aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Widziały gały co brały

16 lutego 2009
W miniony weekend w prasie, radiu i telewizji nie ustawały dyskusje komentatorów życia polityczno-gospodarczego na temat opcji walutowych. Przeważały opinie, że będzie to z prawnego punktu widzenia trudny orzech do zgryzienia. Chodzi bowiem o to, iż raz zawarte umowy cywilno-prawne między bankami i przedsiębiorstwami trudno będzie podważyć nawet droga ustawową.
Jest takie ludowe powiedzenie: „Widziały gały co brały” i  nie da się ukryć, iż nawet biorąc pod uwagę wcześniej przeprowadzony lobbing, czyli psychomanipulacje jakim ulegli dyrektorzy finansowi i zarządy dużych firm, to jednak umowy zawierane były w formie pisemnej. Należało jedynie wykazać się umiejętnością rozumienia tekstu pisanego, przewidywaniem i zwyczajną gospodarską roztropnością.
Przypomnijmy, iż już w lipcu i sierpniu ubiegłego roku setkom jeśli nie tysiącom przedsiębiorstw eksportującym swoje wyroby na cały świat banki i doradcy finansowi zaproponowali „ubezpieczenie” walutowe zawieranych transakcji eksportowych. Wyznaczeni w firmach pracownicy do kontaktów z bankami i doradcami finansowymi najpierw telefonicznie a potem przez fax otrzymywali propozycje „zabezpieczenia” transakcji w ramach umów „generalnych” lub ramowych przyjęcia jednocześnie dwóch opcji walutowych typu CALL i PUT, z tym że pozycja na opcjach CALL była dwukrotnie wyższa pod względem wartości od pozycji na opcjach PUT.
Wyjaśnijmy, że przy zakupie opcji sprzedaży waluty (walutowe opcje PUT) chodzi o to, iż mleczarnia, rzeźnia lub gorzelnia (nabywca opcji) umawia się z bankiem (wystawcą opcji), że sprzeda za 4 miesiące lub za rok bankowi (wystawcy opcji) po z góry wyznaczonym kursie euro lub dolary uzyskane ze sprzedaży towarów wysłanych do nabywców zagranicznych, chyba, że kurs euro lub dolarów będzie wyższy od wyznaczonego w umowie - wówczas nabywca opcji - mleczarnia, rzeźnia lub gorzelnia odstąpią od umowy i same sprzedadzą euro lub dolary na rynku walutowym. W opcji typu CALL jej nabywcą jest bank. Zatem podmiot wystawiający opcje (np. mleczarnia) otrzymuje zapłatę od banku za wystawienie opcji (tzw. premię) i jednocześnie zobowiązuje się wykonać opcję na żądanie banku.
Stroną zyskującą miliony złotych byłyby firmy eksportujące swoje wyroby, gdyby, tak jak w lipcu i sierpniu wszyscy „mądrzy” przekonywali, złotówka nadal umacniała się. Stało się jednak inaczej złotówka straciła w stosunku do euro 1,3 zł (kurs euro wzrósł z 3,30 do 4,60) i w momencie tzw. zapalności, czyli terminu realizacji umowy banki zażądały zapłaty. Teraz wielu firmom, także tym notowanym na giełdzie papierów wartościowych, grożą bankructwa, bo w wyznaczonych terminach muszą płacić bankom wielomilionowe rachunki z tytułu różnic kursowych wynikających z umów opcyjnych.
Jak doniosły media wielu przedsiębiorców, m.in. znany producent napojów i wód mineralnych Zbigniew Jakubas, poszło po rozum do głowy i nie czekając na ustawowe unieważnienie opcji lub pomoc rządu zaczęło układać się z bankami – wierzycielami Jakubas wcześniej ostro walczył z bankami oskarżając je, że wplątały setki, jeśli nie tysiące polskich firm w opcje, wykorzystując niewiedzę pracowników wyznaczonych do kontaktów z bankami. Jedna z jego firm – poznańska Feroco o kładąca tory kolejowe – zwarła  rok temu z czterema firmami umowy opcyjne i zainwestowała ponad 160 mln euro! Gdy złoty poleciał w dół okazało się, ze bankom trzeba zapłacić z tytułu różnic kursowych 100 ml zł.  Podobnych argumentów jak Zbigniew Jakubas używa też Waldemar Pawlak, który w ubiegłym tygodniu przedstawił na posiedzeniu rządu projektu ustawowego unieważnienia opcji.
Rozmowy i ugody z bankami zalecają poszkodowanym firmom wszystkie firmy doradcze i prawnicy, bowiem już sama ingerencja rządu i Sejmu w prawa i obowiązki stron umów opcyjnych byłaby rażącym naruszeniem podstawowych zasad państwa prawnego i Konstytucji RP. Jest takie łacińskie powiedzenie: Lex retro non agit” – „Prawo nie działa wstecz” i Polska – zauważają prawnicy- działając na gruncie cywilizacji europejskiej, a więc wywodzącej swe prawnicze tradycje z zasad starożytnego prawa rzymskiego nie może unieważniać jedną lub kilkoma ustawami wcześniej zawartych umów.
Jak firmy mogą ratować się jeszcze inaczej? Wycofując z banków lokaty kapitałowe. Tylko w styczniu szukając pieniędzy na finansowanie swej działalności firmy wycofały lokaty na ogólna sumę 4,6 mld zł. W tym samym czasie banki pożyczyły firmom tylko 1 mld zł. 

POWIĄZANE

Ochrona fungicydowa  stała się podstawowym zabiegiem w agrotechnice uprawy zbóż ...

Nieustannie pojawiają się nowe informacje o przypadkach, w których oszuści wykor...

Już za moment rozpocznie się długo wyczekiwany gorący sezon wakacyjny. Z pomocą ...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę