aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Rozmawialiśmy z Henrykiem Czekierdą, dyrektorem ARR OT we Wrocławiu

21 lipca 2003
Jak Pan myśli, jak wielkie straty ponieśli rolnicy w wyniku tegorocznych, niesprzyjających warunków pogodowych? 

Myślę, że straty na pewno będą, to już widać gołym okiem na przestrzeni, gdzie się poruszmy, z południa na północ, ze wschodu na zachód. Jest dużo takich białych plam, gdzie zboże jednak wyschło. Można powiedzieć, na dzień dzisiejszy, jest to minimum 20% spadek plonu zbóż, w niektórych  rejonach może on dochodzić nawet do 50 %.

Tegoroczny limit skupowy zbóż dla terenu Dolnego Śląska przyznano na poziomie 350 tys. ton. To jest o wiele mnie niż wynosi zapotrzebowanie dla tego rejonu.

Taka ilość dla wrocławskiego oddziału (ARR - red.) była przyznana podczas pierwszego rozdysponowania przez rząd kwoty 4 mln ton. Dziś już mamy nowy limit, który wynosi obecnie 530 tys. ton zboża, które się skupi na terenie województwa dolnośląskiego. Zabiegaliśmy o to, aby przyznany limit był wyższy, bo ten  pierwszy limit, rozdysponowaliśmy na dwa okresy skupowe – lipcowo-sierpniowy i wrześniowy. W zeszłym roku, w tym okresie dokonaliśmy skupu zbóż na poziomie 335 tys. ton. Centrala sugerując się tym, przydzieliła nam tą ilość (350 tys. ton) w oparciu o wykonanie ubiegłoroczne, dając nam nawet pewną rezerwę. Jednak okazało się, że zapotrzebowanie na naszym terenie, które złożyli przedsiębiorcy, było znacznie większe. Określili oni swoje potrzeby na poziomie 620 tys. ton, a więc o wiele więcej, niż pierwotny przyznany limit. Ale myślę, że było to troszkę zawyżone zapotrzebowanie, każdy liczył się bowiem z możliwością nieuzyskania w 100 % ilości o jaką zabiegał i dlatego występował o wyższy limit, niż by to wynikało z jego realnych możliwości przetwórczych i skupowych.   

Największą firmą skupującą na tym rejonie jest wrocławski oddział Cargill-u, jakiej wielkości limit na skup zboża z dopłatą udało jej się uzyskać w tym roku?

Cargill jest trzonem układu skupowego Dolnego Śląska. Cargilla firmy, a więc te z którymi będzie on współpracował, ciągną się od południa na  północ, oraz ze wschodu na zachód województwa dolnośląskiego. Można powiedzieć, że firmy (a jest ich 17), magazyny lub podmioty z którymi on współpracuje, rozmieszczone są bardzo równomiernie, sukcesywnie, w rejonach, gdzie występuje duża podaż produkcyjna pszenicy. Jestem z tego bardzo zadowolony, bo jest to jedyny podmiot, który tak wspaniale harmonizuje z tą podażą produkcyjną. Cargill w tamtym roku dokonał u nas skupu pszenicy na poziomie 65 tys. ton. W tym roku złożył ofertę na 105 tys., z tym, że w pierwszym układzie skupowym lipiec- sierpień i wrzesień, otrzymał on limit skupowy w granicach 60 tys. ton, resztę otrzyma w październiku. Cargil na pewno, jeżeli będzie taka podaż w tym rejonie, otrzyma limit w wysokości zgłoszonej, czyli na ponad 100 tys. ton.

W jaki sposób Dolnośląski Oddział ARR zamierza zapobiegać przypadkom "zaginięć" zbóż podczas tegorocznej interwencji?

