aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Jak uszczelnić KRUS

30 czerwca 2004

Rząd zapowiedział przygotowanie do końca lipca br. projektu reformy KRUS. Istotnie, zmiany są niezbędne, chociażby po to, by naprawić to, co niedawna nowelizacja ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników zepsuła, choć niczego nie rozwiązała. Bo prawdą jest, że szereg kwestii w systemie rolniczym wymaga radykalnych modyfikacji.

Jeszcze nie tak dawno głośno było o tzw. uszczelnianiu KRUS. Mówiono dużo, z domieszką różnorakiej demagogii. I co najdziwniejsze, to, co zrobiono w tym zakresie w ramach nowelizacji, przeprowadzono pod wpływem środków społecznego przekazu. W rezultacie problem "uszczelniania" ograniczono szkodliwie, tak jak w prasie, tylko do jednego zagadnienia - kontynuacji ubezpieczenia w KRUS w przypadku podjęcia przez ubezpieczoną osobę nierolniczej działalności gospodarczej. W tych najbardziej opiniotwórczych środkach przekazu nie przedstawiono innych, groźniejszych konsekwencji dla systemu KRUS z powodu owej "nieszczelności". Toteż resortowi rolnictwa, przygotowującemu projekt nowelizacji, również nie przyszło do głowy, by wnieść racjonalne propozycje zmian zapobiegających przenikaniu nierolników do KRUS, a tym bardziej posłom na Sejm RP.

Jedynie w "Zielonej Księdze" dostrzeżono konieczność pewnych istotnych zmian, tyle że odrzuconych przez zespół ekspertów. Komu w rzeczywistości zależy na faktycznym "uszczelnianiu" KRUS? Czy władzom? Wątpię. Obecne przepisy pozwalają ograniczyć statystyczne bezrobocie o kilkaset tysięcy osób. Ta sytuacja sprzyja niektórym pracodawcom. Pozwala im ograniczać koszty pracy. A przypomnę tylko, że ostatnią nowelizację przygotowano, gdy ministrem rolnictwa był Jarosław Kalinowski. Jedynie irracjonalne odebranie nadzoru nad Kasą ministrowi rolnictwa i przekazanie go ministrowi do spraw zabezpieczenia społecznego przeforsowano inaczej - drogą polityczną, tj. dzięki większości sejmowej, składającej się z posłów SLD i Platformy Obywatelskiej.

Potrzebne normy zaporowe
A tymczasem problem tzw. uszczelniania KRUS jest niezwykle ważki, istnieje bowiem uzasadnione podejrzenie, że liberalne i anachroniczne już przepisy ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników umożliwiają masowe ubezpieczanie się w KRUS osobom, które rolnikami nie są. Dzieje się tak, ponieważ przepisy ustawy i stosowane w Kasie procedury umożliwiają ubezpieczenie w niej każdemu, kto posiada ponad 1 ha przeliczeniowy użytków rolnych, a nawet mniejszy areał (ubezpieczenie na wniosek).

Sytuacja więc zmusza do zastanowienia się nad zastosowaniem zaporowej normy w miarę skutecznie zapobiegającej łatwemu nabywaniu prawa do ubezpieczenia w KRUS. Szczególnie istnieje potrzeba opracowania nowej definicji gospodarstwa rolnego dla potrzeb systemu ubezpieczenia społecznego rolników.

Powszechne zastosowanie tego narzędzia wprost w stosunku do wszystkich uniemożliwia jednak złożona, historycznie uwarunkowana struktura indywidualnego rolnictwa. Kim jest bowiem większość ubezpieczonych dzisiaj w KRUS? Około 55 proc. z nich to właściciele gospodarstw o powierzchni do 5 ha przeliczeniowych i ich domownicy. Zapewne większość z nich to byli tzw. dwuzawodowcy. Zresztą wielu ubezpieczonych w gospodarstwach o wielkości 5-10 ha przeliczeniowych, których jest ok. 23,5 proc., to także byli "dwuzawodowcy". Ubezpieczeni w gospodarstwach o powierzchni powyżej 10 ha przeliczeniowych stanowią ok. 20 proc. Dopiero przy tej wielkości gospodarstwa uzyskiwany dochód jest równy minimalnej płacy lub wyższy od niej (biorąc pod uwagę dochód ogłoszony ostatnio przez prezesa GUS - 806 zł rocznie z 1 ha przeliczeniowego).

Ustanowienie zatem jakiegokolwiek urealnionego kryterium odpowiadającego np. rocznej płacy minimalnej i zastosowanie go jako podstawy przy ustalaniu obowiązku podlegania ubezpieczeniu społecznemu rolników wyeliminowałoby prawie 80 proc. obecnie ubezpieczonych. Zastosowanie innego kryterium, np. odpowiadającego rocznej kwocie zasiłku dla bezrobotnych (ok. 500 zł miesięcznie), wyeliminowałoby ok. 50 proc. ubezpieczonych w Kasie.

Dla kogo ubezpieczenie?
Dlatego też wydaje się, że sensowne byłoby przyjęcie następującego rozwiązania. Wszyscy obecnie ubezpieczeni powinni być ubezpieczeni nadal na dotychczasowych warunkach, tj. w oparciu o kryterium 1 ha przeliczeniowego. Dotychczasowe warunki powinny też obejmować tych, którzy obecnie są ubezpieczeni na wniosek. Prawo do kontynuacji ubezpieczenia powinni mieć też ci następcy rolnika (najbliżsi członkowi rodziny), którzy spełnialiby warunki domownika (wspólne gospodarstwo domowe, niekoniecznie ubezpieczeni w KRUS, bez względu na wiek) w chwili wprowadzenia nowych zasad. Natomiast wszystkie osoby, które nabędą gospodarstwo po tym dniu, a przedtem nie zajmowały się rolnictwem i nie spełniały warunków domownika, podlegałyby obowiązkowi ubezpieczenia rolników na nowych zasadach, czyli musiałyby wykazać się posiadaniem gospodarstwa zdolnego osiągnąć stosowny dochód (np. równy sumie rocznego zasiłku dla bezrobotnego czy rocznej minimalnej płacy etc.). Jeżeli owo kryterium oparte byłoby np. na 5 ha przeliczeniowych, nie oznaczałoby to, że "nowy" rolnik nie mógłby podlegać ubezpieczeniu w KRUS, gdyby posiadał mniej ziemi. Mógłby też podlegać obowiązkowi ubezpieczenia, ale tylko wtedy, gdyby złożył udokumentowaną deklarację, że jego "nowe" gospodarstwo osiąga dochody co najmniej równe dochodom z 5 ha, a on sam będzie opłacał składkę wymierzoną właścicielom tych gospodarstw, tj. odpowiednią dla 5 ha przeliczeniowych. Wydaje się, że w obecnych warunkach jedynym w miarę skutecznym i możliwym do szybkiego wprowadzenia w życie nowym kryterium "gospodarstwa rolnego" są hektary przeliczeniowe. Oczywiście, że nie 1 ha jak dotychczas, ale co najmniej 5-6 ha (dochód z nich odpowiada mniej więcej rocznej kwocie zasiłku dla bezrobotnych). To kryterium mogłoby być co roku korygowane, np. w oparciu o wysokość dochodu z 1 ha przeliczeniowego ogłaszanego przez prezesa GUS. Zasady niemieckie, które uzależniają ubezpieczenie od potencjału ekonomicznego gospodarstwa, są obecnie niemożliwe do wprowadzenia, chociażby ze względu na mocno zróżnicowaną cenę ziemi w naszym kraju. Brak powszechnego systemu rachunkowości uniemożliwia wprowadzenie rzeczywistego kryterium dochodowego, a proponowany przez niektórych tzw. dochód standardowy to nic innego jak rodzaj szacunku, w praktyce niewiele różniącego się od dochodu szacunkowego z 1 ha przeliczeniowego. Należałoby też rozważyć ustanowienie obowiązku prowadzenia rachunkowości dla wszystkich "nowych" rolników. Prowadzenie rachunkowości umożliwiłoby sprawowanie nadzoru nad nimi, tj. sprawdzanie, czy wejście do systemu rolniczego miało na celu prowadzenie działalności rolniczej czy tylko uzyskanie prawa do tańszego ubezpieczenia w KRUS. Te ograniczenia nie powinny dotyczyć ubezpieczonego domownika rolnika, np. syna właściciela, który pragnie się częściowo usamodzielnić i podejmie działalność rolniczą w innym, mniejszym gospodarstwie. Czy można zastosować w ustawie takie dwutorowe warunki? Tak.

