Premier RP - Donald Tusk niezmiennie cieszy się dużym poparciem społecznym,  jak wynika z badań ankietowych. Jest też najczęściej cytowanym w prasie i  pokazywanym w telewizji politykiem. Nikogo więc nie zaskoczyła wizyta  zatroskanego premiera, tak jak w czasie powodzi, na terenie strawionych  przez pożar zakładów mięsnych "JBB" w Łysych koło Ostrołęki. 
Przypomnijmy - jak podawały media w poniedziałek, 29 czerwca br. z  nieznanych dotąd przyczyn w renomowanych Zakładach Przemysłu Mięsnego "JBB"  Import- Eksport Józefa Bałdygi w godzinach wieczornych wybuchł pożar. Jak  komentowali to następnego dnia świadkowie wydarzenia w ogniu stanęły hale  produkcyjne a temperatura była taka, że woda nawet nie dochodziła do źródła  pożaru, bo wyparowała w połowie drogi! Wybuchały gazy stosowane w instalacji  chłodniczej zakładu. Przy gaszeniu ognia wzięło udział ponad 40 jednostek  straży pożarnej. Właściciel poniósł duże straty liczone na ponad miliard  złotych strat. Co to oznacza nie tylko dla samej gminy Łyse? Że pracę może  stracić większość z półtora tysiąca zatrudnionych tam osób. Właściciel  zapowiedział jednak, że chce w ciągu 3-4 miesięcy wznowić produkcję. Ba,  powstał nawet plan rozbudowy zakładu o nowe hale, pierwsza z nich -  produkcyjna - ma powstać już za 2 miesiące. 
We wtorek, 30 czerwca niemal wsyzscy pracownicy, świadomi nieszczęścia i  zagrożenia dla swojego bytu ochoczo wzięli udział w porządkowaniu  pogorzeliska. Gdy ruszy produkcja, część z nich ma wrócić do dawnych  obowiązków, pozostali zostaną wysłani na urlopy, a tylko część będzie  musiała zostać zwolniona. Właściciel wierzy, że ubezpieczenie pokryje dużą  część strat. Pomóc chce mu w tym wójt gminy Łyse - Wiesław Kowalikowski. 
Wójta "przelicytował" jednak premier - nie tylko obiecał daleko idącą pomoc  ale i zagwarantował, że przez 12 miesięcy, jak podawały media pracownicy,  którzy wskutek pożaru straciliby prace mieliby otrzymywać zasiłek wypłacany  przez ZUS. I jakoś tak się dziwnie składa dla pana premiera, że pod koniec  wiosny musiał pocieszać powodzian na południu kraju a u progu lata -  pracowników zakładów mięsnych po pożarze w środku Puszczy Białej. Słowem jak  nie urok to s.....a. Ale i w takich momentach, co jak co, ale nasz premier  potrafi się znaleźć. Nie to co niesławnej pamięci inny premier, przy okazji  powodzi tysiąclecia. 
Firma z Łysych jest jednym z największych pracodawców w regionie. Według  danych z kwietnia 2009 roku zatrudniała ponad 1400 osób. Jest jednym ważnym  producentem wędlin w skali kraju: produkował dziennie ponad 200 ton wyrobów  mięsnych. O osiągnięciach zakładów "JBB" pisaliśmy niedawno przy okazji  publikacji ogłoszenia "Agrorankingu" - Łyse należały do czołówki jeśli wziąć  pod uwagę wielkość sprzedaży, wartość inwestycji, czy rentowność kapitałów  własnych. 
Dziś hale są do rozbiórki. Spłonął cały zakład, 3000 m. kw., z wyjątkiem  tylko pomieszczeń administracyjnych. 
7944282
1