Odszkodowania dla rolników często są zaniżone (i są coraz rzadsze). Jak bronić się przed praktykami ubezpieczycieli?
Rolnicy coraz częściej przekonują się, że największym problemem w gospodarstwie nie jest dziś tylko susza, grad, huragan czy powódź, ale też… ubezpieczyciel. Mimo obowiązkowych polis i regularnie płaconych składek, wypłaty odszkodowań są coraz rzadsze, a te, które trafiają do poszkodowanych, bardzo często okazują się zaniżone. Zjawisko to zostało szerzej przeanalizowane przez Rzecznika Finansowego oraz ekspertów rynku ubezpieczeniowego.
Problem potwierdzają oficjalne dane. Z „Rocznika Statystycznego Rolnictwa 2024” wynika, że w 2023 roku z obowiązkowych ubezpieczeń budynków rolniczych wypłacono zaledwie 24 tysiące odszkodowań na łączną kwotę 210,1 mln zł. Rok wcześniej było ich ponad dwa razy więcej - bo aż 52 tysiące - a suma wypłat sięgnęła 300,6 mln zł. Oznacza to mocny spadek liczby wypłat przy jednoczesnym wzroście średniej kwoty odszkodowania (z ok. 5,8 tys. zł do blisko 8,7 tys. zł).
- Statystyka ta pokazuje, że ubezpieczyciele chętniej wypłacają większe sumy w sytuacjach całkowitych zniszczeń, ale równocześnie coraz częściej odmawiają lub zaniżają wypłaty przy mniej oczywistych szkodach - mówi Marta Kapsul z firmy Helpfind, która wspiera rolników w dochodzeniu ich należności.
Jak ubezpieczyciele zaniżają wypłaty?
Eksperci rynku ubezpieczeniowego ostrzegają, że zakłady ubezpieczeń stosują mechanizmy, które obniżają należne rolnikom pieniądze. Najczęściej spotykanym sposobem jest tzw. podwójna amortyzacja. Polega ona na tym, że ubezpieczyciel już na etapie zawierania umowy pomniejsza wartość budynku o jego zużycie techniczne, a następnie drugi raz dokonuje takiego samego potrącenia, gdy wylicza odszkodowanie po szkodzie.
Efekt? Rolnik otrzymuje świadczenie znacząco niższe, niż powinien, choć przepisy jasno wskazują, że przy obowiązkowych polisach stosuje się zasadę pełnej kompensacji - czyli odszkodowanie ma przywracać stan sprzed szkody.
- Wyobraźmy sobie sytuację, że nieruchomość ubezpieczona np. na 500 tys. zł ulega szkodzie całkowitej - wartość odszkodowania powinna wtedy wynosić równowartość sumy ubezpieczenia. Poprzez zastosowanie podwójnej amortyzacji odszkodowanie zostało jednak wypłacone w kwocie 400 tys. zł, ponieważ na dzień zawarcia polisy stopień zużycia technicznego budynku został określony na 20%. Tymczasem składki opłacane są od sumy ubezpieczenia na kwotę 500 tys. zł, która zgodnie z tym modelem nigdy nie zostanie wypłacona. Powinno to budzić poważne wątpliwości - mówi radca prawny Stanisław Stawiński. - Taki zabieg narusza zasady obowiązkowego ubezpieczenia oraz zasadę pełnej kompensaty, zgodnie z którą świadczenie powinno przywracać stan sprzed szkody w granicach sumy ubezpieczenia oraz bez wielokrotnego uwzględniania tego samego elementu. Stanowisko to potwierdził również Sąd Najwyższy m.in. w wyroku z 6 października 2016. Możliwość pomniejszenia odszkodowania o stopień faktycznego zużycia budynków istnieje wyłącznie za okres od dnia powstania odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń (czyli w czasie trwania ochrony ubezpieczeniowej) do dnia powstania szkody - dodaje mecenas Stawiński.
Kolejny “trik” to posługiwanie się wewnętrznymi cennikami. Jeżeli rolnik od razu nie zdecyduje się na remont lub odbudowę, ubezpieczyciel często wycenia koszty na podstawie własnych tabel, które są mało przejrzyste i zaniżają ceny materiałów czy robocizny. W efekcie odszkodowanie może nie wystarczyć na pokrycie strat. Prawo dopuszcza stosowanie takich cenników jedynie pomocniczo, a podstawą wyceny powinny być rzeczywiste koszty odbudowy i to niekoniecznie sporządzone przez profesjonalną firmę budowlaną.
- Na drodze sądowej udaje się nam uzyskać nawet 2-krotnie wyższe kwoty, niż te wynikające z pierwszych kosztorysów od towarzystw ubezpieczeniowych. Wśród analizowanych spraw regularnie spotykamy przypadki zaniżenia wypłat, gdzie np. ubezpieczyciel wziął pod uwagę zeskrobanie starej farby, ale nie uwzględnił skucia starego i mokrego tynku przed malowaniem i położenia go na nowo. Często brakuje też kosztów związanych z utylizacją odpadów albo wykorzystaniem rusztowania. Zdarzają się też dość absurdalne sytuację, że ubezpieczyciel do wymiany uwzględnił jedynie 60% paneli podłogowych. Zawsze należy wymienić wszystkie, ponieważ nie da dopasować starych paneli do nowych - mówi Marta Kapsul.
Innym mechanizmem są manipulacje przy kwalifikacji szkody. Budynki, które w rzeczywistości nadają się wyłącznie do rozbiórki, bywają klasyfikowane jako nadające się do remontu. W takim przypadku rolnik dostaje środki wystarczające co najwyżej na kosmetyczne naprawy, choć w rzeczywistości obiekt wymaga całkowitej odbudowy. Rzecznik Finansowy w analizie “Obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej rolnika i obowiązkowe ubezpieczenie budynków rolnych” opisał przypadek stodoły zniszczonej przez huragan, której odszkodowanie wyliczono tak, jakby nadawała się do naprawy - mimo że była ona doszczętnie zniszczona, a niezależny rzeczoznawca stwierdził konieczność rozbiórki.
Nie brakuje też przypadków, w których ubezpieczyciele zarzucają rolnikom „zły stan techniczny” budynku. Zdarza się na przykład, że pomimo wystąpienia wiatru o sile huraganu, zakłady ubezpieczeń utrzymują, że do zniszczenia budynku doszło wyłącznie z winy jego złego stanu technicznego. W praktyce oznacza to, że - zdaniem zakładu ubezpieczeń - wprawdzie huragan wystąpił, to jednak nie miał żadnego wpływu na zniszczenie budynku. Takie podejście pozostaje w sprzeczności z przepisami ustawy.
- Katalog wyłączeń odpowiedzialności ubezpieczyciela jest zamknięty i nie obejmuje „złego stanu technicznego” jako podstawy do odmowy wypłaty. Jeśli budynek został ubezpieczony w określonym stanie i pobrano za niego składkę, towarzystwo nie powinno uchylać się od odpowiedzialności - mówi mecenas Stawiński.
Jak się bronić - porady praktyczne
Choć opisane praktyki mogą budzić bezsilność, rolnicy mają narzędzia do obrony. Najważniejsze jest szybkie zabezpieczenie dowodów. Już w dniu zdarzenia warto wykonać dokładną dokumentację fotograficzną i filmową, spisać oświadczenia świadków, a w przypadku upraw zachować próbki roślin lub paszy. Dzięki temu późniejsze oględziny nie będą mogły umniejszyć rozmiaru strat.
Równie istotne jest pilnowanie terminów. W wielu ogólnych warunkach ubezpieczenia (OWU) przewidziano, że szkoda powinna być zgłoszona w ciągu trzech dni roboczych. Rolnik powinien zażądać pisemnego potwierdzenia przyjęcia zgłoszenia oraz niezwłocznie wystąpić o dostęp do akt szkody - protokołów, kosztorysów czy dokumentacji zdjęciowej, również tej wykonanej dronem. Prawo do pełnego wglądu w akta jest podstawą, aby móc zakwestionować decyzję ubezpieczyciela.
- Jeżeli podejrzewamy, że odszkodowanie zostało zaniżone, zawsze warto wnieść reklamację. Można to zrobić pisemnie, mailowo, a nawet przez ePUAP. Ubezpieczyciel ma obowiązek odpowiedzieć w ciągu 30 dni (w wyjątkowych przypadkach w 60). W tym czasie należy też żądać wypłaty tzw. części bezspornej - czyli tej części odszkodowania, co do której nie ma wątpliwości - mówi Marta Kapsul.
Rolnicy mają również prawo podważać jednostronne cenniki i żądać od ubezpieczyciela ujawnienia, na jakiej podstawie przyjął dane ceny i stawki robocizny. Szczególnie ważne jest to w sytuacji, gdy poszkodowany zdecyduje się na odbudowę. Wtedy podstawą wyceny powinny być rzeczywiście poniesione koszty, a nie tabelaryczne normy.
Jeśli reklamację rozpatrzono negatywnie, można sięgnąć po pomoc Rzecznika Finansowego. Jego Interwencja jest bezpłatna, a wiele spraw kończy się dopłatą od ubezpieczyciela właśnie na tym etapie. Można również skorzystać z postępowania polubownego, które kosztuje 50 zł. Takie postępowania często kończą się ugodą albo opinią eksperta, która w razie procesu sądowego ma dużą wartość dowodową. Rozwiązaniem jest również droga sądowa. Warto też pamiętać, że ustawowe odsetki za opóźnienie (od lipca 2025 roku wynoszące 10,5% rocznie) odczuwalnie zwiększają wartość dochodzonych roszczeń.
- Analizując rynek widać, że wypłat odszkodowań jest coraz mniej, a ubezpieczyciele stosują coraz ostrzejszą selekcję spraw. Z jednej strony średnia kwota rośnie, bo obejmuje najpoważniejsze szkody całkowite. Z drugiej, wiele gospodarstw pozostaje bez należnej rekompensaty za mniejsze straty, które jednak dla rolnika mogą oznaczać poważne problemy finansowe. Dlatego kluczem jest świadomość swoich praw i konsekwencja w ich egzekwowaniu. Rolnik nie powinien bez podstawowej analizy wysokości odszkodowania godzić się na pierwszą, często zaniżoną decyzję - podsumowuje Marta Kapsul z Helpfind.
oprac, e-red, ppr.pl