Projekt pierwszej w dziejach paneuropejskiej konstytucji jest ostatecznie gotowy. Jest on kompromisem - nie idzie aż tak daleko, jak euroentuzjaści marzyli, a eurosceptycy się obawiali. Unia po poprawkach pozostanie strukturą hybrydalną - rządzoną z Brukseli, jeśli chodzi o gospodarkę, ale ze stolic narodowych w polityce zagranicznej, obronności czy podatkach.
Dla Polski trudny do przyjęcia jest zaproponowany nowy podział władzy w Unii: od 2009 r. skomplikowany, ale korzystniejszy dla nas system ważenia głosów przy podejmowaniu kluczowych decyzji ma zastąpić system prostszy - tzw. podwójne większości (decyzja przechodzi, gdy jest za nią ponad połowa państw reprezentujących 60 proc. ludności Unii). Konwent, który przez półtora roku pracował nad konstytucją pod kierownictwem Valery'ego Giscarda d'Estaing, zakończył obrady mocnym akcentem. Zaproponował, by do konstytucji wpisać wspólne symbole: flagę (12 gwiazd na niebieskim tle), hymn ("Oda do radości" van Beethovena), pieniądz (euro - choć w Unii 25 krajów te należące do Eurolandu, a jest ich 12, będą w mniejszości), święto (9 maja) i dewizę ("zjednoczeni w różnorodności").
Te symbole nie mają nikomu zastąpić drogich jego sercu symboli narodowych. Europa potrzebuje jednak wszystkiego, co nas łączy - Polaków, Niemców, Francuzów. Jest tak małym kontynentem, że musi być on zjednoczony - mówiła reprezentująca w Konwencie polski rząd minister Danuta Hübner. Jeśli ktoś czuje, że symbole polskie są za słabe i boi się symboli europejskich - to ja mu współczuję. Ja się tak mocno czuję Polką, że się nie boję być jednocześnie Europejką.
W ostatnich dwóch dniach ważyły się losy kilku zapisów. Ostatecznie zgodzono się, by przyszły minister spraw zagranicznych Unii miał do swej dyspozycji odpowiedni personel, który zwać się ma "Europejską Służbą Działania Zagranicznego". Niemcy uzyskały także to, że nie zniknie jednomyślność w sprawach polityki imigracyjnej, a Francja - gwarancję, że handel dobrami kultury nie będzie się toczył według tych samych reguł co innymi produktami. W sprawie obrony wyjątkowości kultury europejskiej przed naciskiem USA Francję na finiszu wsparły Polska i Niemcy. - Tu chodzi o ochronę konkretnego rynku telewizyjnego - tłumaczył Józef Oleksy (SLD).
Uczestnicy Konwentu, z Giscardem d'Estaing na czele, już wczoraj zaczęli apelować do przedstawicieli rządów (to one ostatecznie przyjmą projekt konstytucji podczas konferencji pod koniec roku), by zbytnio przy tekście nie majstrowali, bo o inny kompromis może być trudno. Polska otwarcie jednak zapowiada walkę o utrzymanie traktatu nicejskiego, choć możemy być w tej kwestii w mniejszości. - Powinniśmy popierać projekt traktatu (konstytucyjnego), który wychodzi z Konwentu, poza sprawą, którą uważamy za niekorzystną dla nas, czyli zmianą reguł nicejskich - uważa Oleksy. Walczyć trzeba, jak długo można, ale trzeba mieć też scenariusze, gdyby się nie udało odnieść sukcesu.
Nie znalazło się także w preambule do konstytucji odwołanie do Boga albo chrześcijaństwa, choć jest odwołanie do dziedzictwa i wartości religijnych (bez ich precyzowania). Chadecy za namową Helmuta Kohla postanowili nie naciskać w tej sprawie.