aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Rolnicy a finanse publiczne

11 czerwca 2007
Problemy, czy rolnicy powinni płacić podatki, czy powinni płacić za ochronę zdrowia, czy należy zmienić system KRUS, sprowadzają się do odpowiedzi na pytanie, jak powinno wyglądać uczestnictwo rolników i rolnictwa w systemie finansów publicznych i jak taki system zbudować.
Trudności będzie wiele. Najważniejsza wynika z faktu, że w żadnym kraju wieś i rolnictwo nie stały się polem takiej walki politycznej o głosy wyborców i podziału łupów politycznych po zwycięstwie w wyborach, jak w Polsce.

Kartka wyborcza od dawna zaćmiewała racjonalne myślenie w kategoriach dobra publicznego, a przecież każde wsparcie dla rolnictwa i wsi pochodzi tylko z kieszeni podatników, niezależnie od tego, czy znajdują się oni w Polsce, czy w innych krajach Unii Europejskiej. Z istniejącego systemu preferencji dla rolnictwa politycy czerpią korzyści. Czy takie same korzyści czerpie społeczeństwo?

Sprawa jest skomplikowana i sięga daleko dalej niż KRUS czy podatek dochodowy. Wprawdzie Konstytucja RP gwarantuje równość wszystkim obywatelom wobec prawa, ale prawo regulujące prowadzenie działalności gospodarczej przez obywateli obowiązek podatkowy, obowiązek odprowadzania składek ubezpieczeniowych itp. wyłącza - gdzie tylko się da - rolników.

Przyczyna tkwi prawdopodobnie w fakcie, iż zgodnie z polskim prawem rolnik nie jest właścicielem przedsiębiorstwa (o skali mikro), ale osobą prywatną. Tymczasem, w rozumieniu prawa UE przedsiębiorstwem jest każda jednostka, bez względu na formę prawną i sposób finansowania, stawiająca sobie cele gospodarcze, a nie prywatno-konsumpcyjne. Wystarczy, aby była zaangażowana w procesy gospodarcze, polegające na produkcji, dystrybucji, świadczeniu usług i prowadziła działalność o charakterze zarobkowym, ale niekoniecznie dla zysku. Konsekwencją tego, że gospodarstwo nie jest podmiotem prawa, jest właśnie niepłacenie podatków, odpowiednio wysokich składek ubezpieczeniowych, podatków od spadków, darowizn, sprzedaży ziemi itp. W każdym kraju rolnictwo i rolnicy są obiektem szczególnej troski, ale w każdym kraju uczestniczą w systemie finansów publicznych nie tylko jako ci, którzy korzystają, ale także jako ci, którzy do niego coś wnoszą.

Można zastosować różne rozwiązania w okresie przejściowym. W początku lat 80., kiedy Nowa Zelandia wprowadzała system podatkowy dla rolnictwa, obniżyła stopy podatkowe w całej gospodarce, gdyż rolnicy nie byli w stanie tak wysokich podatków płacić. Wariant włoski przewiduje dla rolnictwa specjalny system podatkowy. Ale wszędzie wszystkie przychody podlegają opodatkowaniu - nawet te, które wynikają z interwencji publicznej, czy dokładniej - unijnej, w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Warunkiem nie jest, skąd przychodzą pieniądze, tylko czy rolnik ma dochód i czy mieści się w określonym przedziale dochodowym (ze względu na progresję).

W żadnym kraju politycy nie decydują, kto jest biedny, kto bogaty, kto dochody osiąga, a kto nie. Tak jest tylko w Polsce i tylko w stosunku do rolników. Wiedzę o dochodach zapewnia nawet najprostszy rachunek strat i zysków. W wielu krajach rolnicy na gwoździu wieszają kwity, mówiące o przychodach i wydatkach, a biura rachunkowe, ośrodki doradztwa rolniczego bądź izby rolnicze prowadzą za nich księgowość, na co można uzyskać wsparcie publiczne.

Obowiązek płacenia podatku dochodowego przez rolników w Polsce uruchomiłby pewien ważny mechanizm. Jego podstawą jest możliwość odliczania kosztów uzyskania przychodu. W roku 2007 do sektora agrarnego i na obszary wiejskie trafi - z różnych źródeł - ponad 42 mld zł. Co za te pieniądze będzie miało społeczeństwo, które finansuje tę pomoc? Trudno powiedzieć. Niewątpliwie zwiększy się popyt, co wpłynie na wzrost gospodarczy. Rodziny rolnicze podniosą poziom konsumpcji, co też jest ważne. Gdyby jednak rolnicy płacili podatek dochodowy, byliby zmuszeni do ponoszenia wydatków inwestycyjnych lub takich, które można wliczyć w koszt prowadzenia gospodarstwa. Rolnicy mobilizowaliby się, aby pod koniec roku udowodnić, że żadnych dochodów nie mają. Zmalałaby szara strefa w gospodarce, która jest jej zmorą. Wypiękniałaby wieś, modernizowałyby się gospodarstwa, powstałyby zachęty do podejmowania inicjatyw zespołowych na rzecz publicznych funkcji wsi. A tak, każdy wydaje swoje (podatników) pieniądze na własną konsumpcję.

