Jest lato, więc o kupnie opału na zimę raczej nikt nie myśli. A na promocyjne ceny poza sezonem grzewczym nie ma co liczyć w tym roku. Węgiel, podobnie jak stal, dobrze się sprzedaje na rynkach światowych. Za najpodlejszy gatunek, zwykły miał energetyczny, trzeba zapłacić 71 dolarów za tonę. Martwiliśmy się dawniej, ile to nasze górnictwo traci wysyłając swój urobek za granicę. Dziś mamy sytuację odwrotną. Eksport stał się bardziej opłacalny niż sprzedaż w kraju. Na 1 tonie można było w maju br. zarobić ponad 30 zł więcej, kosztowała ona bowiem średnio 190,4 zł, podczas gdy krajowi odbiorcy płacili 158,5 zł.
Chociaż ceny zbytu węgla rosły u nas wolniej, to i tak w skali roku ów nośnik energii podrożał więcej niż o 50 proc. Główny producent, Kompania Węglowa, przeznacza coraz większą część swojego wydobycia dla kontrahentów zagranicznych. Nie musi już gromadzić dużych ilości urobku na hałdach. Skończyła się presja podaży, więc trudniej będzie rozmawiało się o cenach z kopalniami. Może być ograniczony wybór asortymentowy.
Kopalnie zaczęły wreszcie przynosić zyski. Jeszcze w grudniu ub. roku strata na każdej tonie sprzedanego węgla wynosiła około 5 zł, a obecnie wynik jest dodatni - prawie 15 zł. Kompania Węglowa, grupująca 23 jednostki wydobywcze, zarobiła na czysto od stycznia do końca maja br. 107,5 mln zł. Katowicki Holding Węglowy, składający się z 8 kopalń, osiągnął w tym samym czasie 70 mln zł zysku netto, a Jaworznicka Spółka Węglowa (5 kopalń), sprzedająca głównie węgiel koksujący - 350 mln zł zysku.
Wraz z poprawą kondycji finansowej nasiliły się roszczenia pracownicze. Górnicy wspomnianej spółki żądają 10-procentowej podwyżki płac, a także zwiększenia wartości bonów żywnościowych wydawanych zamiast posiłków regeneracyjnych. Prawdopodobnie tego samego oczekują ich koledzy zatrudnieni w dwóch pozostałych korporacjach węglowych, choć formalnie nie ogłosili jeszcze swoich postulatów. Trwa jednocześnie spór dotyczący projektowanych zmian w układzie zbiorowym pracy. Związkowcy odgrażają się podjęciem akcji strajkowej.
Obywatel kupujący węgiel w składzie opałowym mógłby się tymi przepychankami w ogóle nie interesować, gdyby nie świadomość, że każdy z nas jako podatnik musi partycypować w kosztach reformowania górnictwa. Na ten cel wydano dotychczas z kasy państwowej 18 mld zł, a w najbliższych czterech latach pomoc dla węglowej branży wyniesie jeszcze ok. 6,17 mld zł.
Kiedy w ub. roku groziła upadłość zadłużonym na 25 mld zł spółkom węglowym, rząd powołał Kompanię Węglową. Żeby ona przetrwała, dwukrotnie ją dokapitalizowano tzw. aktywami płynnymi. Otrzymała najpierw 3,3 proc. akcji, a potem 1,9 proc. akcji Telekomunikacji Polskiej SA, które szybko sprzedała na giełdzie. Do końca br. ma uzyskać dalsze wsparcie o wartości 500 mln zł. Nie jest wykluczone, że trzeba będzie uszczknąć pakiety akcji KGHM lub PKN Orlen, przeciwko czemu już ostro zaprotestowali górnicy wydobywający rudę miedzi.
W międzyczasie wyszło na jaw, że przekazując majątek spółek węglowych nowemu koncernowi zaniżono jego wartość o kilka miliardów złotych, że nie wiadomo, co się stało z 1,5 mln ton węgla na zwałach, który zachomikowano tłumacząc, że jest on objęty zastawami komorniczymi i bankowymi. Rażące fakty naruszenia prawa stwierdziła NIK. Sprawy te bada również od kilku miesięcy Prokuratura Okręgowa w Katowicach.
Opinia publiczna docenia trud górnika. Każdy wie, że jest to ciężka praca i kopalnia powinna zapewnić posiłek regeneracyjny, może nawet bardziej pożywny niż dzisiaj. Trudno jednak zrozumieć, dlaczego zamiast posiłków wydaje się bony żywnościowe, które są talonami uprawniającymi do robienia zakupów w sklepach. Posiłki miały być dla pracowników dołowych, a bonami, pełniącymi rolę ich zamienników, kopalnie obdarowują niemal wszystkie osoby zatrudnione, także biuralistów w zarękawkach. Dokonano przedziwnej urawniłowki, jak w czasach PRL.
Znikły spółki węglowe z kominami płacowymi ich szefów, ale górnicza biurokracja ma się wciąż dobrze. W centrali, jaką stanowi Kompania Węglowa, pracuje 280 osób, w tym wiele na kierowniczych stanowiskach. W projekcie układu zbiorowego pracy dla tego koncernu proponuje się, aby stawki zaszeregowania „białych kołnierzyków” wzrosły znacząco. Ludzie ci mieliby zarabiać bez dodatków od 6,5 do 9,5 tys. zł miesięcznie, podczas gdy średnia płaca górnika wynosi 3777 zł brutto.