Globalny rynek rzepaku w 2025 roku znajduje się w stanie niestabilności. Główne czynniki wpływające na sytuację to:
Dekoniunktura na rynku olejów roślinnych (obniżone notowania w Europie i Kanadzie),
Silna konkurencja ze strony oleju palmowego i sojowego,
Wysokie koszty logistyki oraz napięcia geopolityczne (m.in. wojna w Ukrainie, zakłócenia w handlu przez Morze Czarne).
W tym kontekście ukraiński rzepak okazuje się jednym z wyjątków. Pomimo późnych zbiorów i trudnych warunków, silny popyt — zwłaszcza na non-GMO — windował ceny eksportowe do poziomu 530–550 USD/t CPT-port.
Polski sektor rzepaku również odczuwa wpływ globalnych i regionalnych zawirowań:
W czerwcu 2025 r. ceny skupu rzepaku w Polsce spadły poniżej 2000 zł/t, co stanowi poziom krytyczny dla wielu gospodarstw.
Zaległości kontraktowe z sezonu 2024 oraz import z Ukrainy (mimo ograniczeń) negatywnie wpływały na krajowy rynek.
Polska utrzymuje się w czołówce producentów rzepaku w UE (razem z Niemcami i Francją), z powierzchnią zasiewów w 2025 r. szacowaną na ponad 900 tys. ha.
Niestety, niekorzystne warunki pogodowe (wiosenne chłody i susze lokalne) mogą obniżyć tegoroczne plony.
Pomimo że Polska formalnie utrzymuje system zezwoleń na import ukraińskich produktów rolnych, wielu rolników i organizacji branżowych (np. NSZZ RI „Solidarność”, Agrounia) twierdzi, że procedury są obchodzone, a ukraiński rzepak nadal napływa przez pośredników.
Oczekiwana jest rewizja przepisów oraz bardziej skuteczna kontrola jakości i pochodzenia surowców na granicach.
Polska musi precyzyjnie określić politykę importową względem Ukrainy, nie ograniczając solidarności, ale chroniąc własnych producentów przed dumpingiem cenowym.
Potrzebna jest dywersyfikacja odbiorców, promocja non-GMO i zwiększenie konkurencyjności jakościowej krajowego rzepaku.
Zarówno Polska, jak i UE powinny inwestować w nowoczesne przetwórstwo olejarskie i biopaliwowe, które mogłoby zapewnić dodatkowy popyt i stabilność cen.
oprac, e-red, ppr.pl