Centrala, a konkretnie prezes Pazura, podjął w tym okresie skupowym bardzo szeroko idące działania w kierunku przekształcenia kontroli wewnętrznej. Kontrole te, na wzór UE, zostały przemianowane na Służby Techniczne. I tak w naszym Oddziale Terenowym ARR, w tamtym roku była jedna osoba, która dokonywała kontroli, dziś jest to już 6 osób. Część z nich to nowi pracownicy, cześć to przekwalifikowane osoby, które pełniły inne funkcje tutaj w Agencji, pracowały m.in. w Interwencji Rynkowej, a więc osoby z dużym doświadczeniem, stażem. Taki jest skład naszej kontroli technicznej. Chcę tutaj podkreślić, że w tym roku zamierzamy kontrolować bardzo szczegółowo. Kontrola odbędzie się na wzór UE, bo tam kontrola jest nieodzowna w każdej działalności gospodarczej, a w szczególności tej, która jest limitowana. W naszym przypadku każdy podmiot skupowy otrzymał limity, każdy otrzymał określone środki na te limity, w związku z tym potrzebna jest ta kontrola. Zamierzamy do tego, aby każdy podmiot został skontrolowany przynajmniej raz w tygodniu. Tych firm mamy w tym momencie 56 - w pierwszym przetargu, do drugiego, który zakończy się za tydzień przystąpiło 10 firm i liczymy, że będzie w sumie ponad 90 magazynów, punktów skupu. Chcemy, aby ci przedsiębiorcy wiedzieli, że jest taka kontrola, że ta kontrola może w każdej chwili do nich dotrzeć, żeby po prostu nie próbowano, bo naszym celem nie jest łapanie już aferzystów, robienie z tego sensacji, ale takie działanie, aby nie dopuścić do takiej sytuacji. Na początku żniw, kiedy tylko się one rozpoczną, nasze kontrole pojadą w teren, sprawdzą przygotowanie magazynu, czy są one puste i będą sukcesywnie kontrolować patrzeć, by tych nadużyć, które wystąpiły w innych województwach u nas po prostu nie było.

W tym roku pojawiły się modyfikacje w interwencyjnym skupie zbóż. Rolnik, który wyprodukował w swoim gospodarstwie min. 100 ton zboża, może ubiegać się o dopłaty do zboża przechowywanego we własnym gospodarstwie. Jak Pan myśli, czy przyczyni się to do rozładowania, zmniejszenia kolejek prze elewatorami?

Tak, ja myślę, że w szczególności to przechowalnictwo 100-tonowe i wzwyż, będzie bardzo wskazane w rejonach tych tzw. "białych plam", a więc w rejonach, gdzie tego skupu może nie być. Wiadomo, że skup jest dokonywany przez przedsiębiorców, za własne środki przedsiębiorstw, na własne ryzyko przedsiębiorstw. A więc nie możemy zmuszać, ingerować różnych podmiotów. Często układ podmiotów w rejonie białych plam ma problemy finansowe, nie ma płynności finansowej i w związku z tym moja propozycja byłaby taka, aby rolnicy, szczególnie z tych rejonów, skorzystali z dopłat do przechowywania zboża we własnych magazynach. Jest to bardzo dobra forma, która była zastosowana w tamtym roku, tylko, że w tamtym roku było to minimum 300 ton i powyżej, dziś jest to 100 ton. Mamy na dzień dzisiejszy około 30 ofert, wstępnych ofert pisemnych, które zakładają tylko ogólnie chęć skorzystania z tego rodzaju pomocy. Zarówno w prasie, jak i na państwa portalu, ukazały się już szczegółowe zasady, których musi trzymać się rolnik ubiegający się o dopłaty do zboża przechowywanego we własnym gospodarstwie. 

Wszędzie jest głośno o ogromnych zapasach wieprzowiny, jakie posiada ARR. Jak wygląda ta sprawa w przypadku wrocławskiego Oddziału?