W oparciu o szacunek można przyjąć, że do systemu ubezpieczenia społecznego rolników przeniknęło co najmniej 200 tys. osób, które nie powinny być w nim ubezpieczone. Myślę, że w tej sytuacji należy ustawowo wprowadzić obowiązek sprawdzania przez Kasę i żądania dowodów prowadzenia działalności rolniczej (np. dowodów zakupu środków produkcji, usług itp.) od osób dotychczas ubezpieczonych, szczególnie od tych, które prowadzą działalność rolniczą "na wniosek", i od tych, których gospodarstwa rolne składają się z jednego czynnika produkcji - ziemi.

Jeżeli chodzi o domowników, to prawo do ubezpieczenia z tytułu takiego statusu powinno być ograniczone wyłącznie do członków najbliższej rodziny rolnika (małżonek, wstępni, zstępni, rodzeństwo, zstępni rodzeństwa, powinowaci w tej samej linii lub stopniu oraz wychowankowie).

Ograniczenie to dotyczyłoby wszystkich domowników rolnika, czyli dotychczasowych i "nowych", z tym że obecnie ubezpieczeni domownicy - czyli osoby "bliskie rolnikowi" niezaliczane do grona osób najbliższych - mieliby prawo kontynuacji ubezpieczenia.

Wprowadzenie nowej, uszczelniającej definicji gospodarstwa nie będzie stanowiło żadnej dyskryminacji mieszkańców miast. Jeżeli chcą prowadzić gospodarstwa 1-2-hektarowe, niech prowadzą. Ale niech nikt nie próbuje nikomu wmawiać, że są one źródłem utrzymania i winny gwarantować prawo do ubezpieczenia. Prawda jest taka, że proces odchodzenia od zawodu rolnika trwa. Rzeczywistych rolników przybywa jedynie w gospodarstwach o powierzchni powyżej 20 ha. Utrzymanie dotychczasowych przepisów, szczególnie dotychczasowej "normy" gospodarstwa rolnego, zasadne jest tylko dla obecnie ubezpieczonych. Zgodnie zresztą z potrzebą poszanowania praw nabytych. Na ogół jest to olbrzymia rzesza bezrobotnych dwuzawodowców - chłoporobotników. Ta niska obecnie składka KRUS - niska, ale wyważona - zmusza tych ludzi do jako takiej aktywności gospodarczej. Chroni ich więc przed biernością i groźną apatią. Ale nierolnikom tę dotychczasową furtkę do ubezpieczenia w KRUS należy szybko i zdecydowanie zamknąć, jeżeli władzom rzeczywiście leży na sercu naprawa stanu spraw publicznych.


POWIĄZANE

- Usprawnione prace legislacyjne: mniej konfliktów kompetencyjnych i lepsze mech...

Metan: Parlament przyjmuje nowe prawo mające na celu ograniczenie emisji z sekto...

Eurodeputowani opowoedzieli się wczoraj na sesji plenarnej Parlamentu Europejski...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę