Bruksela w trosce o wciąż kurczące się zasoby ryb morskich raz po raz wprowadza ograniczenia w połowach. Ostatni zakaz dotyczy połowów dorsza we wschodnim Bałtyku. Jednak tym razem rybacy postanowili się zbuntować. Zakaz jest masowo łamany. Teoretycznie kutry złapane na nielegalnych połowach powinny być ukarane. Problem w tym, że polskie władze nie zamierzają tego robić. Popierają stanowisko organizacji rybackich, które twierdzą, że ryb w Bałtyku jest dużo więcej niż twierdzi Bruksela.
Ale Komisja Europejska nie zamierza łatwo ustępować. Przypomina, że kraje członkowskie mają obowiązek przestrzegania unijnych przepisów. Szykuje się więc kolejny konflikt na linii Warszawa-Bruksela. Problem w tym, że Komisja Europejska ma w tej sprawie większe doświadczenie. Przez lata toczyła podobny spór z Francją, która kwestionowała narzucone limity połowowe. W efekcie po kilku latach procesu przez Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości Paryż został zmuszony do zapłacenia 80 milionów euro grzywny, a francuscy rybacy do przestrzegania unijnego prawa.
Dlaczego polscy rybacy tak gwałtownie reagują na zakazy połowów? Co zmieniło wejście do Unii Europejskiej, które z jednej strony oznaczało dostęp do unijnych funduszy, a z drugiej strony coraz to nowe zakazy.? Jaka jest strategia polskiego rządu w konflikcie z Brukselą? Czy Komisja Europejska potrafi liczyć ryby? Zdaniem polskiego rządu nie, gdyż używa do tego przestarzałych metod. Czy może rację mają ekolodzy, którzy pół roku temu przedstawili alarmistyczny raport, z którego wynikało, że za 20 lat człowiek całkowicie wytrzebi ryby z mórz i oceanów.
.png)
Zaloguj przez Facebook