Dolnośląska Agencja nie posiada dużych zapasów wieprzowiny. My jesteśmy pod kątem hodowli, w skali kraju, na 15 miejscu, czyli prawie na końcu. My skupujemy tutaj bardzo niewielką ilość wieprzowiny. Oczywiście, mamy takie podmioty, które działają na pograniczu dolnośląskiego i wielkopolskiego. Również mamy objęte swoim zasięgiem rejon gorzowski, województwo lubuskie. Nasze zapasy są ograniczone, nie są tak duże jak np. w województwie wielkopolskim. W tej chwili trwa sprzedaż, na rynek krajowy i na eksport, również poza kraje UE. Jest to takie średnie ożywienie, ponieważ mniej więcej w kontekście eksportu sprzedawało się do 15 % wystawianej ilości, a więc tej podaży, którą wystawialiśmy na giełdę. Troszkę inne jest ożywienie jest w kontekście tych przetargów kopertowych, które się odbyły we Wrocławiu i odbędą się w Katowicach. Centrala pod naszym naciskiem zaoferowała tą formę zbycia, ponieważ mamy pewne punkty, gdzie są może mnie atrakcyjne i w związku z tym ten przetarg kopertowy jest potrzebny, żeby pozbyć się tych zapasów, które być mogą się już po pewnym okresie czasu stać niezdatne do spożycia. Niezależnie od tego, że mamy taki żywiec, który w określonym okresie musi być zbyty, dokonaliśmy jeszcze powtórnych analiz tego żywca i okazało się, zgodnie z ocenami, że jeszcze ten okres może być przedłużony o 3 miesiące. A więc sytuacja na dzień dzisiejszy nie jest zła, czy nagląca, aby nas zmuszać do tego, aby natychmiast pozbywać się tej zapasowej wieprzowiny.

Jak Pań myśli, zdążymy na czas z systemem IACS?

Tak, myślę, że zdążymy na czas, ponieważ te tematy były już bardzo mocno zaawansowane. One zostały tylko wstrzymane, na pewien okres, czy ewentualnie wyciszone, ale ową pracę tworzyły, w kontekście takim roboczym, oddziały powiatowe czy wojewódzkie. Myślę, że tutaj najważniejszą sprawą tutaj jest to, żeby wszyscy uwierzyli, że to co robią jest potrzebne, konieczne. Jak to bardzo potrzebne. Mówiąc o skupie przyszłorocznym, trzeba  pamiętać o tym, że rolnicy nie będą otrzymywać już tych dopłat w takiej formie jak w tym roku, ale będą już otrzymywać dopłaty bezpośrednie. I w związku z tym byłoby to dużym nieporozumieniem, gdybyśmy nie dokonali tego na czas. I najważniejszą sprawą tutaj jest ten układ teleinformatyczny, układ techniczny, informujący, korygujący, układ bazy danych, który jest w tym systemie potrzebny, niezbędny, dlatego musi zostać przyśpieszony, żeby mógł zafunkcjonować na czas.

Co  jest największą bolączką Dolnego Śląska?

Bolączek jest wiele, jeżeli chodzi o Dolny Śląsk. My z ubolewaniem patrzymy na nasze przetwórstwo mleczne, nasza produkcja mleka jest bardzo słaba. Pogłowie bydła mlecznego i mleka produkowanego na Dolnym Śląsku spełnia tylko o 30 %  naszego  zapotrzebowania, a więc 70 % musimy sprowadzać z ościennych województw. Poza tym, jeżeli chodzi o trzodę, również nie jest najlepiej, jesteśmy na przedostatnim miejscu. Są to nasze takie "białe plamy", które w przyszłości, przy bardziej racjonalnej gospodarce musimy uzupełnić. Myślę, że czas będzie tworzył te możliwości i stwarzał perspektywy rozwoju przetwórstwa rolno - spożywczego, mięsnego, a to spowoduje, że nastąpi ożywienie i rolnicy zaczną zwiększać stany inwentarza, zaczną hodować.


POWIĄZANE

Do sądów w I kw. br. trafiło 21 tys. pozwów rozwodowych. Wzrost rdr. wynosi blis...

Przedstawiciele branży mleczarskiej będą mogli zaprezentować swoje produkty na t...

jak NGT mogą wesprzeć polskie rolnictwo w kierunku zrównoważonego rozwoju i konk...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę