aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Stan przedgrypowy

25 października 2005

Nie zamierzam ryzykować, kur nie wypuszczę –  mówi Dorota Maleska z Kocur w powiecie oleskim. Ale nie ze strachu przed ptasią grypą, tylko grzywną.

Jeszcze tydzień temu Ilona Kuc z Zimnic Wielkich na Opolszczyźnie zapowiadała, że za nic w świecie nie zamknie kur. Bo za karmę trzeba zapłacić, a pod zamknięciem nie będą się niosły. Jednak zmieniła zdanie: Ptasiej grypy się nie boję, ale skąd wziąć pieniądze na grzywnę? –  stwierdziła. Dlatego od kilku dni są pod zamknięciem, no i mam tylko dwa jajka dziennie od dziesięciu kur... Anna Kubik, sąsiadka pani Ilony, kiedy tylko usłyszała, że ptactwo domowe do 31 stycznia pozostanie w kurnikach, zaszlachtowała swoje 18 kaczek i upchała do zamrażarki. Nie miałabym warunków, żeby je pod zamknięciem trzymać, więc zabiłam –  denerwuje się Anna Kubik. A oni teraz tam w Warszawie robią żarty i pozwalają znowu wypuszczać kury na dwór – dodaje.

Kubikowa myśli o komunikacie Głównego Inspektora Weterynarii. W środę ogłosił on, że drób może wrócić na wybieg, jeśli jest niewielki i ogrodzony. Wiadomość o większej swobodzie dla drobiu ucieszyła Karinę Kluczny z Zimnic Wielkich, wypuściła swoje kury i kaczki jak dawniej. Jej sąsiedzi zrobili podobnie, a za drobiem na podwórka powędrowały koryta z paszą i naczynia z wodą. To nieporozumienie! –  podkreśla Kazimierz Dubiński, wojewódzki inspektor weterynarii w Opolu. Więcej wolności nie oznacza, że drób może wrócić na wybieg, w to samo miejsce, gdzie biegał dotychczas. Na małej przestrzeni trzeba stworzyć wolierę (siatka nad ogrodzeniem, gdzie przebywa ptactwo), która uniemożliwi jakikolwiek kontakt domowego ptactwa z dzikim. Jeśli nie ma takiej możliwości, kury, kaczki i gęsi nadal pozostają w kurniku. Natomiast absolutnie nie można wystawiać karmy i wody, nadal trzeba trzymać je w zamkniętym pomieszczeniu. Wciąż w zamknięciu mają też pozostawać gołębie. Niczego tutaj nie można zmieniać.

Jednak większość gospodarzy wzięła sobie do serca pierwsze komunikaty o bezwzględnym zakazie wypuszczania drobiu i nadal trzyma go w zamknięciu. Przejeżdżamy przez wsie i widać, że mieszkańcy przerazili się ptasiej grypy –  stwierdza Anna Lipczak, powiatowy lekarz weterynarii w Oleśnie. Bo kur na podwórku nie widać. Podobnie mówi Jerzy Kil, powiatowy lekarz weterynarii z Brzegu: Ludzie w większości są zdyscyplinowani. Ale Dorota Maleska, sołtys Kocur, twierdzi, że ludzie jednakowo przestraszyli się ptasiej grypy, jak i kar grzywny. Tych drugich może nawet bardziej... Chociaż, jak się okazuje, np. w powiecie oleskim do karania w minionym tygodniu brakło formalnych podstaw. Właśnie dostaliśmy wytyczne w sprawie ptasiej grypy, jak postępować –  powiedział w piątek asp. sztab. Tadeusz Jelonek, naczelnik wydziału prewencji w Komendzie Powiatowej Policji w Oleśnie. Na przestrzeganie zakazu będą zwracali uwagę dzielnicowi z terenów wiejskich. W całym województwie nie ukarano jeszcze ani jednego hodowcy. Ale nie znaczy, że nie ukaramy, jeśli stwierdzimy, że ktoś nie przestrzega zakazu –  podkreśla kom. Maciej Milewski, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji. Od niedzieli dodatkowe zadania spadły na myśliwych i koła łowieckie. Nie wprowadzono zakazu polowań na ptactwo, a naszym zadaniem jest prowadzenie monitoringu - wyjaśnia Marek Bocianowski, zastępca nadleśniczego w Opolu, prezes Koła Łowieckiego "Lis” nr 3. Mamy zwracać uwagę na podejrzane objawy u dzikiego ptactwa, a kiedy coś może na nie wskazywać, będziemy pobierali do badania wymaz z ptasiej wydzieliny i kału.

Na pewno na ptasią grypę najszybciej zareagował rynek - ceny drobiu poszybowały w dół. Podobnie jak niedawno strach przed prionami BSE zniechęcił do kupowania wołowiny. Zainteresowanie drobiowym mięsem spadło, w niektórych sklepach w Opola nawet o połowę. Także ceny spadły, o ponad 1 zł na kilogramie. Hodowcy się skarżą, że przysypie ich góra kurczaków. Wstrzymały ode mnie skup zakłady drobiarskie, bo mają załadowaną chłodnię –  podkreśla Piotr Groehl. Opolscy weterynarze odbierają codziennie mnóstwo telefonów z pytaniami od ludzi zaniepokojonych groźbą epidemii ptasiej grypy. Takie telefony odbierają też w opolskim sanepidzie. Najczęściej pytają, co zrobić kiedy na balkonie lub parapecie jest dużo ptasich odchodów –  mówi Urszula Posmyk, kierownik wydziału epidemiologii. Trzeba je usunąć i przetrzeć silnym detergentem.

Sanepid odbiera także sygnały od lekarzy, którzy zgłaszają ciężkie przypadki zwykłej grypy wśród pacjentów. Żeby wykluczyć podejrzenie ptasiej grypy, od chorych pobierane są wymazy do badania.


POWIĄZANE

Jak podaje Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz, Iran rozpoczyna wysyłki jaj k...

Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych i Biuro Przedstawiciela Handlu USA po...

Sieci handlowe i producenci żywności wycofują jaja z chowu klatkowego. Już co tr...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę