Przeciętne zbiory, jeszcze niższe ceny. Sezon zbioru jabłek w pełni. Wszystko wskazuje na to, że na razie sadownicy nie mają co liczyć na duże zyski. Teraz nie ma już jednak na co czekać, bo czasu na zrywanie coraz mniej. W tym roku sadownicy zbiorą około 2,5 miliona ton. Na krajowy rynek to i tak za dużo. Ratunkiem dla sadowników jest eksport. Głównie na wschód.
Ale handel ruszy najwcześniej po nowym roku. Jabłka niestety na rynku rosyjskim już są: z Mołdawii i z rynków wewnętrznych, lokalnych. Są one bardzo tanie. Inną barierą celną jest podwójna stawka celna od 1-go stycznia. Jeszcze niższe są ceny jabłek przemysłowych. Dlatego owoce niskiej jakości zamiast trafić do przetwórstwa gniją pod drzewami. Zdaniem sadowników i ekspertów wyjście z tej sytuacji jest tylko jedno. Trzeba postawić na jakość.
Jest już sporo firm, które już się nauczyły i dostosowały do wymagań rynku, sieci handlowych i eksporterów, które wdrożyły systemy jakości, które gwarantują i bezpieczeństwo żywności i jakości. Dotyczy to głownie grup producenckich, które zainwestowały w nowoczesne sortownie. Kolejna sprawa to promocja owoców. Produkcja jabłek deserowych wzrasta, a spożycie maleje. Aby to zmienić potrzebne jest wspólne działanie producentów i handlowców.