Od tego roku akademickiego prawo do stypendium socjalnego mają nie tylko studenci studiów dziennych uczelni państwowych, ale także ci, którzy uczą się wieczorowo, zaocznie i w szkołach prywatnych. Mimo rozszerzenia grupy uprawnionych nikt nie dostanie mniej pieniędzy - zapewnił po wtorkowym posiedzeniu rządu wiceminister edukacji Tadeusz Szulc.
"Pojawiły się głosy, że z powodu objęcia systemem pomocy stypendialnej
dodatkowej grupy studentów, ci, którzy mieli do niej prawo do tej pory, stracą,
bo dostaną mniej pieniędzy. Albo że wzrosną ceny akademików i obiadów w
stołówkach, bo uczelnie nie będą mogły ich dofinansowywać, gdyż nie starczy im
pieniędzy po wypłaceniu dodatkowych stypendiów. Chcę wyjaśnić, że nikt nie
straci na tej zmianie" - podkreślił Szulc.
Dodał, że na stypendia dla
nowo uprawnionych studentów (wieczorowych, zaocznych i uczących się w szkołach
prywatnych) przeznaczono 1,5 mld zł. "Z moich rozmów z uczelniami wynika, że
pieniędzy może być nawet za dużo. Na razie wniosków o przyznanie stypendium
socjalnego wśród nowej grupy uprawnionych jest mniej, niż oczekiwaliśmy" -
powiedział Szulc.
Wysokość i zasady przyznawania stypendiów socjalnych
ustalają władze każdej uczelni. W ubiegłym roku akademickim takie stypendia
pobierało ok. 136 tys. osób. Nie wiadomo, ilu chętnych będzie w tym roku, bo
uczelnie dopiero zbierają wnioski od studentów.