aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Nielegalne stacje benzynowe

5 lipca 2005

O nielegalnej stacji w Goręczynie, nieopodal Kartuz wiedzą wszyscy. Choć już dwa miesiące temu do miejscowej policji wpłynęło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - stacja nadal funkcjonowała. Zamknięto ją dopiero po wizycie telewizji TVN.

Stacja mieściła się na terenie gospodarstwa agroturystycznego w centrum wsi. Kiedy byliśmy na miejscu nie trudno było ją odnaleźć.

- Może pan normalnie podjechać i zatankować, mówi świadek przestępstwa. – Na podwórku jest dystrybutor z ropą. Jest tam taki dzwonek, można zadzwonić i wyjdzie pani albo pan i naleje ropy – mówi mieszkaniec wioski. Dodaje też, że właściciele dystrybutora mają w rodzinie krewnego policjanta, dlatego nikt nie reaguje.

O tym nielegalnym procederze wiedzą niemal wszyscy w okolicy. Mieszkańcy Goręczyna bez chwili zastanowienia wskazują miejsce, gdzie można zatankować olej opałowy, który popularnie nazywają ropą.

- O właśnie tam – wskazują miejsce, gdzie można tankować olej. – Biorą do osobowych i ciężarowych – mówi mieszkaniec wsi. Zewsząd przyjeżdżają. Policja jeździ koło tej drogi i nic.

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa wpłynęło do policji już dwa miesiące temu. Nikt z kartuskiej komendy nie chciał oficjalnie wypowiedzieć się na ten temat. Nadkomisarz Jacek Formela, naczelnik wydziału dochodzeniowo - śledczego w rozmowie telefonicznej przyznał jednak, że o całej sprawie słyszał.

- Tu chodzi o gospodarstwo rolne, na którego terenie podobno facet ma jakiś większy pojemnik, z którego prawdopodobnie nalewa do pojazdów. Nie jest to na zasadzie jakiejś tam stacji. Przekazano to do specjalnej służby, która ewentualnie być może w tej chwili prowadzi na przykład obserwację tego obiektu.

Pomimo zapewnień policji o prowadzonych obserwacjach nielegalny interes wciąż funkcjonował a obsługą dystrybutora zajmowało się 12-letnie dziecko. Chłopiec nalał nam paliwo do baku i pobrał gotówkę w wysokości 54 zł, czyli dokładnie 2 zł i 70 gr za litr. Na pytanie reportera, dlaczego paliwo jest czerwone, odpowiedział, że to tzw. opał.

Właścicielka gospodarstwa w rozmowie z nami zaprzeczyła jednak, jakoby ktoś tu wlewał ropę do baków.

- No mamy taki rezerwowy zbiornik dla tych, którzy do pieców grzewczych biorą. My lejemy to do baniaków - mówiła kobieta.

- To jest nieprawda. A jeżeli pan widział, no to już pana sprawa - powiedział naszemu reporterowi nadkomisarz Jacek Formela z kartuskiej komendy.

Mimo ewidentnego przestępstwa policja nie chciała zająć się sprawą. Za pośrednictwem prokuratury skierowała ją do Urzędu Celnego w Gdyni. Choć dokumenty trafiły tam już w drugiej połowie kwietnia to jak dotąd efektów śledztwa wciąż brak. Jolanta Twardowska, rzecznik Urzędu Celnego w Gdyni zgodziła się obejrzeć nasze nagranie, na którym widać, że olej leje się bezpośrednio do baków samochodowych.

- Ja myślę, że to zainteresuje moich kolegów z wydziału zwalczania przestępczości celnej – powiedziała po obejrzeniu nagrania Jolanta Twardowska.

Policja nie czuje się winna zaistniałej sytuacji. Jak powiedział nadkom. Krzysztof Szymik, z- ca komendanta powiatowego w Kartuzach, policja przekazała materiały prokuraturze rejonowej i Urzędowi Celnemu w Gdyni.

- Od chwili przejęcia tego postępowania, gospodarzem jest Urząd Celny w Gdyni i to on decyduje o zakresie i terminach prowadzonych działalności - tłumaczy nadkom. Krzysztof Szymik.


POWIĄZANE

Nieustannie pojawiają się nowe informacje o przypadkach, w których oszuści wykor...

Już za moment rozpocznie się długo wyczekiwany gorący sezon wakacyjny. Z pomocą ...

Wiele osób posiadających rezydencję podatkową Abu Zabi, Dubaju czy innego emirat...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę