Wielkopolscy plantatorzy szparagów nie mogą doczekać się wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej. Zacierają ręce na myśl o otwartych granicach i zniesionych cłach. Liczą, że po pierwszym maja zaleją rynki zachodnie doskonałej jakości tanim towarem.
Tego najbardziej boją się Niemcy - największy producent szparagów w Europie. Polska to idealny kraj do uprawy szparagów. Jednak jego producentów jest jak na lekarstwo. Żeby założyć hektar plantacji potrzeba 40 tys. zł.
Rafał Mainka z ojcem nie mieli takich pieniędzy. Weszli w spółkę z trzema sąsiadami. Inwestycja zwróciła się po czterech latach. Teraz liczą zyski i czekają na Unię. Mainkowie produkują 90 ton szparagów rocznie. Większość wysyłają do Niemiec. A w tym kraju najbardziej liczy się jakość.
"Polskie szparagi są bardzo dobre i dwa razy tańsze od naszych. Gdy znikną granice, żeby przetrwać będziemy musieli obniżyć ceny. Wielu producentów splajtuje" - uważa niemiecki plantator szparagów Aloyz Rosen.
Z kolei polscy plantatorzy boją się o rodzimy rynek. Teraz większość szparagów eksportują. Warzywa niższej jakości sprzedają w kraju. Po zniesieniu granic na nasze stoły mogą trafić na przykład greckie szparagi.
W Polsce rocznie produkuje się 2000 ton szparagów. W Niemczech 30 razy więcej.