Polskie Ministerstwo Rolnictwa planuje zmniejszyć dopłaty przysługujące właścicielom łąk i pastwisk, na których nie jest prowadzona żadna działalność rolnicza - poinformowały w środę polskie źródła dyplomatyczne w Brukseli
Resort dysponuje statystykami, z których wynika, że milion z 3,5 mln hektarów użytków zielonych, czyli łąk i pastwisk w Polsce, nie jest w żaden sposób wykorzystywany (poza koszeniem raz w roku), ze szkodą dla środowiska naturalnego. Takie ziemie tracą na wartości rolnej; zanikają też niektóre gatunki roślin. Do ich właścicieli przylgnęło określenie "rolnicy z Marszałkowskiej" - chodzi o osoby, które kupiły ziemię jako inwestycję i źródło dopłat bezpośrednich.
Rząd nie chce wspierać tych rolników z budżetu krajowego i proponuje od przyszłego roku ograniczyć im dopłaty. Mają dostawać tyle, ile przewidują fundusze unijne: 70 euro za hektar rocznie. Dodatkowe wsparcie z krajowego budżetu ma się należeć wyłącznie rolnikom, którzy rzeczywiście uprawiają ziemię, a nie tylko utrzymują ją "w dobrej kulturze rolnej", co oznacza w przypadku łąk "koszenie okrywy roślinnej i jej usunięcie co najmniej raz w roku w terminie do 31 lipca".
Szczególnie premiowani mieliby być ci właściciele łąk i pastwisk, którzy wypasają tam owce, kozy albo krowy, gdyż korzystnie wpływa to na ekosystem i jest gwarancją zachowania ziem w dobrym stanie. Resort liczy, że dzięki takim zachętom rolnicy na powrót zainteresują się hodowlą owiec.
Ministerstwo Rolnictwa rozpoczęło już rozmowy z Komisją Europejską na temat nowego systemu.