcej niż 3 proc. sprzedaży.
Udział handlu detalicznego w polskim rynku jest bardzo duży - i tu przypominamy Hiszpanię. Mrożonki sprzedają się najlepiej blisko domu (tu zakup jest impulsem) głównie w sklepach detalicznych (60-70 proc. mrożonek sprzedaje się poza sieciami sklepowymi, w detalu); nie są one artykułem pierwszej potrzeby.
Decyduje sezon
Rynek mrożonek charakteryzuje się znaczną sezonowością. Współczynnik sezonowości sprzedaży wynosi średnio około 50-60 proc., jest jednak dość mocno zróżnicowany dla poszczególnych segmentów tego rynku (największe skoki sezonowe dla warzyw i owoców - produktów jednorodnych).
Mrożone dania gotowe, najmniej poddające się sezonowości, to najdynamiczniej rozwijający się segment rynku - o około 40 proc. rocznie.
Średnie ceny produktów mrożonych spadły w roku 2003 nieznacznie w porównaniu do 2002 r., co najbardziej jest widoczne w segmencie dań gotowych.
Rynek mrożonek w 2004 r. charakteryzował się znaczna dynamiką wzrostu sprzedaży, aż 16 proc. w stosunku do roku ubiegłego. Zwłaszcza dotyczy to warzyw jednorodnych, dań gotowych i przetworzonych mieszanek warzywnych.
W okresie listopad 2003 - październik 2004 wartość sprzedaży rynku produktów mrożonych wyniosła 249 251 tys zł, wielkość sprzedaży 36 331 tys kg.
Pochwalić się
Po przystąpieniu do Unii firma wdrożyła ISO i HACCP, nie poniosła przy tym znaczących kosztów, była przygotowana do akcesji.
W ciągu dwóch ostatnich lat firma zakupiła 2000 zamrażarek duńskiego producenta (polskie są ponad 15 proc. droższe). Powody były trzy: uzależnienie sprzedawcy detalicznego, pokazanie marki Jago, zaistnienie na rynku i uniezależnienie się od producentów.
Według prezesa, firma może się pochwali bardzo dobrą polityką w "miękkich" sferach - Jago partycypuje w kosztach rozwoju pracowników, np. opłatach za studia. Firma dysponuje jako jedyna na rynku polskim radiowym systemem identyfikacji towaru.
W 2004 r. firma uzyskała 82 783 000 zł przychodów ze sprzedaży (2003 r. - 78 017 000). Zysk netto 3 553 000 zł (2003 r. 898 tys.). Przychód, jakie firma generuje na sprzedaży kilograma mrożonki to średnio 6 zł.
W tym roku firma chce zarobić na czysto 2,7 mln zł. To prawie o 60 proc. więcej niż w roku poprzednim. prognozy zakładają, że przychody wzrosną z 82,8 mln zł w 2004 r., 97,4 mln zł w tym do 135,5 mln zł w 2007 r. Jeszcze szybciej mają rosnąć zyski. W zeszłym roku Jago zarobiło na czysto 1,69 mln zł, w 2007 r. planuje 5,7 mln zł, czyli ponad dwa razy więcej niż planowane na ten rok.
Dlaczego giełda?
Spółka chce z emisji pozyskać 15 mln zł, które zamierza wydać na budowę dwóch nowych obiektów, zwiększenie bazy transportowej i informatykę.
Fatalna infrastruktura drogowa nie pozwala na realizowanie dystrybucji z jednego miejsca, dlatego firma zakłada, że potrzebne są jej trzy lokalizacje: Krzeszowice - obsługa południowej Polski i potencjalnie Czech i Słowacji, Warszawa - naturalny największy rynek i wszystko to co usytuowane wokół niej oraz Bydgoszcz (zakupiono przedsiębiorstwo w upadłości ARKTA SA) - świetna lokalizacja dla obsługi zachodniej Polski.
- Nie jest to na pewno inwestycja spekulacyjna, ale długoterminowa. Jest to bardzo przyszłościowy sektor. Jago jest także jednym z głównych graczy na rynku krajowym i posiada zdywersyfikowane źródło pozyskiwania przychodów, co zapewnia firmie bezpieczeństwo. W tym roku firma planuje zbliżyć się do magicznej granicy 100 mln przychodów - tak o debiucie jago mówi prezes Zbigniew Mendel.
Według niego, wejście na giełdę jest formą nobilitacji biznesowej. Firma giełdowa jeśli przestaje być profesjonalna, to przestaje być spółka giełdową. Poza tym jest to relatywnie tanie źródło kapitału.