Przedstawiciele państw unijnych, PE i KE po 10 miesiącach negocjacji osiągnęli porozumienie ws. wieloletniego planu zarządzania rybołówstwem na Bałtyku. Dzięki niemu ma się poprawić sytuacja stad śledzi, dorszy i szprotów, z których poławiają nasi rybacy.
"Ten plan zapewni, że działalność połowowa na Bałtyku będzie prowadzona w rozsądny, zrównoważony i opłacalny sposób nie stwarzając przy tym niepotrzebnego obciążenia dla środowiska" - podkreślił w wydanym w środę oświadczeniu prowadzący tę sprawę w imieniu Parlamentu Europejskiego eurodeputowany Jarosław Wałęsa (PO).
Plan ma na celu zapewnienie, że zasoby ryb bałtyckich są wykorzystywane w sposób zrównoważony, a maksymalna wielkość połowów jest oparta na danych naukowych. Główną nowością jest tzw. zarządzanie wielogatunkowe, które bierze pod uwagę interakcje pomiędzy poszczególnymi rodzajami ryb.
Do tej pory aby chronić stada przed nadmiernym poławianiem (co mogło doprowadzić do ich wymarcia) UE zarządzała pojedynczymi gatunkami. Takie podejście nie brało jednak pod uwagę, że dorsze polują na szproty i śledzie, co oznacza, że wielkość stad dorszy wpływa na wielkość stad śledzi i szprotów i odwrotnie. Nowe prawo, co do którego wypracowano porozumienie ma to zmienić.
Dorsz, śledź i szprot są gatunkami intensywnie poławianymi w Morzu Bałtyckim. Opinia naukowa wydana przez Międzynarodową Radę Badań Morza wskazuje, że obecne wskaźniki eksploatacji w przypadku niektórych z tych stad nie są zgodne z dążeniem do osiągnięcia maksymalnego podtrzymywalnego połowu. Plan zarządzania stadami dorszy w Morzu Bałtyckim jest stosowany od 2007 r., ale stada śledzi i szprotów nie były nim jeszcze objęte.
Porozumienie przewiduje, że zarządzanie ma się opierać na najbardziej aktualnych danych dostarczanych przez naukowców ws. stanu zasobów rybnych, interakcji pomiędzy gatunkami, a także wszelkich innych aspektów związanych z ekosystemem i rybołówstwem.
Według nowych regulacji państwa członkowskie będą ograniczone w ustalaniu corocznych kwot połowowych przedziałami, poza które nie będzie można im wyjść. Jak podkreślił PE, są one określone w taki sposób, by zapewnić zrównoważony rozwój rybołówstwa, zostawiając jednocześnie wystarczającą elastyczność dla rozwiązywania z roku na rok problemów dotyczących danych gatunków.
Nowe przepisy mają też zapewnić wykonywanie kluczowych założeń Wspólnej Polityki Rybołówstwa takich jak zobowiązanie do wyładunku (aby rybacy nie odrzucali wyłowionych już ryb, które uznają za gorsze) oraz zarządzania regionalnego (chodzi o większą rolę w podejmowaniu decyzji przez państwa członkowskie wokół danego morza).
Przewidziano jednak rolę kontrolną dla KE, która będzie mogła przyjmować odpowiednie rozporządzenia w przypadku zagrożeń dla stad flądry, turbota, gładzicy oraz skarpa.
Nieformalne porozumienie musi zostać teraz potwierdzone przez Parlament Europejski oraz państwa członkowskie w Radzie UE. Komisja rybołówstwa PE ma się zając tą sprawa w kwietniu, a cały europarlament w maju.
W październiku ubiegłego roku unijni ministrowie odpowiedzialni za rybołówstwo zmniejszyli limit połowowy na 2016 r. we wschodnim stadzie dorsza o 20 proc. Pogorszenie się jakości ryb we wschodnim stadzie dorszy, głównie spadek liczby dużych osobników i dorosłych ryb, to poważny problem dla polskich rybaków. Naukowcy nie mają wystarczających danych, by stwierdzić, dlaczego ryby nie chcą rosnąć, wskazali jednak, że konieczne jest cięcie kwot, by dać szanse stadu na odbudowę.
(PAP)