Zdaniem Polskiego Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa (PZPEiIM), wykrycie BSE w naszym kraju wpłynęło na spadek spożycia wołowiny. A co tym sądzi marszałek Sejmu RP Marek Borowski?
Jak zareagował Pan jako konsument na wykrycie BSE w Polsce? Czy dałby się Pan zaprosić na tatara?
Oczywiście, że tak. Nie widzę tu powodów do histerii. Po pierwsze, priony ujawniają swoją zbrodniczą działalność po 20 latach. Wprawdzie, jak patrzę na niektórych polityków, to odnoszę wrażenie, że oni już 20 lat temu zjedli tę wołowinę. Ja jednak się tego nie obawiam. To są przypadki rzeczywiście bardzo wyjątkowe. Poza tym trzeba przyjąć rozumowanie, które przedstawił główny lekarz weterynarii Piotr Kołodziej. Wykryliśmy te krowy. To ważne. Było silne podejrzenie, że my w ogóle nie jesteśmy w stanie wykryć żadnego przypadku BSE. Wykryliśmy krowę, miejsce, z którego ona pochodzi, spokrewnione z nią zwierzęta. Myślę, że Polska nie jest wolna od tego niebezpieczeństwa, o czym już wiemy. Jest jednak zdrowsza niż kraje Unii Europejskiej ze względu na sposób karmienia zwierząt. Tak – jeżeli tatara, to polskiego.
Polskiego, z polskiej krowy. Tak patriotycznie?
Ja uważam, że pragmatycznie.
Gdyby nieoczekiwanie los związał Pana z polskim rolnictwem, czym Pan by się zajął?
Co by mi najbardziej odpowiadało? Założyłbym taką małą firmę, która zajmowałaby się tępieniem chwastów, których u nas nie brakuje.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Jolanta Flakowska
* * * * *