Ujawnioną przez "Super Express" aferą mięsną zajmą się: NIK, resort rolnictwa i prokuratura - zdecydowali posłowie. Po aferze z zaginionym zbożem mamy kolejną - z zaginionym mięsem - do takiego wniosku doszli wczoraj posłowie z Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
– Gorszego badziewia być nie może – tak o konserwach 
Agencji Rynku Rolnego dla biednych mówił wczoraj poseł Samoobrony Alfred Budner 
(53 lata). – Przy produkcji konserwy tyrolskiej do 100 kg mięsa można 
dodać 55 kg wody. A w konserwie "luncheon meat" jest 35 proc. tłuszczu i 
lepiszcza ze skórek wieprzowych. Co się stało z polędwicą i szynką z tych 
półtusz, które Agencja miała rozdać biednym?
 
Bez 
konkurencji
Posłowie przez dwie godziny debatowali nad piątkowym 
artykułem "Super Expressu", w którym opisaliśmy przekręt z rządową pomocą dla 
najuboższych. Zamrożona wieprzowina z rezerw ARR miała być przerobiona w 
zakładach mięsnych na konserwy. Ale do przetargu mogły zgłosić się tylko firmy 
posiadające certyfikat na sprzedaż mięsa do krajów Unii Europejskiej. Ten 
warunek "wykosił" konkurencję - intratny kontrakt zgarnęło siedem firm. Z 13,5 
tys. ton półtusz wyprodukują zaledwie 5,5 tys. ton konserw. 
Wczoraj posłowie uznali, że to zdecydowanie za mało. Postanowili zwrócić się do Najwyższej Izby Kontroli, Ministra Rolnictwa oraz Inspekcji Handlu i Skupu z wnioskiem o skontrolowanie przetargu.
 Mięso na boku
– Pomoc dla bezdomnych i 
bezrobotnych została poważnie uszczuplona – mówił poseł PSL Wojciech 
Szczęsny Zarzycki (61 l.), który zapowiedział, że skieruje do prokuratury 
zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
W piątek napisaliśmy, że koszty produkcji konserw zostały zawyżone i najbiedniejsi powinni dostać o 3,3 tys. ton mięsa więcej. - Z moich wyliczeń wynika, że 4 tys. ton mięsa poszło na bok – mówił poseł Budner. – Ta operacja jest kryminogenna.
Innego zdania był Romuald Ajchler z SLD (54 l.), który przekonywał, że to mało prawdopodobne, aby po aferze zbożowej urzędnicy Agencji wywołali kolejną – mięsną. – To może być fałszywa afera – mówił. – Nie ścinajmy głów. Na to jest za wcześnie.
"Świńskim kantem" komisja zajmie się ponownie za dwa tygodnie