aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Rozmawialiśmy z przedstawicielami firmy Solana. Rozmawiają z nami Dyrektor Handlowy Rafał Sikora i Dyrektor ds. Produkcji Roman Borucki

26 marca 2008


Który raz byliście Państwo na Targach w Kielcach?

Rafał Sikora, Roman Borucki: - Byliśmy na Targach Kielce po raz pierwszy, ponieważ do tej pory nie mieliśmy takiej potrzeby ze względu na szybką dystrybucję towaru- do czasu kiedy Targi się rozpoczynają mieliśmy już cały towar sprzedany i nie było potrzeby wystawiania się tutaj. Obstawialiśmy inne wystawy np. Bednary.



A jak Panowie oceniają te Targi, skoro byliście pierwszy raz?

Rafał Sikora, Roman Borucki: - Bardzo dobrze oceniamy te Targi, na pewno będziemy się wystawiać po raz kolejny. Następne Targi kieleckie już bez naszego udziału są po prostu niemożliwe. Spotkaliśmy się tu z dużym zainteresowaniem naszą ofertą- nie spodziewaliśmy się, że w tym rejonie Polski będzie tak dużo osób zainteresowanych ziemniakami sadzeniakami i jesteśmy mile zaskoczeni z tego powodu.



Co jest obecnie Państwa hitem sprzedażowym? Które odmiany?

Rafał Sikora, Roman Borucki: - Zdecydowanie odmiana Satina- jest to numer jeden od kilku lat. Jest to odmiana średnio-wczesna. Ma bardzo dużą odporność na kiepskie warunki pogodowe i to determinuje duży plon i właśnie dzięki tej odporności charakteryzuje się dużą wydajnością i dobrymi walorami smakowymi. Ze względu na te zalety dużo osób ją zna i uprawia. Odmiany Satina sprzedajemy najwięcej.



Jaką formę prawną przyjęła Solana do funkcjonowania na rynku?

Rafał Sikora, Roman Borucki: - Jesteśmy przedstawicielem niemieckiej hodowli. W Polsce funkcjonujemy jako spółka z o.o. Mamy wyłączność na odmiany z hodowli SAKA z Niemiec, dokładnie z Hamburga.



Jak długo jesteście Państwo na rynku?

Rafał Sikora, Roman Borucki: - Od 2003 roku.



Kto wpadł na taki pomysł, żeby się akurat tym zająć i jaka jest geneza powstania firmy Solana w Polsce?

Rafał Sikora, Roman Borucki: Firma matka, czyli hodowla niemiecka otwierała i nadal otwiera przedstawicielstwa w większości krajów europejskich i dotarła również do Polski- perspektywa wejścia do Unii plus duże zainteresowanie ziemniakami w Polsce zaowocowało tym, że powstało przedstawicielstwo w Polsce, które ciągle się rozwija, zwiększamy areał, ilość odmian- (zaczęliśmy od 2), a obecnie mamy ich 13, a w przyszłym roku będzie ich 17.



Na jakim areale pracujecie?

Rafał Sikora, Roman Borucki: - Około 600 hektarów plantacji nasiennych. Jesteśmy trzecią firmą pod względem wielkości reprodukcji w Polsce.



Czy macie Państwo jakieś urzędowe problemy? Od 2004 roku weszły przepisy unijne i jak wiadomo rynek sadzeniaków jest szczególnie regulowany. Jak to więc wygląda w praktyce?

Rafał Sikora, Roman Borucki: - Do przepisów unijnych musimy się dostosować gdyż nie ma innego wyjścia. Minusem jest to, że te przepisy są różnie interpretowane przez poszczególne inspekcje ochrony roślin przykładowo, Inspekcje różnie przyjmują stopnie klasyfikacji i porażanie wirusami. My spotkaliśmy się z taką sytuacją podczas reklamacji na sadzeniaki ziemniaka na południu Polski ze względu na kalibraż. W innych oddziałach Inspekcji przyjmuje się, że jeżeli sadzeniak przejdzie przez kwadracik o promieniu 55mm to jest sadzeniak w kalibrażu do 55 mm. Natomiast w Inspekcji Nasiennej na południu Polski, interpretuje się w ten sposób, że jeżeli był sadzeniak jest podłużny i nie przeszedł w poprzek to nie jest to w ramach przedmiotowego kalibrażu „55”. Inspekcja pisząc w ten sposób spowodowała, że z 50 kg worka sadzeniaków zostało jedynie 6-7 kg a według innych inspekcji jest to 50 kg dobrego sadzeniaka. I nie dało się w żaden sposób przekonać inspektorów, że nie mają racji.
Następny przykład to bakterioza. Jeżeli u rolnika Inspekcja stwierdzi, że jest bakterioza to po pierwsze pyta się skąd miał sadzeniaki, na których jest bakterioza. Jeżeli rolnik wykaże się jakimkolwiek papierem to mówi, że kupił to od producenta. I w tym momencie dając wiarę informacjom rolnika Inspekcja rozpoczyna śledztwo, czyli procedurę drogi sadzeniaka od hodowcy do odbiorcy. Ale również rozpoczyna się cała procedura związana z rozchodem tej partii w całej Polsce. Chore jest to, że bazują jedynie na informacji uzyskanej od rolnika i to trochę dyskryminuje hodowlę, bo jeżeli rolnik usłyszy, że dana odmiana X jest porażona i zrazi się do danej firmy, która to sprzedaje to w związku z taką sytuacją, ta firma traci rynek.



Nasz kraj był posądzany o produkcję ziemniaka z bakteriozą.

Rafał Sikora, Roman Borucki: - Przez wiele lat produkowaliśmy sadzeniaki i nie były one badane na obecność bakteriozy. Dopiero jak weszliśmy do Unii zostały one obligatoryjnie poddawane badaniom. My wcześniej, nie mieliśmy wiedzy, czy sadzeniaki, które rozprowadzaliśmy po Polsce posiadały bakteriozę czy nie. Bakterioza roznosi się głównie przez sadzeniaki i w związku z tym było takie podejrzenie, że tej bakteriozy jest sporo w Polsce.



Czy Państwo przed dopuszczeniem danej partii do sprzedaży przeprowadzacie badania?

Rafał Sikora, Roman Borucki: - To jest obowiązkowe, obligatoryjne. Zgodnie z przepisami Inspekcja zanim wyda papier, że materiał jest kwalifikowany przebada każdą partię 25 ton sadzeniaków na obecność m.in. bakteriozy.



Więc chyba nie ma możliwości żeby od Państwa trafiły sadzeniaki skażone bakteriozą?

Rafał Sikora, Roman Borucki: - Nie ma, ponieważ takie sadzeniaki nie są sprzedawane. Jeżeli stwierdzona jest bakterioza sadzeniaki są zablokowane, a gospodarstwo na kilka lat wyłączone z produkcji nasiennej. Jest kwarantanna nałożona na takie gospodarstwo.



Czy dużo kontroli mieliście Państwo ostatnio u siebie w firmie?

Rafał Sikora, Roman Borucki: - Kontrole wynikają z przepisów, począwszy od badania gleby, poprzez badania na bakteriozę czy raka. Zanim Inspekcja wyda papier, że materiał jest kwalifikowany, następuje cały ciąg badań- jest ich bardzo dużo i z jednej strony to dobrze bo wiadomo wówczas, że materiał, który idzie do rolnika jest zdrowy i będzie gwarantował mu wysokie plony. My stawiamy na jakość- wprowadzamy tzw. reżim technologiczny oprócz tego, że obowiązkowo musimy zaprawiać ziemniaki podczas sadzenia, to również później stosujemy na odmianach, które są podatne na zawirusowanie tzw. opryski, co 5-7 dni olejem mineralnym- w ten sposób chronimy te plantacje przed wirusami, które decydują w dużej mierze o stopniu kwalifikacji sadzeniaka. Mamy profesjonalnych producentów, którzy mają bardzo dobrą bazę techniczną, zarówno do produkcji jak i do przechowywania. Są to producenci wyselekcjonowani, z dużym doświadczeniem z województwa kujawsko-pomorskiego, zachodnio-pomorskiego oraz wielkopolskiego. Nadzorujemy również cały proces technologiczny i przede wszystkim stawiamy na jakość.



Można zatem stwierdzić, że jest to dobry biznes nawet dla tych, którzy po tej selekcji z Państwem współpracują, bo mają określone zyski.

Rafał Sikora, Roman Borucki: - Produkcja sadzeniaka ziemniaka jest ściśle powiązana z produkcją ziemniaka jadalnego. Jeżeli rynek ziemniaka jadalnego jest załamany, czyli nie udaje się sprzedać ziemniaka jadalnego i jego cena jest niska, to jest tak również w przypadku sadzeniaka.



W ostatnich latach nie można chyba narzekać. Były wielkie żniwa cenowe?

Rafał Sikora, Roman Borucki: - Nie możemy narzekać na ostatnie 2 lata natomiast ten rok jest rokiem trudnym. Producenci ziemniaków towarowych nie mogą sprzedać ziemniaka jadalnego- zostają z dużą jego ilością i w związku z tym jest mniejszy popyt na sadzeniaki. Koszt produkcji 1 hektara materiału kwalifikowanego wynosi w granicach 10-14 tysięcy. Jeżeli w tym roku cena sadzeniaków jest od 700 do 800zł zakładając, że jest to plon średni 20 kwintali to opłacalność przy takiej cenie jest na granicy opłacalności produkcji zbóż. Natomiast poprzednie dwa lata były korzystne i producenci sadzeniaków mogli zarobić.



Czego byście sobie Państwo życzyli na rok 2008 oraz najbliższe lata, a czego producentom rolnym, którzy z Państwem współpracują?

Rafał Sikora, Roman Borucki: - Takich lat, jak poprzednie dwa. Rynek jest nieprzewidywalny, dużo zależy od warunków atmosferycznych, od tego, jakie będą plony w gospodarstwach. Ale życzylibyśmy sobie po pierwsze, aby Inspekcja Nasienna ujednoliciła interpretację przepisów, po drugie wymianę materiału kwalifikowanego, co 2-3 lata, tak jak jest to w krajach Unii Europejskiej. Należałoby również wprowadzić kontrolę nad lewym, czarnym obrotem sadzeniakami. Dzięki temu ograniczeniu wszyscy byliby zadowoleni i producenci ziemniaków towarowych i producenci sadzeniaków, byłby większy porządek oraz ład i można by było przewidzieć zachowanie rynku w roku następnym. Konsumentom życzymy, aby kupowali dobrej jakości ziemniaki w sklepie, które pochodzą z wysoko kwalifikowanych sadzeniaków.


POWIĄZANE

Wczoraj o godzinie 9.00 odbyła się rozprawa w Sądzie Okręgowym w Szczecinie. Rol...

Ukrińskie media rozpisują się o wywiadzie, jakiego udzieliła Monika Piątkowska, ...

Prezydent Andrzej Duda z Małżonką udali się z wizytą do Stanów Zjednoczonych i K...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę