Czy łatwo być dzisiaj producentem mleka ?
Grzegorz Misztal: - Rolnicy zajmujący się hodowlą, zwłaszcza bydła mlecznego są dzisiaj w dość trudnej sytuacji. Z jednej strony kłopoty związane z zapewnieniem paszy dla krów a z drugiej strony limity produkcyjne które w znaczącym stopniu ograniczają możliwości rozwoju. W tym trudnym roku, kiedy to susza dała się tak mocno we znaki, kiedy wyschły uprawy kukurydzy, a jeśli późniejszy deszcz cokolwiek poprawił sytuację – to jakość paszy uzyskanej z tych plantacji jest bardzo niska ze względu na złą jakość kolb. Poza tym jeśli wyschły łąki i nie zebrano wcale drugiego pokosu traw a inne uprawy pasz objętościowych nie dały oczekiwanych plonów, to trudno mówić o stanie szczęśliwości wśród hodowców bydła. Producenci mleka mają jeszcze wiele innych problemów. Kończy się okres dostosowawczy do wymogów unijnych. Wielu drobnych hodowców zastanawia się dzisiaj nad tym czy inwestować w swoje gospodarstwa pod tym względem, czy może zmienić profil produkcji i przerzucić się chociażby na hodowlę trzody chlewnej. Moim zdaniem, nie powinno się w drodze administracyjnej decyzji pozbawiać tych, którzy chcą jeszcze produkować mleko takiej możliwości. Następnym problemem jest chociażby to, że za galopującym wzrostem cen środków do produkcji nie idzie wzrost cen skupu – ale szczerze mówiąc ta sytuacja dotyczy całego szeroko rozumianego rolnictwa. Gospodarstwa rolne dostają dzisiaj dopłaty obszarowe ale niewspółmiernie niskie do tych, które otrzymują rolnicy starej piętnastki. W tym roku pojawił się co prawda nowy element w polityce rolnej państwa jakim jest tzw. paliwo rolnicze, ale póki olej napędowy wykorzystywany w rolnictwie nie będzie całkowicie zwolniony z akcyzy nie można mówić o wielkim dobrodziejstwie ze strony naszego państwa. Do tego limity na poziome 86 litrów na ha dla rolników, zwłaszcza tych którzy zajmują się hodowlą bydła, ze względu na wyższe nakłady pracy są nie do przyjęcia. Do tego faktury, długi czas oczekiwania na zwrot pieniędzy…myślę że można to uprościć.
A co z kwotami mlecznymi?
Grzegorz Misztal: - W tym roku problem kwot mlecznych jest naprawdę poważny. Do dzisiaj nie rozdysponowano ilości referencyjnych z krajowej rezerwy. Pierwsze odpowiedzi na wnioski miały pojawić się już w maju, przy czym dzisiaj mamy już październik a nadal nic na ten temat nie wiadomo. Stawia to rolników – hodowców bydła mlecznego, w bardzo trudnej sytuacji. Nie wiedzą czy dostaną dodatkowy limit z krajowej rezerwy, co uniemożliwia im planowanie produkcji zarówno na ten rok jak i na lata następne. Ze względu na taką sytuację znikomy jest również obrót kwotami mlecznymi na tzw. rynku wtórnym. Do tego dochodzą kary za przekroczenie limitu kwoty mlecznej za rok 2005/2006. W ostatnich miesiącach mleczarnie obciążyły już rolników za owe przekroczenia – na szczęście w niektórych mleczarniach np. takich jak Łódzka Spółdzielnia Mleczarska zrobiono to w ratach, jednak nie zmienia to faktu, że mimo nie najwyższych cen skupu dodatkowo chwieje to budżetami tych gospodarstw. W ogóle trudna do zrozumienia jest sytuacja, kiedy to rolników rozwijających produkcję podstawowego surowca spożywczego karze się za to, że właściwie zareagowali na stawiane przed nimi wyzwania nowych czasów i postawili na intensyfikację produkcji. Jest jeszcze jeden aspekt opóźnienia w podziale krajowej rezerwy kwoty mlecznej. Pojawia się już grupa rolników, którzy nie tylko w chwili obecnej płacą kary za nadprodukcję w roku ubiegłym ale potrąca się im już zaliczkę na poczet kary przyszłorocznej. Które gospodarstwo wytrzyma takie obciążenie? Uważam że zdrowo myślący politycy nie dopuściliby do takiej sytuacji. W chwili obecnej wielu hodowców musi myśleć o zakupie paszy a skąd wziąć środki – skoro mają tyle obciążeń w stosunku do państwa. Poza tym wiele obór znajduję się pod oceną wartości użytkowej bydła. Niewystarczające kwoty mleczne powodują często zaniżanie produkcji co przekłada się na niewłaściwe ocenianie materiału genetycznego. Często u dobrych krów w sztuczny sposób trzeba obniżać wydajność aby zmieścić się w limitach produkcyjnych.
A co z jakością mleka? Czy gospodarstwa spełniają już normy unijne przewidziane dla tego typu produkcji?
Grzegorz Misztal: - O jakość naszego mleka martwiłbym się najmniej. Już od dawna mleczarnie nie skupują mleka pozaklasowego a jakość surowca systematycznie się poprawia. Problem tkwi w czym innym. Wiele gospodarstw ma tzw okres przejściowy a do uzyskania certyfikatu po prostu brakuje im pieniędzy. Źle się dzieje, że w projektach podziału środków pomocowych dla polskiej wsi nie umieszczono działania takiego, jakim było Działanie 6 PROW na dostosowanie gospodarstw do standardów UE. Dotyczy to nie tylko gospodarstw produkujących mleko ale również zajmujących się inną produkcją zwierzęcą – mówię tu zwłaszcza o trzodzie. Myślę, że jest jeszcze czas aby zmienić tę sytuację i by pojawiły się zapisy o takim działaniu lub podobnym. Ministerstwo Rolnictwa ma przecież świadomość, że w grupie środków unijnych przeznaczonych na lata 2004 – 2006 właśnie to działanie, poza wsparciem dla gospodarstw niskotowarowych, cieszyło się największym zainteresowaniem, wszak okres przyjmowania wniosków trwał zaledwie 6 tygodni.
Jakie widzi Pań perspektywy rozwoju hodowli bydła mlecznego w Polsce ?
Grzegorz Misztal: - Wielu problemów uniknąć się nie da i niestety pewnie pojawi się jeszcze wiele nowych. Nie od dziś istnieje powiedzenie o „chłopskim rozumie” i jest to najwłaściwsze podejście do tematu naszego rolnictwa. Wystarczy aby politycy zechcieli wysłuchać tego co mają do powiedzenia rolnicy, a najlepiej gdyby sami spróbowali się zmierzyć z problemami jakie toczą polską wieś. Jestem przekonany, że wielu z nich szybko by zrezygnowało z prowadzenia gospodarstw a my rolnicy się nie poddajemy i nadal będziemy robić to co potrafimy najlepiej – produkować nieskażoną, zdrową, polską żywność.