biogaz_09_2025

Rekord w Leśnym Pogotowiu

12 listopada 2003

Ponad 200 zwierząt znajduje się w mikołowskim Leśnym Pogotowiu. Zjadają miesięcznie tysiąc myszy, sto szczurów, tyle samo świnek morskich, czterdzieści królików oraz dziesiątki kilogramów wołowiny, siana i żołędzi. - To rekord. Prowadzę pogotowie 10 lat, ale nie miałem tu tylu zwierząt naraz - mówi Jacek Wąsiński, leśnik.

Pogotowie znajduje się na skraju lasu w mikołowskiej dzielnicy Kamionka. Wokół leśniczówki powstało kilkanaście zagród. W jednej mieszka jeleń Bartek z rodziną, w innej trzy świnie pekari. Wszystkich wita lama Florek, której nie chcieli w zoo, i największy pieszczoch tej menażerii - jeleń Kuba. - To sierota, tuli się do każdego. Jego matkę zabili kłusownicy - wyjaśnia Wąsiński, założyciel i szef pogotowia.

W klatce są także: schorowany ryś Richard z sensacjami żołądkowymi, antylopy Garny skaczące na wysokość dwóch metrów, miniaturowy jeleń - mundżak chiński i jenot. W wolierach mieszka kilkadziesiąt gatunków ptaków, w tym 12 myszołowów, sokół, krogulce, kormoran i struś emu. Wąsiński zagospodarował także stodołę dla bocianów. - Mam tu ponad 200 zwierząt, które reprezentują aż 105 gatunków - mówi leśnik, który sam prowadzi schronisko.

Do pogotowia trafiają zwierzęta z całej Polski. Wąsiński przyjmuje pokaleczone zwierzęta z wypadków drogowych, młode porzucone w lesie oraz okazy z ogrodów zoologicznych. - Małe zwierzątka są często z nami w domu. Dajemy im mleko z butelki. Karmiłem tak małe zajączki - mówi 10-letni Mirek, syn Wąsińskiego.

Rocznie leśną przechowalnię opuszcza kilkaset zwierząt. Niedawno Wąsiński wypuścił dwie samice myszołowa. Nadlatują zawsze, kiedy ich były opiekun zawoła: "Malutka, malutka". - Potem siedzą z kurami i żadnej nawet nie tkną - opowiada Wąsiński.

Nie traktuje prowadzenia pogotowia jako pracy, jednak teraz musi myśleć jak biznesmen. Zwierzęta zjadają pokarm za 7 tys. zł miesięcznie, trzeba zrobić dla nich nowe wybiegi.

Nadleśniczy z Katowic użyczy Wąsińskiemu dodatkowy hektar lasu pod rozbudowę zagród. - Zrobiłem już wstępny kosztorys - tłumaczy leśnik. - Nie mogę jednak narzekać na brak pomocy, bo oprócz nadleśnictwa pomagają mi konserwator przyrody oraz Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska.

W przyszłym roku będzie się starał o kolejne dotacje. - Chciałbym, żeby dzieci, które mnie odwiedzają, mogły zobaczyć żubra - zapowiada.


POWIĄZANE

Prawie 1,6 mld euro – tyle mają wynieść roczne oszczędności dla rolników po upro...

Podczas Zwyczajnego Walnego Zgromadzenia Członków została wybrana nowa Rada Nadz...

Coraz większą popularność zyskują nowoczesne produkty na bazie naturalnych skład...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę