Miało być lepiej, a jest gorzej. Jest taniej, a miało być drożej. Tak wyglądają ostatnie dni na krajowym rynku cukru. Kilogram już sięgnął granicy opłacalności – narzekają producenci. I rzeczywiście, 2 złote 35 groszy to cena za jaką bez większych zabiegów można kupić kilogram cukru w hurcie.
Dochodzi nawet do sytuacji, w których można ją negocjować, wtedy taniej jest nawet do 5 groszy. Jednak, żeby znaleźć nabywców trzeba czekać na cud, bo obniżki i tak nie zachęcają przetwórców i hurtowników do zakupów. Mroźna zima powoduje, że cukier kupowany jest tylko przez te zakłady, które potrzebują go do bieżącej produkcji. Zapasów nikt nie robi. Na zmiany trzeba będzie jeszcze poczekać uważają maklerzy. Sytuacja powinna poprawić się, dopiero na początku marca. Inaczej wygląda sytuacja na rynku światowym. Kraje Pacyfiku, Indonezja, Afryka i Karaiby, które do tej pory obawiały się, że unijna reforma rynku cukru skutecznie wyeliminuje ich z rynku, teraz śpią spokojnie.
Mniejsza produkcja cukru w krajach unijnych i Meksyku, wyczerpanie zapasów w Tajlandii oraz wykorzystywanie cukru przez Brazylię i Azję do produkcji bioetanolu, sprawia, że cukier z Afryki czy Indonezji sprzedaje się jak świeże bułeczki, a jego cena rośnie w zastraszającym tempie.