Władze miasta i straż miejska w Rzeszowie wypowiedziały wojnę mieszkańcom okolicznych wsi, którzy podrzucają śmieci do miejskich kontenerów. Teraz w miejscach selektywnej zbiórki odpadów będą montowane kamery i nasilą się kontrole strażników.
Ubiegły rok pokazał, że segregacja plastików, makulatury i szkła nie powiodła się. Na obrzeżach Rzeszowa popsuli ją mieszkańcy wsi, którzy oszczędzając na wywozie śmieci, podrzucają je miastu. Na ulicy Sikorskiego w Rzeszowie – istne wysypisko śmieci. Nawet worki z domowymi odpadami. To samo w leżących na obrzeżach osiedli – Słociny, Staroniwskiej, Baranówce.
Bożena Ziemińska, mieszkanka Rzeszowa, Słociny – „Tu jest przywożone praktycznie wszystko. Począwszy od starych pralek, lodówek, piekarników, po stare fotele, okna, drzwi.”
Mieszkańcy Słociny zawiadomili straż miejskiej i prezydentowi Rzeszowa.
Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa – „Prezydent zadecydował, ze ustawi kamerę, będzie to kamera przenośna, także w tych miejscach, gdzie szczególnie dużo ludzi podrzuca śmieci.”
Wina wymaga kary.
Józef Wisz, Komendant Straży Miejskiej w Rzeszowie – „Za podrzucanie śmieci jest wniosek do sądu, natomiast za zaśmiecanie jest mandat karny.”
Problem mają mieszkańcy i MPGK. Bo zamiast recyklingu, śmieci trzeba wywozić na wysypisko i płacić.
Józef Bachórz, MPGK Rzeszów – „W poprzednim roku skala tego zjawiska sprowadziła się do tego, że z miejsc przeznaczonych do gromadzenia surowców wtórnych wywieźliśmy ponad 500 metrów sześciennych odpadów.”
Zamontowanie kamer w miejscach selektywnej zbiórki odpadów ma rozwiązać problem z podrzucaniem śmieci. Staż chce po numerach rejestracyjnych pojazdów dojść, kto pozwala sobie na oszczędzanie cudzym kosztem.
7889865
1