aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Ostatni pierwszymi?

25 czerwca 2003

Która wieś lepiej poradziła sobie w realiach gospodarki rynkowej: nowoczesna, przodująca w PRL czy niedoinwestowana i zaniedbana przez władze? Okazuje się, że ta druga. Choć jej mieszkańcy uważają, że jest inaczej.

Pod tym kątem nie badano jeszcze polskiej wsi. Socjologowie i etnografowie z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk postanowili przyjrzeć się kondycji dwóch wsi, które przed 1989 rokiem znajdowały się na przeciwnych biegunach rozwoju: zmodernizowanej, stawianej w PRL za wzór całemu rolnictwu, i tradycyjnej, słabo odnajdującej się w ówczesnym systemie. Pod lupę wzięli jednak nie wskaźniki ekonomiczne, takie jak dochód z gospodarstwa, wydajność z hektara czy wyposażenie w maszyny rolnicze. Interesowały ich relacje międzyludzkie, aktywność społeczna (niekoniecznie sformalizowana), sposoby radzenia sobie w trudnych momentach.

Taki zestaw cech nazywamy kapitałem społeczno-kulturowym. Naszym zdaniem może on w większym stopniu niż sytuacja ekonomiczna decydować o tym, czy rolnicy z danej wsi potrafią wziąć sprawy w swoje ręce i rozwiązywać problemy. Postanowiliśmy to sprawdzić. Uznaliśmy, że najlepsze będzie przyjęcie perspektywy średniej - pomiędzy ogniskową mikroskopu, czyli pojedynczych gospodarzy, a lunety, czyli całego rolnictwa – mówi prof. Maria Wieruszewska, socjolog wsi z IRWiR PAN kierująca badaniami.

Do badania przeprowadzonego w 2001 roku wybrano wsie, o których w przeszłości naukowcy sporo już wiedzieli – trzynaście lat wcześniej zostały opisane przez zespół, którym również kierowała prof. Wieruszewska. Wtedy badano, jak żyją rolnicy z 15 wsi rozrzuconych po całej Polsce. Teraz z tej piętnastki wybrano dwie najbardziej skontrastowane – najlepiej radzącą sobie wieś S. z Wielkopolski (gmina Pępowo) oraz najsłabiej – wieś Ch. z Podlasia (gmina Suchowola). Nazw obu miejscowości naukowcy zdecydowali się nie ujawniać, bo – jak twierdzą – mogłoby to zaszkodzić ich mieszkańcom, którzy w badaniach mówili o sprawach osobistych i poufnych.

W 1988 roku wieś S. była bogata, a jej mieszkańcy uchodzili za bardzo zapobiegliwych. Większość rolników należała do partii i organizacji rolniczych, łatwiej niż mniej zaradni mieszkańcy okolicznych wsi dostawali kredyty i przydziały maszyn. Obok był PGR, z którym właściciele prywatnych gospodarstw chętnie współpracowali. Jednym słowem, zmechanizowana i nowoczesna wieś S przerastała pod względem rozwoju cywilizacyjnego inne wsie w gminie, choć te również świetnie wypadały na tle kraju.

A podlaska wieś Ch.? Ta pod koniec lat 80. nie cieszyła się względami władzy. Rolnicy nie należeli do partii, a jedyną działającą organizacja była Ochotnicza Straż Pożarna. Sporadycznie trafiały tu przydziały maszyn czy kredyty, wieś nie była stelefonizowana, skanalizowana, stan dróg pozostawiał wiele do życzenia. Rolnicy polegali głównie na własnej ciężkiej pracy oraz pomocy sąsiedzkiej.

Ekipa pod kierownictwem prof. Wieruszewskiej objęła badaniami ankietowymi po 80 gospodarstw z obu wsi. Naukowcy przeprowadzili też kilkanaście wywiadów pogłębionych z osobami ważnymi dla społeczności: wójtem, sołtysem, księdzem, lokalnym przedsiębiorcą, kierownikiem gminnego ośrodka pomocy społecznej. Interesowało nas, czy wyuczone w poprzednim systemie sposoby radzenia będą atutem czy kulą u nogi w nowych warunkach – mówi badaczka.

Pierwsze wnioski nie były zaskakujące – w obu wsiach nastroje społeczne pogorszyły się. I tu, i tu rolnicy zgodnie twierdzili, że dziś żyje im się trudniej i biedniej niż przed 1989 rokiem. Odpowiedziało tak 71 proc. mieszkańców wsi wielkopolskiej i 78 proc. wsi podlaskiej.

W tej pierwszej standard życia wciąż jest wyższy niż w tej drugiej – prawie wszyscy mają samochody, duże domy wybudowane jeszcze przed 1989 rokiem, w niemal we wszystkich gospodarstwach jest pralka automatyczna i telefon, w ponad połowie – magnetowid oraz antena satelitarna, a w 13 proc. – zmywarka do naczyń. Natomiast w Ch. samochody ma tylko połowa gospodarzy, budynki są mniej okazałe. Jednak dystans do S. wciąż się zmniejsza. Podlaska wieś została skanalizowana, stelefonizowana, wybudowano drogę. W ostatnich latach powstało kilka nowych domów, nowoczesnych obór i kurników, w prawie 80 proc. domów jest pralka automatyczna, telefon, magnetowid i antena satelitarna.

Już pierwsze spojrzenie na wsie, które znałam z badań w 1988 roku, zdawało się potwierdzać moje przypuszczenia. W Wielkopolsce zamiast kwitnącej wsi zobaczyłam tylko ślady dawnej świetności - pusty plac zabaw, zamkniętą kawiarnię, podupadające gospodarstwa. Czuło się marazm. Podlaska wieś wypadała zdecydowanie lepiej. Widać było, że jej mieszkańcy coś robią – opowiada prof. Wieruszewska.

Jednym z ważniejszych elementów w badaniach była aktywność społeczna. Jeśli chodzi o uczestnictwo w formalnych organizacjach, przoduje wielkopolska wieś, gdzie organizowanie się ma długie tradycje. Istnieje tu kółko rolnicze, koło gospodyń wiejskich, ochotnicza straż pożarna, organizacja religijna. We wsi podlaskiej działa tylko ochotnicza straż pożarna i kółka różańcowe. Jednak formalne zorganizowanie nie przekłada się na konkretną działalność. Gdy zapadła decyzja o likwidacji szkoły w wielkopolskiej wsi, jedna z nauczycielek próbowała namówić ludzi do walki o jej utrzymanie. Chętnych nie znalazła. Podobnie było w innych sytuacjach.

W podlaskiej wsi powszechne jest działanie niesformalizowane, spontaniczne. Odbywa się wiele zebrań, na które przychodzi większość mieszkańców. Rolnicy sami wystąpili z inicjatywą telefonizacji pod koniec lat 90., pracowali przy zakładaniu kanalizacji i budowie drogi. Tam aktywność sięga głębiej. Widać ją na co dzień – twierdzi prof. Wieruszewska.

Czy mieszkańcy podlaskiej wsi doceniają swoją aktywność? W ogóle jej nie zauważają. Przeprowadzona wśród nich ankieta wykazała, że częściej niż mieszkańcy wsi wielkopolskiej postrzegają siebie jako osoby bezradne. Badacze zamierzają dokładniej zbadać i wyjaśnić ten fenomen. Na razie tłumaczą to doświadczeniami z przeszłości. Rolnicy z podlaskiej wsi czuli się zmarginalizowani, często bezsilni, ich wysiłki napotykały wciąż przeszkody ze strony władz. A trudy transformacji jeszcze te negatywne odczucia wzmocniły, co przesłoniło rzeczywisty własny obraz 0 zauważa prof. Wieruszewska.

Badania były realizowane w ramach projektu KBN. Ich wyniki zostały opublikowane w książce "Samoorganizacja w społecznościach wiejskich – przejawy – struktury – zróżnicowania"


POWIĄZANE

Jak wynika z najnowszego sondażu, 76,1% Polaków na co dzień oszczędza na zakupac...

Folia stretch jest niezwykle wszechstronnym materiałem, który ma szereg różnych ...

– Od początku urzędowania przyjmujemy formułę dialogu z rolnikami – podkreślił m...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę