Gdy w Polsce rolnictwo tonie w chaosie politycznym i symbolicznych gestach, za wschodnią granicą – w kraju ogarniętym wojną – powstaje właśnie coś, co można nazwać nową jakością agrobiznesu. Payoneer i Agro Marketing łączą siły, by stworzyć profesjonalne zaplecze finansowe dla eksporterów rolnych. Bez fanfar. Bez pustych haseł. Z konkretnym celem: robić duży, nowoczesny i globalny rolny biznes.
Ukraina nie przestaje zaskakiwać. Choć kraj znajduje się w stanie wojny, a wiele terenów rolniczych jest zniszczonych lub zaminowanych, eksport rolny nie tylko się nie załamał – on się profesjonalizuje. I to w sposób, który powinien dać do myślenia niejednemu ministrowi w Warszawie czy Brukseli.
Współpraca fintechowego giganta Payoneer z agencją Agro Marketing to przykład działania, które nie kończy się na konferencji prasowej. To stworzenie realnej platformy – Agro Financial Club – gdzie firmy rolne mogą zdobywać wiedzę, korzystać z narzędzi, fakturować, rozliczać się międzynarodowo, poznawać przepisy compliance i... po prostu działać globalnie.
W przeciwieństwie do wielu inicjatyw w krajach UE, gdzie wszystko zaczyna się i kończy na biurokracji, Agro Financial Club to klub ludzi, którzy chcą zarabiać, eksportować, rosnąć. Nie ma tu miejsca na polityczne kalkulacje. Są praktyczne warsztaty, zamknięte spotkania z ekspertami, realne narzędzia:
konta wielowalutowe,
transakcje bezpośrednie,
przyspieszone płatności międzynarodowe,
znajomość regulacji walutowych,
konkretne strategie eksportowe.
To wszystko – dostępne dla ukraińskich rolników i firm z sektora agro – w czasie, gdy polski rolnik słyszy z trybuny sejmowej, że „priorytetem będzie ułatwianie mu życia”. Cokolwiek to znaczy.
Pytanie, które samo się nasuwa: czy naprawdę nie stać nas w Polsce na stworzenie podobnego systemu wsparcia dla rolników eksportujących? Przecież mamy gigantyczny sektor spożywczy, nowoczesne technologie, fintechy, firmy logistyczne. Ale co z tego, skoro polityka rolną narrację sprowadza do dopłat, blokad i protestów?
Na Ukrainie – mimo dramatycznych okoliczności – ktoś po prostu usiadł do stołu i stworzył coś z sensem. Niezależnie od poglądów politycznych, trzeba przyznać jedno: to wzór działania gospodarczego w sektorze rolnym, który ma przyszłość, a nie tylko przeszłość.
Ukraina nie tylko się nie poddała. Ona buduje nowy system rolny na XXI wiek. Eksportowy, cyfrowy, niezależny od państwowych łask. To rolnictwo zorientowane na klienta, a nie na urząd. Na eksport, a nie na interwencję.
W Polsce też możemy taki model stworzyć – ale musimy wreszcie przestać traktować rolnika jak przedmiot polityki, a zacząć jak partnera biznesowego. Zaufajmy wiedzy, pieniądzom z rynku i nowoczesnym narzędziom. Wtedy też może zaczniemy robić „wielkie rolne interesy”.
Ukraina pokazuje: da się. Nawet pod ostrzałem. A my? Na razie tylko strzelamy sobie w kolano.
oprac, e-mk, ppr.pl