Zadowolenie z członkostwa w UE i wysokości wsparcia dla rolnictwa jednoznacznie dowodzi, że rolnicy chętnie biorą "to, co im się należy", a więc różne formy płatności bezpośrednich czy dopłat. Tam zaś, gdzie trzeba zrobić wysiłek - przygotować program, znaleźć partnerów do jego realizacji, postarać się o środki własne współfinansujące projekt - tam inicjatyw brakuje. Program Aktywizacji Obszarów Wiejskich jest dla wsi trudny i rolnicy niechętnie słuchają o przyszłych zmianach Wspólnej Polityki Rolnej.

Nie wykształciliśmy w Polsce przez tyle lat samoczynnego mechanizmu do modernizacji. Dobrze nam natomiast idzie przejadanie środków publicznych wyrwanych z budżetu, choć ich alternatywne zastosowanie dla tej samej wsi i tego samego rolnictwa na pewno mogłoby przynieść większe korzyści.

Podobnie jest z KRUS-em. Wszyscy powinniśmy płacić składki, bo się leczymy. Ich podstawą powinna być jedynie wysokość dochodów, a nie deklaracje, czy kogoś stać, czy nie. Nie ma różnicy między biednym rolnikiem a biednym emerytem w mieście (jeśli już, to wyraźnie na niekorzyść tego ostatniego, bo nie ma on nawet kawałka ziemi, żeby posadzić ziemniaki czy jarzyny). Nie ma uzasadnienia, aby miejsce zamieszkania decydowało o tym, kto płaci składki zdrowotne.

Istotnie rację mają wszyscy ci, którzy mówią, że wszędzie na świecie rolnictwo i wieś są wspierane ze środków publicznych. Nie wszyscy jednak wiedzą, że nie jest obojętne, jak te środki są wykorzystywane: czy przyczyniają się tylko do łagodzenia ubóstwa, czy też do rozwoju. Rozwój zależy zaś od zdolności gospodarstw rolnych do zarabiania pieniędzy, od tworzenia nowych miejsc pracy, przygotowywania ludzi do tego, aby rozwijali w różnych formach przedsiębiorczość, od atrakcyjności terenów wiejskich dla inwestorów, od lokalnych pomysłów na rozwój i wykorzystanie walorów wsi, do czego niezbędna jest aktywność samych jej mieszkańców.

Nie wszyscy także wiedzą, że instrumenty interwencyjne w rolnictwie są pewnego rodzaju protezą wspierającą przede wszystkim dochody rolnicze, które nie mogą tak szybko rosnąć jak dochody poza rolnictwem. Nie rosną tak szybko także w Unii Europejskiej. Wysokość tego wsparcia została jednak ustalona w odpowiednich proporcjach do ogólnego poziomu dobrobytu, dochodów obywateli, cen i płac w UE, który jest znacznie wyższy niż w Polsce. Dlatego uzależnianie udziału rolników w obowiązku świadczenia na rzecz finansów publicznych od wyrównania dopłat bezpośrednich w Unii Europejskiej jest nieporozumieniem. Nikt przecież nie mówi, że inne grupy społeczno-zawodowe, a zwłaszcza przedsiębiorcy, będą płacić podatki czy składki na zdrowie, gdy ich dochody wzrosną do poziomu dochodów w UE!

Potrzebny jest nowy system, trzeba włączyć rolników nie tylko po stronie korzystania ze środków publicznych, ale także świadczenia na rzecz finansów publicznych. Sprawa jest o tyle ważna, że Polska ma limit pomocy publicznej - 3 tys. euro na gospodarstwo rolne w ciągu trzech lat - i będzie musiała z tej pomocy się opowiedzieć. W rozumieniu prawa UE pomocą publiczną zaś jest nie tylko to, co rolnik dostaje w ramach publicznego finansowania, ale także to, czego nie świadczy na rzecz finansów publicznych. Od problemu więc nie uciekniemy.

Być może konieczność włączenia rolników w system podatku dochodowego powinna stać się powodem dyskusji społecznej o systemie podatkowym w ogóle, o strukturze budżetu, o jego celach: na co społeczeństwo chce przeznaczyć publiczne, czyli wniesione przez społeczeństwo, pieniądze? Być może konieczna reforma KRUS-u pociągnie za sobą dyskusje wokół składki na zdrowie w ogóle i reformy systemu opieki zdrowotnej. Być może.

Na pewno żadna reforma finansów publicznych nie będzie mogła nazywać się reformą, jeśli nie będzie tam miejsca dla rolników nie tylko po stronie korzystających, ale także świadczących na rzecz finansów publicznych.

I nawet, jeśli te wszystkie procesy zostaną rozłożone na lata, trzeba się do tego zabrać, bo to w końcu chodzi o nasze, podatników, pieniądze. I to wcale niemałe.

POWIĄZANE

Wczoraj o godzinie 9.00 odbyła się rozprawa w Sądzie Okręgowym w Szczecinie. Rol...

Ukrińskie media rozpisują się o wywiadzie, jakiego udzieliła Monika Piątkowska, ...

W epoce cyfrowej, gdzie przechowywanie danych w chmurze staje się coraz bardziej...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę