Węgrzy zamknęli granice przed polskim cukrem. Polska skierowała sprawę do WTO
Rząd w Budapeszcie - w uzgodnieniu z WTO - wprowadził na sześć miesięcy (do
23 stycznia 2004 r.) dodatkowe, 93-proc., cła zaporowe na cukier importowany ze
wszystkich krajów świata. Budapeszt podjął tą decyzję pod naciskiem Zrzeszenia
Przemysłu Cukrowego na Węgrzech (skupiającego cukrownie należące do niemieckich,
brytyjskich i francuskich koncernów). Węgrzy uderzyli w ten sposób przede
wszystkim w eksporterów z Polski - mających obecnie aż 80-proc. udział w
węgierskim imporcie tego surowca. Obecnie polski cukier obłożony jest 150-proc.
cłem.
Jak powiedział "Gazecie" prezes Zrzeszenia Bela Fischer, tani
cukier z Polski groził destabilizacją węgierskiego rynku w przededniu integracji
ze ściśle regulowanym rynkiem cukru w UE. Straty przemysłu w wyniku
dumpingowych cen cukru z Polski oceniamy na 4 mld forintów – stwierdził
Fischer. Podkreślił, że nie był to krok wymierzony w Polskę, ale służący
ochronie przygotowania węgierskiego rynku cukru do wejścia do
Unii.
Polska uznała decyzję Budapesztu za sprzeczną z postanowieniami
WTO i zwróciła się z prośbą o konsultacje na forum tej organizacji w Genewie
– poinformował nas polski radca handlowy na Węgrzech Cezary Beczkiewicz. –
Nie wystarczy powiedzieć że import jest za duży, Węgrzy muszą udowodnić, że
ten import spowodował określone szkody dla krajowych producentów cukru –
mówi Jerzy Plewa, wiceminister rolnictwa. – Szkoda, że strona węgierska tak
długo zwlekała z odpowiedzią na nasze żądania o konsultacje.
Zgodnie
z regułami WTO postępowanie ochronne (czyli np. zaporowe cła) można wprowadzić
tylko wtedy, gdy import zagraża żywotnym interesom przemysłu krajowego.
Przedstawiciel Węgier przy WTO Peter Balazs potwierdził na łamach dziennika
"Vilagazdasag", że rozmowy z polskimi partnerami odbędą się jeszcze we
wrześniu.
Sprzedaż cukru stała się w ostatnim roku polskim hitem
eksportowym na Węgrzech. Polski cukier był atrakcyjny cenowo, bo w kraju mamy
ogromną nadprodukcję i zapasy tego surowca. Cena jednej tony cukru w Polsce
wynosi ok. 400 euro, na Węgrzech - ok. 550 euro, a w UE - ok. 600 euro za tonę.
W węgierskich sklepach za kilogram cukru konsumenci płacą równowartość 3-4
zł.
Przedstawiciele węgierskiej branży cukrowniczej przypuszczają, że
tani cukier wysyłany na Węgry pochodził z przepełnionych magazynów cukrowni
zrzeszonych w koncernie Polski Cukier, który nie ma scentralizowanej struktury
eksportu. Poszczególne cukrownie prawdopodobnie sprzedawały zapasy cukru firmom
handlowym, które wykorzystały niszę eksportową na Węgrzech i zarobiły na tym
duże pieniądze.
Zapotrzebowanie na cukier było duże z uwagi na
spadek produkcji na Węgrzech o blisko 20 proc. w wyniku drugiej z rzędu suszy.
Już w 2002 r. produkcja cukru wyniosła tylko 350 tys. ton i nie wypełniła nawet
limitu przyznanego Budapesztowi przez Komisję Europejską (400 tys. ton).
Producenci buraka oceniają tegoroczne zbiory z powodu kolejnego, upalnego lata
na jedynie 37 t/ha.
Wysokie ceny cukru na Węgrzech wynikają z radykalnej
restrukturyzacji branży cukrowniczej, która - inaczej niż w Polsce - została
całkowicie sprywatyzowana. Ponad 70 proc. udział w produkcji mają firmy
niemieckie (Nordzucker - 36 proc. i Südzucker - 37 proc.). Resztę dzielą między
siebie firmy francuskie i brytyjskie. Z 12 niegdyś państwowych cukrowni po
prywatyzacji pozostało jedynie sześć, prawie 8 tys. osób zostało zwolnionych z
pracy.
Tak radykalne kroki pozwoliły jednak węgierskiemu przemysłowi
cukrowemu przygotować się do działania na unijnym rynku - zapasy cukru zostały
zredukowane, a ceny zbliżone do poziomu UE. Rentowność sprywatyzowanych cukrowni
także została podniesiona do poziomu producentów unijnych, osiągając przeciętny
dobowy przerób buraka w wysokości 7 tys. ton (Polska - 3 tys. ton).
W
Polsce po wstąpieniu do Unii oczekuje się dużego niezadowolenia konsumentów, z
uwagi na przewidywany wzrost cen cukru o blisko 30 proc., po wprowadzeniu
obowiązkowych unijnych cen minimalnych. Węgierscy politycy ten problem mają już
z głowy.
Lawinowy wzrost dostaw taniego cukru z Polski zagrażał -
zdaniem węgierskich ekspertów - nie tylko zbliżonym do unijnych cenom, ale także
równowadze na rynku. Zgodnie z wymogami UE produkcja na rynek krajowy będzie
ściśle limitowana, stąd każdy z producentów jeszcze przed wstąpieniem do Unii
musi się pozbyć nadmiernych zapasów tego surowca. Cukier składowany poza
przyznaną kwotą będzie musiał być wyeksportowany poza granice UE, co jest
nieopłacalne z uwagi na trzykrotnie niższe ceny cukru na rynkach światowych. Tym
samym wszyscy producenci w państwach kandydujących są zainteresowani
oczyszczeniem magazynów z cukru.