aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Polski rolnik musi być konkurencyjny

12 października 2002

O nowym stanowisku negocjacyjnym polskiego rządu rzecznik komisarza UE ds. rolnych, Gregor Kreuzhuber powiedział, że jest ono bardziej realistyczne niż poprzednie. Stwierdził, że polskie władze zrozumiały, iż osiągnięcie pełnych dopłat bezpośrednich dla rolników z dniem członkostwa jest nierealne. Wykluczył jednak zgodę Brukseli na niektóre zawarte w nim postulaty. Jan Sztwiertnia, zastępca przewodniczącego Komisji Europejskiej Sejmu RP, z którym rozmawialiśmy na ten temat w Warszawie, określił iż, powoduje ono pewien postęp w negocjacjach i konkretyzuje polskie oczekiwania.

Z Janem Sztwiertnią, zastępcą przewodniczącego Komisji Europejskiej Sejmu RP rozmawialiśmy o konsekwencjach nowego stanowiska negocjacyjnego dla polskiego rolnika ale także o perspektywach polskiego rolnictwa po przystąpieniu do "piętnastki".

Na początku tego tygodnia wypracowano wspólne stanowisko negocjacyjne. Czy dokonano wystarczających poprawek?

Nowe stanowisko negocjacyjne powoduje pewien postęp w zakresie negocjacji, ale również jakby konkretyzuje oczekiwania w zakresie rolnictwa pokazując Unii Europejskiej, że jednak w zakresie finansów, czyli dopłat do rolnictwa są niezbędne pewne wielkości środków żeby zachowywać konkurencję. Również i wielkość limitów produkcji, została określona na poziomie, który pozwala się polskiemu rolnictwu rozwijać, a nie cofać.

Większość społeczeństwa i wszyscy chłopi są przekonani, ze Polska idzie do Europy tylko po to by uzyskać pełne subwencje do rolnictwa. Czy to powszechne przekonanie uważa Pan za słuszne?

Rolnicy domagają się wyższych dopłat słusznie. Założenia są takie, ze te dopłaty mają być wyższe po pierwszym roku od 25%. Zresztą wymaga to odpowiednich wyliczeń i zależy od kursu walut, ale dopłaty na poziomie 45-50% powodowałyby, że rolnicy nie stracą , a dodatkowo zyskają. Żeby nasze rolnictwo było konkurencyjne muszą być zachowane jednolite warunki, czyli 100% dopłaty. Nowe stanowisko określa, że po roku 2006 polscy rolnicy będą objęci taką samą polityką rolną jak rolnicy "piętnastki". Czyli te dopłaty, bez względu na to na jakim poziomie zostaną ustalone we Wspólnocie, zostaną nam przyznane w całości, bo to gwarantuje konkurencyjność. Obecne dopłaty dyskryminują nasze rolnictwo. Co prawda jest to uwarunkowane zarówno budżetem i jak Unia tłumaczy stopniowym dochodzeniem, tańszą siłą roboczą, nawet tańszą ziemią. Chociaż właściwie u nas ziemi rolnicy nie kupują, bo już ją mają. Na zachodzie rolnik kupuje ziemię na powiększenie gospodarstwa i płaci za nią więcej niż w Polsce. Stąd dopłaty musza być większe. Jeśli by tak nie było, to trzeba stworzyć warunki w zakresie ograniczenia rynku, co może powodować niezadowolenie i restrykcje z drugiej strony. Trzeba jednak mieć zawsze na uwadze zachowanie konkurencyjności i możliwości rozwoju naszego rolnictwa. Rolnik nie może stracić na wejściu do Unii, przeciwnie, musi zyskać. Musi mieć możliwość inwestowania, przekształcania się, powiększania i unowocześniania gospodarstwa. Proces taki zachodził w Unii w latach 70-tych i 80-tych. Wtedy nasze rolnictwo było porównywane z francuskim . W ostatnich latach dystans ogromnie się powiększył, bo gdy u nas pogłębiał się regres tam następował ciągle rozwój.

W pierwszym roku po wejściu do UE pojawi się problem tzw. "zielonej dziury". Czy Polski budżet jest na to przygotowany?

"Zieloną dziurą" określa się sytuację, która powstaje na skutek tego, że w pierwszym roku po wstąpieniu do Unii Europejskiej w zakresie bezpośrednich dopłat UE nie wypłaca środków rolnikom. W pierwszym roku nie uzyskamy środków na bezpośrednie dopłaty, ale będziemy musieli je dać z naszego budżetu. Oczywiście w następnych latach środki te będą wypłacane z dołu. W pierwszym roku otrzymamy dopłaty na regulacje rynku rolnego i to są znaczne środki, rzędu 700 mln euro. W ogólnym rozrachunku budżet musi być tak skonstruowany, by w miarę łagodnie przejść przez ten pierwszy rok i myślę, ze to się uda.

Mówi się, ze Polska powinna być rolniczo samowystarczalna po wejściu do Unii Europejskiej. Czy to dobre wyjście?

Polska jako kraj rolniczy, mając takie warunki glebowe i klimatyczne musi być krajem samowystarczalnym, bo inaczej nie mamy szansy na wypracowanie sobie specjalizacji w UE. To rolnictwo u nas, nawet w okresach poprzednich było konkurencyjne w stosunku do rolnictwa w Europie. Zmiany jakie następowały, również likwidacja pegeerów i przekształcenia, kursy walutowe, napływ tańszej żywności spowodowały to, że w tej chwili rolnictwo nie jest w najlepszej kondycji. Produkujemy mniej niż pod koniec lat 80-tych. Jeśli chodzi o samowystarczalność powinniśmy do niej wrócić. To nie znaczy, że wszystko powinniśmy produkować , ale w ogólnym bilansie powinniśmy być samowystarczalni.

Dziękuje za rozmowę.


POWIĄZANE

Zmiana pozycji rolnictwa strategicznym atutem Europy!   Ponieważ Unia Europejska...

Jak pinformował na Sławomir Homaja z NSZZZ RI Solidarność, do tej pory w dopłaci...

Belgijski organ ds. zdrowia popiera nowe zasady edycji genów, inna jest opinia f...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę