A_BIO_AGRO_950

Miodowy sezon pełen kontrastów

9 września 2025
Miodowy sezon pełen kontrastów

Przymrozki, choroby pszczół i rosnące koszty kontra innowacje, dopłaty i szansa na obfite zbiory lipowe. Polski sektor pszczelarski wchodził w sezon 2025 z wielkimi oczekiwaniami, musiał jednak zmierzyć się z trudnościami, które mogą wpłynąć na kondycję pasiek w całym kraju. To rok, w którym natura, ekonomia i technologia spotykają się w jednym ulu.

Pogoda wystawiła pszczelarzy na próbę

Sezon rozpoczął się optymistycznie. Kwiecień był ciepły i pozwalał rodzinom pszczelim dynamicznie się rozwijać. Pszczelarze odliczali dni do pierwszych zbiorów rzepaku, który w polskich realiach odgrywa kluczową rolę w wiosennym miodobraniu. Niestety, pogoda szybko zweryfikowała te nadzieje.

 Przemysław Rujna

- W połowie maja przyszły niespodziewane przymrozki, które w wielu rejonach północnej i centralnej Polski zniszczyły uprawy rzepaku, sadów owocowych i części wczesnych roślin miododajnych. Straty w pierwszych zbiorach oszacowano nawet na 30%.  – mówi Przemysław Rujna, Sekretarz Polskiej Izby Miodu.

Nagłe ochłodzenie spowodowało, że w wielu pasiekach brakowało pokarmu. W efekcie część rodzin pszczelich rozwijała się wolniej, co wywołało nerwową atmosferę wśród hodowców. Niektórzy musieli sięgać po dodatkowe dokarmianie, by zapobiec głodowi w ulach. To generowało dodatkowe, niespodziewane koszty.  

Warroza – cichy wróg pasiek

Ocalałe pszczoły były osłabione, narażone na warrozę - choroba wywoływana przez roztocza, które osłabiają pszczoły. W Polsce występuje ona w wielu pasiekach i od lat stanowi ogromne wyzwanie dla pszczelarzy. Zmiany klimatyczne powodują, że pasożyt atakuje szybciej i w bardziej nieoczekiwanych momentach.

- Jeśli nie będziemy z nią skutecznie walczyć, może to doprowadzić do masowego ginięcia pszczół, a nawet całkowitego upadku pasieki. Dlatego pszczelarze są dziś zobowiązani do systematycznej kontroli stanu pszczół oraz stosowania zabiegów profilaktycznych. – podkreśla Rujna z Polskiej Izby Miodu.

W tym sezonie Warmia i Mazury zanotowały dramatyczne straty w miodzie rzepakowym, a w Małopolsce praktycznie nie ma spadzi ani lipy. Podobne problemy dotykają całą Europę. Mołdawia praktycznie straciła akację, a jej lipa dała zaledwie 20–30 procent średniej. Unia Europejska od lat produkuje tylko ok. 60 procent swojego zapotrzebowania na miód i resztę importuje. Tymczasem wojna w Ukrainie, jednym z głównych dostawców, ograniczyła wolumeny i podniosła koszty. Do czerwca obowiązywały jeszcze preferencje handlowe, później Bruksela wprowadziła cła i kontyngenty. 

Pestycydy pod dywanem

Na sytuację nałożył się jeszcze problem pozostałości pestycydów. Badania Greenpeace i PAN Europe pokazały, że 65 procent próbek polskiego miodu zawierało ich ślady, a w jednej piątej stwierdzono przekroczenia norm. Najczęściej pojawiał się acetamipryd, a nawet zakazany thiacloprid.

Unia Europejska znalazła na to zaskakujące rozwiązanie. W maju 2025 r. EFSA podniosła dopuszczalny poziom acetamiprydu w miodzie z 0,05 do 1,0 mg/kg. Formalnie nie stanowi to zagrożenia dla konsumentów, w praktyce jednak pszczelarze widzą w tym raczej dostosowanie prawa do faktycznej obecności pestycydów w produktach.

Ekonomia miodu: koszty kontra dopłaty

Rok 2025 to także ogromne wyzwanie ekonomiczne. Ceny energii, paliwa, leków i materiałów niezbędnych do prowadzenia pasiek nadal rosną. Wielu pszczelarzy zwraca uwagę, że podstawowe akcesoria – od ramek po węzę pszczelą – są dziś droższe nawet o kilkanaście procent w porównaniu z ubiegłym rokiem. Efektem będą wyższe ceny miodu w sklepach i na bazarach. Szacuje się, że słoik naturalnego miodu może znacznie podrożeć, a w perspektywie zimy, czyli wzmożonego popytu na miód, ta cena może wzrosnąć o kilkanaście procent.

- Paradoks polega jednak na tym, że wyższe ceny nie poprawiają sytuacji – w wielu regionach brakuje miodu, żeby cokolwiek sprzedać. – dodaje Rujna z PIM.

Tegoroczny sezon pokazał, jak wiele czynników potrafi zbiec się jednocześnie przeciwko pszczelarzom – od słabego startu rodzin po trudną pogodę, rosnące koszty i niejasności regulacyjne. Kluczem do sukcesu okaże się czujność i elastyczność. Pszczelarze, którzy potrafią łączyć tradycyjną wiedzę z nowoczesnymi technologiami i nie boją się współpracy z rolnikami, będą w stanie nie tylko przetrwać, ale i wzmocnić swoją pozycję. Rok 2025 to sprawdzian dla całej branży. Jeśli uda się wykorzystać dostępne narzędzia – od dopłat, przez technologie, po edukację konsumentów – polski miód ma szansę umocnić swoją pozycję nie tylko w kraju, ale i na rynkach zagranicznych.

***

Stowarzyszenie Polska Izba Miodu (PIM)

Skupia wiodących przedstawicieli branży przetwórstwa miodu w Polsce. Podstawowe zadanie izby to reprezentacja interesów polskich przetwórców miodu. Szczegółowe cele działania PIM obejmują m.in. promowanie i zachęcanie do spożycia miodu i produktów pszczelich, integracja podmiotów zajmujących się produkcją miodu, wspieranie rozwoju rynku miodu i innych produktów pszczelich, wspieranie wszelkich inicjatyw służących zachowaniu standardów sanitarno-weterynaryjnych i jakościowych miodu. Izba jest też partnerem do rozmów handlowych na szczeblu krajowym i międzynarodowym, opiniuje regulacje prawne dotyczące rynku miodu i produktów pszczelich, angażuje się we współpracę branży miodowej z państw należących do Unii Europejskiej.

oprac, e-red, ppr.pl


POWIĄZANE

Małgorzata Bojańczyk, Dyrektor Generalna Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin...

W Światowy Dzień Gleby doceniamy ten żywy ekosystem, który wspiera i chroni nasz...

Nowe badanie PAN Europe (Pesticide Action Network) ujawnia wysoki poziom toksycz...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę