W piątek Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk ogłosiła listę podmiotów, które wystąpiły i otrzymały dofinansowanie w pilotażu skrócenia czasu pracy z zachowaniem wynagrodzenia. W skrócie polega to na tym, że z budżetu państwa 90 pracodawców otrzyma w sumie 45 mln zł, na to żeby sfinansować skrócenie docelowo o 20% tygodnia pracy. Sam pomysł jest już absurdalny, bo dlaczego my podatnicy mamy płacić za to żeby ktoś mógł pracować krócej o jeden dzień w tygodniu z zachowaniem dotychczasowej pensji.
Zaskakujące jest to, że o skrócenie tygodnia pracy z dopłatą wystąpiła i je otrzymała Inspekcja Weterynaryjna. Główny Inspektorat Weterynaryjny dostanie prawie 803 tys. złotych. Od kilku lat słyszymy, że inspekcja ma problemy kadrowe, wakaty są w całej Polsce, a z drugiej strony występuje o dofinansowanie na skrócenie czasu pracy.
Warto zadać sobie pytanie, czy Główny Inspektorat Weterynaryjny ma tak mało zadań, że chce pracować tyko 4 dni ? Wątpię, opóźnień jest cała masa. Jest nierozwiązany chociażby problem z ASF od 11 lat i innymi chorobami. Rolnicy i przedsiębiorcy czekają na uzgodnienia weterynaryjne z wieloma krajami, ponieważ nie mają dostępu do wszystkich rynków na chwilę obecną, lub dostęp jest utrudniony. Nie chodzi tu tylko o produkty zwierzęce, ale również o zboże paszowe, którego w tym roku mamy nadmiar.
Ciekawe, czy z krótszym czasem pracy na rzecz polskiego rolnictwa zgadza się minister? Czy ktoś w ogóle nadzoruje podległe instytucje i czy ktoś nad tym wszystkim panuje?
Marcin Wroński
Związek Zawodowy Rolnictwa „Samoobrona”
zastępca przewodniczącego kujawsko =-pomorskie
***
Dzisiaj mamy przyjemność ogłosić wyniki - 90 pracodawców będzie miało niepowtarzalną szansę przetestować różne formy skrócenia czasu pracy, które obejmą łącznie ponad 5 tys. pracowników.
oprac, e-red, ppr.pl