Władze rosyjskie zapowiadają uszczelnienie granic przed nielegalnym importem polskich produktów roślinnych, które mimo zakazu trafiają na tamtejszy rynek przez Litwę, Czechy i Łotwę. Powód takiej decyzji to rzekome wykrycie w nich niedozwolonej ilości pestycydów. Polska twierdzi, że nasza żywność jest bezpieczna, a zarzuty Rosjan nie mają podstaw.
„Jeśli Polska w dalszym ciągu będzie naruszać rosyjskie normy, eksportując przez kraje trzecie niebezpieczne dla zdrowia Rosjan warzywa i owoce, wprowadzimy czasowe ograniczenia na polski import”.
W ten sposób Rosyjska Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego przypomina naszym eksporterom, o możliwości wstrzymania istniejącego jeszcze handlu. Zarzuty rosyjskie dotyczą wysłanych tranzytem przez Litwę, kilku partii polskich owoców i warzyw. Tamtejsi kontrolerzy wykryli w nich bowiem znaczne przekroczenie dopuszczalnego poziomu pestycydów.
O naruszeniu jakichkolwiek norm nie ma mowy. Tak na rosyjskie zarzuty reaguje nasz resort rolnictwa. Wszystkie polskie zakłady eksportujące produkty są cały czas kontrolowane. Stąd pewność, że wszystkie unijne normy dotyczące bezpieczeństwa żywności są wciąż respektowane.
Wojciech Mojzesowicz, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi: - Z całym szacunkiem dla Rosjan i dla rosyjskich rolników: mogliby się od nas jeszcze wiele nauczyć. Dlatego jestem przekonany, że nasza żywność jest na pewno bezpieczna i dobra i Rosjanie powinni mieć ją na swoich stołach.
Resort rolnictwa ma jednak nadzieję, że rosyjskie władze wycofają się z tej decyzji. Jeszcze 13 września w Wilnie planowane jest spotkanie w tej sprawie z udziałem obu stron.