CTR_2024
TSW_XV_2025

Rzeźnie kupowały podejrzanie tanią wieprzowinę

27 października 2003

Ponad 30 zakładów mięsnych może zostać oskarżonych o paserstwo. Wśród nich jest firma, która nagłośniła sprawę kontrowersyjnego przetargu w Agencji Rynku Rolnego.

Jedenastu oskarżonych o nielegalną sprzedaż półtusz wieprzowych stanęło tydzień temu przed krakowskim sądem (jako pierwsi napisaliśmy o tym). W związku z tym, że mięso przeznaczone na eksport kupione w 1999 r. od ARR, trafiło do polskich zakładów mięsnych, skarb państwa stracił co najmniej 8,5 mln zł. 
 
Cena, za którą nabywali półtusze, znacznie różniła się od ówczesnej ceny wolnorynkowej. Krakowski prokurator z postępowania wyłączył sprawę ponad 30 zakładów mięsnych z całej Polski, które może oskarżyć o paserstwo. 
 
Niewielkie ilości półtusz prawdopodobnie trafiły także do zakładów z Kujawsko-Pomorskiego, ale "z drugiej ręki", więc zarzut o paserstwo - w ich przypadku - raczej nie wchodzi w grę. 
 
W grupie firm, które nabyły wieprzowinę z rezerw są Zakłady Mięsne "Duda-bis" z Sosnowca. - Kupowaliśmy półtusze po atrakcyjnej cenie - przyznaje Tomasz Halabowski, rzecznik prasowy zakładów z Sosnowca. – Niska cena wzbudziła nasze podejrzenia, dlatego sprawdziliśmy mięso. Były świadectwa legalności, więc nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń. To wolny rynek, więc skorzystaliśmy z okazji. Dopiero potem dowiedzieliśmy się, skąd pochodziły półtusze. Inna firma, z województwa mazowieckiego, także nie miała żadnych zastrzeżeń. 
 
Mięso kupiłem przez biuro maklerskie – tłumaczy dyrektor zakładów mięsnych. – Nie szukałem go. To makler z olsztyńskiej giełdy zadzwonił do mnie i zaproponował towar na zdrowych zasadach. Moim zdaniem ceny nie były rażąco niskie. 
 
Zakłady mięsne, które mogą zostać oskarżone o paserstwo, czują się pokrzywdzone. - Gdybyśmy wiedzieli, co to za mięso, na pewno byśmy go nie kupili – mówią w rzeźniach. – A może ktoś chciał nas wrobić? Dlaczego akurat do nas trafiły takie "okazje "? W zakładach mięsnych "Duda- bis" sądzą, że ktoś celowo nagłaśnia sprawę. 
 
W końcu to my wykryliśmy aferę z przetargiem w Agencji Rynku Rolnego na pomoc żywnościową dla najuboższych – dodaje Halabowski. – Ktoś się na nas złośliwie mści, a przecież sprawa z 1999 roku jest wynikiem złego nadzoru agencji nad eksportem półtusz. Jak można było do tego dopuścić?
 
O złośliwości nie może być mowy – twierdzi Radosław Iwański, rzecznik ARR. – Ubolewamy, że ktoś nas najpierw oskarża, a potem ripostuje w taki sposób przy okazji sprawy z 1999 roku. Przecież dziś inni ludzie kierują agencją.


POWIĄZANE

Minister Czesław Siekierski spotkał się z przedstawicielami branży spożywczej, k...

W nawiązaniu do publikacji pojawiających się w brytyjskich mediach, z pełną stan...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę