aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

W Poznaniu i w Brukseli

14 października 2003

Krajowy Związek Kółek i Organizacji Rolniczych zaprezentował się zwiedzającym tegoroczną Polagrę-Farm efektownym stoiskiem. I nie bez powodu, jak nam powiedział przewodniczący Zbigniew Serafin, gdyż dzisiaj związek musi być widoczny szczególnie wyraźnie. Spoczywa na nim ciężar zjednoczenia generalnie niezadowolonej ze zmian rolniczej społeczności oraz coraz trudniejsze zabieganie o los polskiego rolnika po akcesji. Według prezesa Serafina, zarówno poznańskie targi, jak i brukselskie biuro Związku są dobrymi miejscami, by dbać o interesy rolników.

Przy stoisku KZKiOR panował duży ruch. Jakich informacji oczekiwali rolnicy?

Mówimy rolnikom w Poznaniu o potrzebie samoorganizacji. W historii naszego państwa chłop jeszcze nigdy nie był zadowolony, ale ma takie prawo. Na całym świecie rolnictwo jest źle traktowane. Są kraje w Europie, w Unii Europejskiej, w których rolnictwo jest gorzej sytuowane i dobrze by było, by nasi rolnicy o tym wiedzieli. Nie oznacza to jednak, że na tle innych, my mamy trwać w zapaści. Sukces polskich rolników w Unii Europejskiej zależy od tego w jakim zakresie dokonamy preorientacji, na ile staniemy się pewni siebie i odważni. Nasi rolnicy muszą mieć świadomość, że rynki europejskie są do zdobycia, ale ponieważ musi nastąpić przepływ towarów i środków do produkcji – nasz rynek będzie także otwarty dla Unii Europejskiej. Polska jest jednak producentem tylu towarów, na które nigdy nie zabraknie klientów, że sukces zależy tylko od przedsiębiorczości i jest w zasięgu ręki. Mamy przecież zdrowe owoce, warzywa, piękne kwiaty i warunki do rozwijania agroturystyki.

W ostatnim czasie Krajowy Związek Kółek i Organizacji Rolniczych gościł wielu międzynarodowych gości. Mam tu na myśli miedzy innymi wizytę gospodyń wiejskich ze światowych organizacji oraz wizytę 20-osobowej delegacji Fińskiego Związku Rolników MTK. Celem tych spotkań jest zapewne zwrócenie uwagi na rolę tych organizacji w reprezentowaniu interesów rolników w Unii Europejskiej?

Nasze i europejskie organizacje rolnicze mają wspólne cele. Mało tego. My mamy struktury organizacyjne, których Unia musi się uczyć. Francuzi i Niemcy skonstruowali swoje kółka w oparciu o wzory z lat 50. i 60. Właściwie podpatrujemy się wzajemnie i uczymy się od siebie. Już dzisiaj wiemy, że na rynku pszenicy i rzepaku będziemy mieć ogromną konkurencję i będziemy musieli się o ten rynek "kłócić" Są jednak takie obszary, na których musimy stanowić jedność. Do nich niewątpliwie należą: Wspólna Polityka Rolna, zasady dopłat i subwencji już po akcesji. Wobec tego my, jako Związek musimy rolników już dzisiaj edukować. Jeśli będą potrzebne bardziej radykalne działania – jesteśmy do nich gotowi. Jeśli trzeba będzie się zorganizować i pojechać wywalczyć pewne sprawy w Brukseli, to trzeba to będzie zrobić.

KZKiOR ma już swoje biuro w Brukseli. Jest wobec tego w dogodnej sytuacji, jeśli chodzi o dopominanie się o prawa polskiego rolnika?

Niestety, na wszystko trzeba mieć środki. Pracujemy nad schematem organizacyjnym takiej aktywizacji rolników, by było ich stać na zapłacenie składki, a przez to nas było stać na organizację tej ekspansji. Rolnicy są bardzo skąpi w swoich datkach, zatem musimy "zorganizować" im dodatkowe dochody, którymi by się później podzielili. Taki program Związek zaprezentował na targach Polagra-Farm w ramach "Linii K". Martwi mnie natomiast, iż niektóre media i niektórzy politycy czy związkowcy głoszą, że KZKiOR osadził się w Brukseli i zdradził polskich rolników. Problem polega na tym, że nasze działanie może być docenione dopiero za kilka lat. Dla mnie wyznacznikiem jest to, że organizacje rolnicze np. szwedzkie, fińskie, czy duńskie, przed przystąpieniem ich krajów do Unii Europejskiej przez kilka lat penetrowały poprzez własne biura i przedstawicielstwa, to co się działo w Unii.  My tego nie robiliśmy dlatego też mamy takie warunki, jakie mamy. Z tym niestety trzeba już się pogodzić. Teraz pozostaje walczyć o zmianę warunków. Rolnicy muszą przyjąć do wiadomości, że jest dla nas miejsce przy brukselskim stole, ale sami musimy je sobie zbudować zachowując czujność.

Ostatnio, wymagającymi czujności problemami są: nauczenie rolników na czas wypełniania wniosków o dopłaty bezpośrednie oraz dopilnowanie kwot mlecznych. Czy związek partycypuje w ich rozwiązywaniu?

W sprawie kwot mlecznych apelujemy do rolników, by nie zaniedbywali nawet kilkunastu litrów. Przyznane limity są papierami wartościowymi, a o tym się rolnikom za mało mówi. Można nimi handlować, zarabiać na nich. Za ten brak informacji w bardzo poważnym stopniu odpowiadają organizacje branżowe – związki mleczarskie i izby rolnicze, które mają na tę działalność wcale nie małe środki. Organizacje związkowe są skazane na własne fundusze i tylko w takim zakresie mogą działać.

Dziękuję za rozmowę


POWIĄZANE

Minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski oraz podsekretarz stanu Adam...

Najlepsze praktyki  Jak informuje Główny Urząd Statystyczny w okresie od styczni...

Grad medali, pewniaki i zaskoczenia. Rozstrzygnięto konkurs WINOPL Dwa konkursow...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę