W internetowych komentarzach po wypadku lawinowym w masywie Czerwonych Wierchów często pojawiają się sugestie: TPN powinien zamknąć Tatry na okres zimowy, nie bacząc na to, czy w góry chcą iść taternicy czy grotołazi. Tatry powinny być zamknięte dla każdego powyżej czarnego szlaku. Niezamknięcie przez TPN Tatr Polskich zimą to nonszalancja wobec ludzkiego życia. Nie zgadza się z tą opinią internauty naczelnik TOPR Jan Krzysztof: - Jestem przeciwny zamykaniu Tatr. TPN i TOPR powinny informować o zagrożeniach, ale decyzja należy do ludzi, którzy muszą się liczyć z jej konsekwencjami. Jeżeli na przykład porwie ich lawina w terenie wyjątkowo trudnym i zagrożonym, pomoc może nie dotrzeć na czas. W przyszłości, jeżeli turyści lub taternicy wykażą się wyjątkową nierozwagą, będą musieli ponieść koszty akcji ratunkowej.
Naczelnik podkreśla, że na trzy miliony wejść na szlaki (notowanych w ciągu roku) zdarza się zaledwie kilka wypadków z powodu sytuacji w górach. Reszta to problemy zdrowotne, na przykład zasłabnięcia. Odsetek śmiertelnych wypadków, które zdarzają się poza Tatrami, jest nieporównywalnie większy.
- Nikt nie zamyka jezior czy basenów, w których co roku toną ludzie - porównuje naczelnik TOPR. - Na drogach codziennie dochodzi do kilkunastu wypadków śmiertelnych, a przecież nikt nie chce ich zamykać.
Toprowcy tłumaczą, że zamykanie przez słowacki TANAP na okres zimy szlaków powyżej Magistrali Tatrzańskiej wcale nie zapobiega wypadkom.
- Przede wszystkim Tatry słowackie nie są zamykane ze względu na bezpieczeństwo, tylko z powodów ochroniarskich - wyjaśnia Jan Krzysztof. - Nie mówiąc już o tym, że zamykanie szlaków rozpoczęło się na przełomie lat 70. i 80. i było spowodowane sytuacją polityczną w Polsce. Teraz nakładają się na to jeszcze nieporozumienia pomiędzy Sprawą TANAP a Statnymi Lesami TANAP - to w zasadzie dwa osobne parki narodowe. Poza tym Tatry nie są zupełnie zamknięte - taternicy i ski-alpiniści mają wydzielone rejony, w których mogą przebywać. A wypadki się zdarzają - pod koniec stycznia w słowackich Tatrach Zachodnich lawina porwała pięć osób, z których dwie zginęły. Zresztą lawiny często schodzą także w rejonie Magistrali Tatrzańskiej, który jest w zimie udostępniony dla turystów.
- Nie ma potrzeby zamykania Tatr w zimie - twierdzi także Zbigniew Krzan, wicedyrektor TPN. - Trzeba raczej apelować o rozsądek i dobre przygotowanie. Zamykanie szlaków przez TANAP nie przynosi żadnego pożytku, bo wiele osób wchodzi w Tatry nielegalnie. Można co najwyżej wyłączać czasowo pewne tereny ze względu na duże zagrożenie lawinowe albo kwestie przyrodnicze - na przykład przebudzenie się świstaków. Reasumując - nie jesteśmy za zamykaniem szlaków i dyrekcja na pewno nie podejmie takiej decyzji.
Ratownicy i dyrekcja parku zgodnie twierdzą, że najważniejsza jest profilaktyka. Turyści powinni na przykład zdawać sobie sprawę, że każdy stopień zagrożenia lawinowego oznacza niebezpieczeństwo. Tymczasem na ogół dopiero trzeci stopień - przy którym zamykane są szlaki powyżej schronisk - działa na wyobraźnię zimowych turystów.
- Chcemy przekonywać ludzi, że jeśli chcą korzystać z uroków gór, powinni zdobywać wiedzę na ich temat i kończyć szkolenia - tłumaczy naczelnik TOPR. - Dzięki temu dowiedzą się na przykład, że grudzień i styczeń to okres w Tatrach bardzo niebezpieczny. Toteż ludzie doświadczeni wychodzą w góry głównie w lutym lub w marcu.
Najtragiczniejsze wypadki lawinowe po polskiej stronie Tatr od
1996 roku
21 lutego 1996
Siedem osób idących ze schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich na Szpiglasową Przełęcz zostało porwanych przez ogromną lawinę, która zeszła ze zboczy Miedzianego. Zginęły cztery osoby.
30 listopada 1996
Podczas podejścia na Świnicką Przełęcz dwaj młodzi ludzie podcięli lawinę, która porwała ich na dno Świnickiej Kotlinki. Obaj zginęli.
4 i 8 lutego 1999
Trzech turystów z Pułtuska, pomimo trzeciego stopnia zagrożenia lawinowego, wyruszyło ze schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich na Zawrat. Ich ciała, pogrzebane przez lawinę, odnaleziono dopiero pod koniec kwietnia. Cztery dni po tej tragedii, podczas poszukiwań prowadzonych przez ratowników TOPR, na Zawrat wybrała się kolejna dwójka turystów. Jeden z nich także stracił życie w lawinie.
29 grudnia 2001
W lawinie na zboczach Rakonia zginęło dwoje młodych turystów z Warszawy, którzy zamierzali przejść grań Tatr Zachodnich. Ich ciała odnaleziono dopiero w połowie maja w Dolinie Łatanej.
30 grudnia 2001
Troje młodych turystów z Gdyni wyzwoliło lawinę podchodząc z Doliny Pięciu Stawów Polskich na Szpiglasową Przełęcz. Dwoje z nich straciło życie w masach śniegu. Gdy na miejsce tragedii podchodzili ratownicy TOPR, zeszła kolejna lawina. Dwóch młodych toprowców nie udało się uratować.
28 stycznia 2003
Potężna lawina, która zeszła spod wierzchołka Rysów, porwała ośmioro tyskich licealistów i ich opiekuna. Siedem osób zginęło, a ciała sześciu odnaleziono dopiero po kilku tygodniach. Ósma ofiara zmarła w szpitalu. Był to najtragiczniejszy wypadek lawinowy w polskich Tatrach.
28 stycznia 2004
Dokładnie w rok po tej tragedii w zwałach śniegu straciło życie czworo sądeckich grotołazów, którzy podchodzili trawersem pod otwór Jaskini Małej w Dolinie Mułowej.